Dania wyrzuca uchodźców. To jedyny taki kraj w Europie
Dania podjęła radykalną decyzję w stosunku do wielu imigrantów, którzy mieli już prawo pobytu w tym kraju. Rząd premier Mette Frederiksen (na zdjęciu) jako pierwszy w Europie zdecydował się odesłać uchodźców do Syrii, a teraz sprawa ponownie stała się głośna za sprawą 19-letniej uczennicy, która nie kryła łez w programie TV.
Aya Abu-Daher z Syrii, która mówi po duńsku nie gorzej niż Duńczycy urodzeni w Kopenhadze, opowiadała w TV swoją historię. Relacjonowała, jak władze Danii cofnęły jej rodzinie pozwolenie na pobyt. Dziewczyna kończąca szkołę średnią pytała ze łzami w oczach: "co złego zrobiłam?", "czy wyślą nas tam, żeby zobaczyć, czy umrzemy?", "czy jesteśmy eksperymentem?".
Władze Danii postanowiły ponownie przejrzeć sprawy 500 osób z Damaszku, które przebywały legalnie na terenie kraju. Duński rząd uznał bowiem, że w stolicy Syrii i okolicach nie toczą się już działania wojenne, a zatem uchodźcy mogą wrócić do domów. Jak podaje AFP, od lata 2020 roku cofnięto pozwolenia na pobyt 189 osobom.
19-letnia Syryjka, której łzy poruszyły tysiące widzów i rozpętały kolejną falę krytyki pod adresem gabinetu w Kopenhadze, uczy się w szkole średniej w mieście Nyborg. Dyrektor placówki mówi, że jest doskonałą uczennicą. Jej rodzina walczy o prawo do pozostania w Danii, a pomaga jej prawnik Niels-Erik Hansen, który opowiedział AFP, jak wygląda procedura stosowana wobec legalnie przebywających imigrantów z Syrii.
- Przebywając w centrum deportacyjnym, nie możesz pracować ani się uczyć, a jedzenie dostajesz trzy razy dziennie. Zasadniczo trzymają cię tam do momentu, aż podpiszesz dokument, w którym zobowiązujesz się do dobrowolnego powrotu do Syrii - mówi prawnik.
Dania kontra imigranci. Decyzje Kopenhagi w ogniu krytyki
Realizacja formalnych decyzji o deportacjach jest zawieszona, ponieważ rząd Danii nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z reżimem Al-Asada. To jednak nie uchroniło Kopenhagi przed krytyką ze strony Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR).
- Nie uważamy, by ostatnia poprawa bezpieczeństwa w niektórych częściach Syrii była wystarczająco stabilna lub trwała, by uzasadniać zakończenie ochrony międzynarodowej dla jakiejkolwiek grupy uchodźców - głosi stanowisko UNHCR.
Gromy na władze Danii ciska także prawnik Niels-Erik Hansen, który uważa, że w tej chwili nie ma w Europie bardziej restrykcyjnej polityki wobec uchodźców. Również Amnesty International potępiło praktyki stosowane przez duńskie władze.
Dania wyrzuca Syryjczyków. Twarde stanowisko
Fala krytyki nie zmienia stanowiska rządu w Kopenhadze.
- Dania była otwarta i uczciwa od pierwszego dnia. Daliśmy jasno do zrozumienia syryjskim uchodźcom, że ich zezwolenia na pobyt są tymczasowe i mogą zostać cofnięte, jeśli potrzeba ochrony przestanie istnieć - powiedział AFP duński minister ds. imigracji Mattias Tesfaye.
Kurs Kopenhagi zaostrzył się, gdy socjaldemokraci wygrali wybory w 2019 roku, wcześniej zmieniając swój stosunek do uchodźców. Był to zabieg pozwalający odebrać władzę konserwatystom wspieranym przez skrajnie prawicową Partię Ludową. Jednym z celów rządu Mette Frederiksen jest "zerowa liczba wniosków o azyl". Legalni imigranci, którzy samodzielnie zdecydują się na wyjazd do Syrii, mogą liczyć na stypendium. W 2020 roku na taki krok zdecydowało się 137 osób.
Według oficjalnych danych statystycznych w Danii mieszka 35 tysięcy Syryjczyków. Połowa z nich przybyła do tego kraju w 2015 roku.