ŚwiatCzy Zachód "odpuści" Rosji Ukrainę w zamian za walkę z Państwem Islamskim?

Czy Zachód "odpuści" Rosji Ukrainę w zamian za walkę z Państwem Islamskim?

Analitycy nie od dziś spierają się o to, co jest większym zagrożeniem dla Zachodu - ukraińska polityka Moskwy czy Państwo Islamskie? Opinie są podzielone, bo Rosja jest pożądanym członkiem globalnej koalicji antyterrorystycznej, ale równie mocno akcentuje własne interesy na Bliskim Wschodzie oraz w Europie. A te stoją w jawnej sprzeczności z polityką zachodnią. Czy mimo to możliwe jest polityczne porozumienie Rosji i Zachodu - Ukraina w zamian za Państwo Islamskie?

Czy Zachód "odpuści" Rosji Ukrainę w zamian za walkę z Państwem Islamskim?
Źródło zdjęć: © youtube.com
Robert Cheda

15.01.2015 | aktual.: 16.01.2015 09:11

Światowe media obiegł właśnie film, na którym kazachski chłopiec-bojownik Państwa Islamskiego dokonuje egzekucji na rzekomych agentach rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Bez względu na wiarygodność nagrania, wiadomo, że Moskwa nasiliła działalność wywiadowczą na Bliskim i Środkowym Wschodzie, postrzegając sytuację w regionie jako zagrożenie bezpieczeństwa. Przyczyny nasilonej infiltracji Państwa Islamskiego są dwie.

Moskwa od dawna lansuje tezę o istnieniu południowej cięciwy terroryzmu (od Maghrebu po Azję Południowo-Wschodnią), która grozi destabilizacją Afganistanu, a następnie rosyjskiej strefy interesów w Azji Centralnej, jak i samej Rosji. Wahhabizm, czyli wojujący islam rozprzestrzenia się na rosyjskim Północnym Kaukazie z szybkością pożaru. Po drugie, w szeregach Państwa Islamskiego walczą setki, jeśli nie tysiące rosyjskich oraz środkowoazjatyckich muzułmanów, którzy eksportują idee kalifatu do swoich krajów.

FSB szacuje, że samych Czeczenów, Inguszy i Dagestańczyków w armii Iraku i Lewantu może walczyć do półtora tysiąca. Podobnego zdania jest kazachski Instytut Studiów Strategicznych, który twierdzi, że w terrorystycznych siłach zbrojnych znajduje się identyczna liczba Kazachów, Uzbeków i Tadżyków, którzy - w przeciwieństwie do obywateli rosyjskich - udają się na dżihad całymi rodzinami. Co tłumaczyłoby zresztą "dziecięce egzekucje" na niewiernych. Tak więc Rosja jest zainteresowana w powstrzymaniu islamistycznej ekspansji, jednak inaczej definiuje przyczyny i skutki powstania całego zła.

Kto winien?

Rosyjscy analitycy skomentowali zamachy terrorystyczne we Francji, jako naturalną konsekwencję stosowania przez Zachód podwójnych standardów wobec świata muzułmańskiego. To USA oraz NATO walnie przyczyniły się do obalenia świeckich dyktatur w Iraku, Tunezji, Egipcie i Libii, które stanowiły jedyną zaporę przed islamizmem. Ale zamiast demokratyzacji regionu, zachodnia polityka interwencji militarnych doprowadziła do rozpadu struktur społecznych i państwowych opartych na delikatnej równowadze różnych odłamów islamu.

Z drugiej strony, USA i UE zwalczają u siebie islamski terroryzm, tolerując jednak te ugrupowania, które uznano za przydatne w projekcie rewolucji demokratycznych. Moskwa zarzuca taki proceder Paryżowi i Berlinowi, bo funkcjonują tam oficjalne wręcz biura werbunkowe umiarkowanej opozycji syryjskiej, która zdaniem Rosji jest właśnie wchłaniana przez Państwo Islamskie bądź zajmuje neutralną pozycję wobec tego zagrożenia. A stąd krok do porównania bliskowschodniej polityki zachodniej z polityką Zachodu wobec Ukrainy i samej Rosji. Zdaniem Moskwy, i tu i tam USA oraz NATO prowokują kolorowe rewolucje, jednak celem faktycznym nie jest demokratyzacja, tylko okrążenie Rosji i ingerencja w jej wewnętrzne sprawy dla zmiany wachty na Kremlu. Jak zatem Moskwa postrzega swój udział w walce z obecnym wydaniem terroryzmu?

Członek koalicji

Rosja od 2001 r. apeluje o zastąpienie jednostronnych działań zachodnich, globalnymi krokami, podjętymi w myśl odpowiednich rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ przez światową koalicję antyterrorystyczną ze swoim udziałem. Powołuje się na pozytywne rezultaty własnej współpracy wywiadowczej z USA i NATO na terenie Iraku i Afganistanu. Formalnie zgłasza też swój akces do obecnej koalicji, oferując także wymianę danych wywiadowczych i prawdopodobnie udział jednostek specjalnych, ale tylko na terenie b. ZSRR, ew. Afganistanu.

Jako swój ważny wkład w zwalczanie Państwa Islamskiego przytacza dane o znaczących dostawach broni dla armii irackiej i syryjskich wojsk rządowych. Jednak Rosji nie chodzi jedynie o zwalczanie terroryzmu, tylko o zabezpieczenie własnych interesów geopolitycznych w regionie. Kwestia utrzymania Baszara al-Asada u władzy w Damaszku jest dla Rosji kluczem powstrzymania supermocarstwowości USA w skali globalnej. Ale dla Moskwy syryjski reżim jest także ostatnim geopolitycznym przyczółkiem w regionie (baza wojskowa w porcie Tartu) i wiernym klientem politycznym. Kością niezgody między Rosją, a USA jest zatem dalszy los syryjskiego prezydenta. Waszyngton uznaje jego dymisję za najważniejszy warunek powodzenia walki z Państwem Islamskim, Rosja widzi wprost przeciwne zależności. Przedłużenie władzy Asada jest również elementem rosyjskiej polityki wobec Iranu, który jest najbliższym sojusznikiem syryjskich władz.

Moskwa wraz z USA, Wielką Brytanią, Niemcami i Francją jest uczestnikiem negocjacji w sprawie programu atomowego Teheranu. Ponadto Putin, za pośrednictwem czeczeńskiego prezydenta Ramzana Kadyrowa, prowadzi chytry dialog z ortodoksyjnymi monarchiami Zatoki Perskiej i Jordanią. Razem wziąwszy, obecna nieskuteczna wojna Zachodu z Państwem Islamskim służy podniesieniu międzynarodowego prestiżu Rosji i statusu globalnego oraz regionalnego mocarstwa. W jakim celu Moskwa wykorzysta taką rolę na Bliskim i Środkowym Wschodzie?

Uznanie supremacji na Ukrainie

Rosja próbuje się obecnie ustawić w "obrotowej" pozycji - może Zachodowi pomóc na Bliskim i Środkowym Wschodzie, ale może także przeszkodzić. Politolog Aleksiej Arbatow twierdzi na przykład, że Moskwa będzie blokowała powodzenie międzynarodowych negocjacji atomowych z Teheranem, bo w jej interesie nie leży zastąpienie własnej ropy irańską na rynku UE. A tak się stanie, gdy Zachód zdejmie z Iranu sankcje ekonomiczne.

Jak widać, bliskowschodnia strategia Rosji jest instrumentem w jej polityce wobec USA i UE, a ta ma na celu zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych po zajęciu Krymu i wsparciu separatystów w Donbasie. Innymi słowy, pomoc antyterrorystyczna Kremla jest uwarunkowana uznaniem rosyjskiej supremacji w WNP, a więc także na Ukrainie. Pytanie, czy Zachód pójdzie na taki deal z Moskwą?

Raczej tak, bo już we wrześniu 2014 r. przewodniczący eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa Nigel Farage proponował w Europarlamencie, aby UE złagodziła stanowisko wobec rosyjskiej polityki na Ukrainie, za cenę przyciągnięcia Moskwy do koalicji antyislamskiej. Siła podobnych ugrupowań rośnie w Europie, szczególnie po wydarzeniach takich, jak francuskie. Bo te dotknęły Europę w takim samym stopniu, jak skutki ekonomicznej blokady Rosji i jej odwetowe kroki. Dlatego takie stanowisko coraz mocniej wydają się podzielać te stolice europejskie, które są najbardziej zagrożone przez terroryzm lub powiązane ściśle interesami ekonomicznymi z Rosją.

Pewną korektę przechodzi także polityka amerykańska. Waszyngton pochwalił ostatnio inicjatywę Moskwy dotyczącą wewnątrzsyryjskich rozmów pokojowych. John Kerry prowadzi przecież regularne, poufne konsultacje ze swoim rosyjskim odpowiednikiem w sprawie dymisji Baszara al-Asada za cenę "pozostawienia większości reżimu politycznego i instytucji państwa syryjskiego".

Jeśli więc zachodnim celem jest przyciągnięcie Rosji do walki z Państwem Islamskim, to Moskwa wystawi USA i UE ukraiński rachunek. Choć nie ulega wątpliwości, że koalicję antyterrorystyczną wykorzysta przede wszystkim do wzmocnienia swojej politycznej i wojskowej obecności w WNP, do obrony swojej środkowoazjatyckiej flanki oraz stałej obecności politycznej i wojskowej na Bliskim Wschodzie.

O zbliżeniu stanowisk mogą świadczyć następujące wydarzenia. Media amerykańskie dotarły właśnie do unijnego projektu, który przewiduje złagodzenie sankcji ekonomicznych wobec Moskwy i normalizację wzajemnych relacji, w zamian za ustabilizowanie sytuacji w Donbasie. Utrzymane mają zostać jedynie dużo mniej dolegliwe sankcje krymskie. Ze swojej strony Moskwa uznała Państwo Islamskie za organizację terrorystyczną. Jednak w odróżnieniu od państw zachodnich uczyniła to dopiero na dniach.

W przypadku niepowodzenia dealu ukraińskiego z Zachodem, Moskwa zawsze może zmienić stanowisko o 180 stopni, twardo popierając reżim w Damaszku i przeciągając negocjacje z Iranem. Co więcej, kierując się interesami utrzymania w ryzach własnych muzułmanów, może nawet uznać prawnie Państwo Islamskie. Wszak z punktu widzenia rosyjskich elit władzy, jego powstanie to też przejaw antyzachodniej i antyamerykańskiej drogi rozwoju, którą dziś tak szczyci się Kreml i znaczna część rosyjskiego społeczeństwa.

Robert Cheda dla Wirtualnej Polski

Tytuł pochodzi od redakcji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (366)