Czym podróżuje prezydent USA?

Od samolotów i śmigłowców po "bestię" na czterech kołach

Obraz

/ 7Air Force One

Obraz
© AFP

Człowiek stojący na czele najpotężniejszego państwa nie może poruszać się byle czym. Prezydenci USA dysponują flotą wyrafinowanych pojazdów, stosownych do ich rangi i zapewniających im wygodę, szybkość przemieszczania się, a przede wszystkim - bezpieczeństwo. Podczas szczytu NATO w Warszawie na ulice wyjedzie między innymi słynna "Bestia", czyli pancerna limuzyna, którą porusza się Barack Obama.

Każda maszyna, którą przemieszcza się prezydent Stanów Zjednoczonych, zyskuje kryptonim "One". Najsłynniejsze "jedynki" to prezydenckie Boeingi VC-25A, które stają się Air Force One, gdy tylko na pokładzie pojawi się głowa państwa.

We wnętrzu samolotu, o powierzchni 370 metrów, znajduje się apartament prezydencki, biuro, pomieszczenie konferencyjne i pokoje dla ludzi z otoczenia przywódcy, ochrony i mediów. Załoga liczy 26 osób, które mogą obsłużyć do 76 pasażerów.

85 telefonów, 380 kilometrów kabli i zabezpieczenia przed impulsami elektromagnetycznymi na wypadek wybuchu jądrowego. Do tego systemy obrony przed pociskami ziemia-powietrze. To wszystko sprawia, że Air Force One to nie tylko niezwykły, ale także niezwykle drogi samolot. Godzina lotu, jak podane stacja CNN, kosztuje amerykańskich podatników około 200 tys. dolarów. Głowie amerykańskiego państwa służą dwie takie maszyny.

Warto jednak dodać, że po 25-latach użytkowania planuje się wymianę samolotu.

(sol, oprac. mp)

/ 7"Samolot dnia zagłady"

Obraz
© Wikimedia Commons

Z kolei Boeing E-4 to zmilitaryzowana wersja pasażerskiego samolotu 747 nazywana "samolotem dnia zagłady" (ang. doomsday plane). W przypadku wojskowego zagrożenia lub klęski żywiołowej jego wnętrze może nie tylko chronić prezydenta, ale także służyć jako mobilne centrum dowodzenia. Zwłaszcza że maszyna jest przystosowana do długich lotów bez potrzeby lądowania. Gdyby więc w czarnej godzinie z samolotu korzystał prezydent, również stałaby się on Air Force One.

Ciekawostką jest fakt, że maszyny te nie są wyposażone w najnowocześniejsze wskaźniki cyfrowe i wyświetlacze LCD, czyli tak zwany szklany kokpit. Ze względów bezpieczeństwa wciąż utrzymywana jest analogowa aparatura, która nie jest tak wrażliwa na impulsy elektromagnetyczne.

Jeden z czterech samolotów tego typu jest zawsze utrzymywany w pełnej gotowości wraz z załogą, która może natychmiast go uruchomić. E-4 jest chętnie wykorzystywany przez sekretarza obrony. Na jego pokład niemal nigdy nie wchodzi prezydent. Wojskowy Boeing często jest jednak w pobliżu amerykańskiej głowy państwa. Podczas długich podróży zdarza się, że maszyna ląduje na pobliskich lotniskach i tam czuwa na wypadek ewentualnego kryzysu.

/ 7Marine One

Obraz
© AFP

Śmigłowiec to często alternatywna forma podróży dla kolumny lądowych pojazdów, od której jest nie tylko szybszy, ale i tańszy. Kryptonim Marine One, podobnie jak w przypadku samolotów, jest nadawany każdemu ze śmigłowców, który aktualnie przewozi głowę amerykańskiego państwa.

Z reguły są to vipowskie wersje popularnych konstrukcji koncernu Sikorsky - SH-3 Sea King i UH-60 Black Hawk. Ze względów bezpieczeństwa, śmigłowce podróżują w kluczu takich samych maszyn, czasami jest to nawet pięć egzemplarzy.

Prezydent ma do dyspozycji około 35 śmigłowców, nad którymi czuwa 800 osób personelu wojskowego. Tradycyjnie maszyna z prezydentem na pokładzie jest witana na ziemi przez przynajmniej jednego żołnierza piechoty morskiej w pełnym rynsztunku. Od tej zasady nie ma żadnych wyjątków. Bruce Babbit, sekretarz zasobów wewnętrznych USA za czasów prezydenta Clintona, wyznał że podczas lądowania w odległych zakątkach Wielkiego Kanionu, na jednej ze skał, na prezydenta czekał gotowy do salutowania żołnierz.

/ 7Cadillac One - "Bestia"

Obraz
© WP

Samochód prezydenta USA to prawdziwy kolos na czterech kołach. Limuzyna ma aż 5,5 metra długości, dwa metry szerokości i waży - jak się szacuje, bo większość informacji na jej temat jest zastrzeżona - ok. osiem ton. Ciężar powoduje, że nie rozwija on zawrotnych prędkości (maksymalnie 100 km/h). Jednak agenci Secret Service, którzy ściśle współpracowali z inżynierami przy jego konstruowaniu (pojazd to hybryda różnych modeli), świadomie wybrali "niezniszczalność" zamiast "szybkości".

Tak jak w przypadku wielu komponentów auta, nie do końca znana jest technologia wykonania 5-calowych (niecałe 13 cm) kuloodpornych szyb, osadzonych w drzwiach o grubości 20 cm. Te z kolei ważą tyle co drzwi w Boeingu 757.

Dzięki temu Cadillac One ma przetrwać ostrzał z broni maszynowej, wybuch bomby. Co więcej, przedział pasażerski jest zupełnie odcięty od świata zewnętrznego, by chronić przed atakiem biologicznym i chemicznym. Wśród materiałów użytych do jego zbudowania są stal, aluminium, ceramika, tytan, kevlar (dzięki czemu opony są odporne na przebicie), a nawet beton.

/ 7Cadillac One

Obraz
© WP

"Bestia", która pojawi się na ulicach Warszawy podczas szczytu NATO, nigdy nie przemieszcza się sama. Dość powiedzieć, że standardowo w konwoju prezydenckim, który nieraz może liczyć nawet ponad 40 pojazdów, zawsze jadą dwie identyczne limuzyny prezydenckie.

Uzupełnieniem orszaku jest m. in. SUV z ochroną Secret Service, pojazd, który ma za zadanie rozpoznanie i ochronę przed atakami elektronicznymi, samochody prezydenckiej świty, którymi podróżują doradcy czy lekarz, ciężarówka uzbrojona w czujniki biologiczne, chemiczne i radiologiczne czy pojazd odpowiedzialny za komunikację ze światem i wewnątrz samej kawalkady. Prezydent USA ma w swojej odseparowanej kabinie telefony satelitarne, które zapewniają mu bezpośrednie połączenie z wiceprezydentem i Pentagonem.

A co jeśli Cadillac One zostanie zaatakowany? Poza tym, że jest wzmocniony na wypadek wybuchu i najpewniej w kabinie kierowcy znajduje się broń, w pojeździe są także butle z tlenem oraz zbiorniki z krwią, gdyby prezydent został ranny i potrzebna była błyskawiczna transfuzja.

/ 7Ground Force One

Obraz
© Getty Images

Ground Force One to nieoficjalny kryptonim pancernego autobusu, którym podróżuje prezydent USA. W przeciwieństwie do limuzyn i śmigłowców, te pojazdy (bo do dyspozycji są dwa takie autobusy) nie są wykorzystywane podczas zamorskich wojażach. Właściwie autobusy te weszły do rządowej floty zaledwie kilka lat temu.

Do 2011 roku liderzy USA używali wynajętych maszyn. Jednak w czasie swojej drugiej kampanii prezydenckiej Barack Obama podróżował już specjalnie przygotowanym trzyosiowy autobusem X3-45, skonstruowany przez kanadyjską (co zresztą wytknięto prezydentowi) firmę Prevost Car przy współpracy z Amerykanami z Hemphill Brothers Coach Company. Koszt jednego pojazdu to 1,1 mln dol. Według opisów mediów jego wyposażenie i zabezpieczenia przypominają te wykorzystane w "Bestii". Tyle że jest dużo przestronniejszy - 46.9 m kw. powierzchni.

Co ciekawe, oba autobusy są własnością federalną, dlatego w 2012 r. druga maszyna była oddana do dyspozycji republikańskiego kontrkandydata Obamy.

/ 7Dawniej kolej i jachty

Obraz
© Wikimedia Commons

Samoloty, śmigłowce, opancerzone samochody czy nawet autobusy nie wyczerpują jednak transportowej listy prezydentów USA. Jeszcze kilka dekad temu głowy amerykańskiego państwa miały do swojej dyspozycji również pociągi i jachty.

Dla prezydenta Franklin D. Roosevelt stworzono podczas II wojny światowej specjalnie dostosowany prywatny wagon pociągowy z serii " Ferdinand Magellan" firmy Pullman Company - U.S. Car Number 1. Znajdowały się tam i przedziały prywatne, i biurowe, a wagon był oczywiście specjalnie kuloodpornie zabezpieczony. Z prezydenckiego użycia wyszedł po piętnastu latach, w 1958 r., ale - jak podaje rządowa strona National Park Service - zdążyli z niego skorzystać jeszcze Harry Truman i Dwight D. Eisenhower.

Z kolei w latach 70. ubiegłego wieku, za prezydentury Jimmy’ego Cartera, zrezygnowano z prezydenckich jachtów, choć takie jednostki były wówczas przydzielane kolejnym głowom państwa od niemal stu lat. Ostatnią z nich był "Sequoia", oficjalnie podlegająca marynarce, nim została sprzedana.

(sol, oprac. mp)

Wybrane dla Ciebie
Trump grozi Nigerii. "Możemy do niej wkroczyć z bronią"
Trump grozi Nigerii. "Możemy do niej wkroczyć z bronią"
Polacy za aresztem dla Ziobry. Nowy sondaż zły dla byłego ministra
Polacy za aresztem dla Ziobry. Nowy sondaż zły dla byłego ministra
Wyniki Lotto 01.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.11.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Ignorują zarządzenie Kaczyńskiego. Problem z połową członków PiS
Ignorują zarządzenie Kaczyńskiego. Problem z połową członków PiS
Wyciek gazu w Toruniu. Akcja służb
Wyciek gazu w Toruniu. Akcja służb
Bernardyn zaatakował 11-latkę. Prokuratura bada sprawę
Bernardyn zaatakował 11-latkę. Prokuratura bada sprawę
Gdyby wybuchła wojna. Zrobili ranking najbezpieczniejszych krajów
Gdyby wybuchła wojna. Zrobili ranking najbezpieczniejszych krajów
Ostrzeżenie z Moskwy. Reakcja po decyzji Trumpa
Ostrzeżenie z Moskwy. Reakcja po decyzji Trumpa
Kradzież klejnotów z Luwru. Wstępne zarzuty dla dwóch osób
Kradzież klejnotów z Luwru. Wstępne zarzuty dla dwóch osób
Działo się w sobotę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się w sobotę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Brutalna wendeta w Grecji. "Czułem się jak w piekle"
Brutalna wendeta w Grecji. "Czułem się jak w piekle"
O krok od tragedii. Rodzina podtruła się tlenkiem węgla
O krok od tragedii. Rodzina podtruła się tlenkiem węgla