Czy warto być "czułą kochanką" Tuska i Palikota?
Pijany prezydent w ruskiej trumnie. Tyle zostało, poza krzyżem pod Pałacem i portretami w Sejmie, ze smoleńskiej „żałoby”. Palikot z Brudzińskim znów rozkręcają PO-PiSowy cyrk – nic nowego. Problem w tym, że do gry włączyli się artyści zaangażowani. Kora, Kamil Sipowicz, Teatr Ósmego Dnia – dzielnie walczą z kołtunem w jednym okopie z PO - pisze Michał Sutowski dla Wirtualnej Polski.
14.07.2010 | aktual.: 14.07.2010 16:41
Poparcie wyborcze dawnych rebeliantów dla Komorowskiego mogę od biedy zrozumieć – boją się Kaczora, boją Rydzyka, pamiętają Leppera i Giertycha. Wszystko jasne, mniejsze zło, powstrzymać faszyzm, front ludowy przeciw IV RP... Wybory to nie konkurs piękności... Nie kupuję tych argumentów, ale je rozumiem – i nie mam problemu z tym, że człowiek myślący i przejmujący się, zaciskając zęby skreślił kandydata PO.
Wygląda jednak na to, że dla niepokornych doby PRL-u, Platforma to nie żadne mniejsze zło, ale samo dobro. Bo na przykład idiotyczne dywagacje nt. alkoholizmu zmarłego prezydenta, uwłaszczenia się nie wiadomo kogo na prezydenckiej polisie i spóźnienia na samolot, ci błyskotliwi i zbuntowani niegdyś ludzie uznają za wielki akt cywilnej odwagi.
Piszą do Palikota Kora Jackowska z Kamilem Sipowiczem: „Katastrofa smoleńska w rekordowym tempie została przekształcona przez polityków i kapłanów w nowy mit wolnej Polski. Nikt dotychczas jednoznacznie i bez obłudnej poprawności politycznej nie poddał w wątpliwość jakość kamienia węgielnego tego mitu. Odważył się jeden polityk – Janusz Palikot”. A Teatr Ósmego Dnia przesyła mu „wyrazy poparcia i przyjaźni w związku z kolejnym atakiem ze strony części mediów”, przywołuje Gombrowicza, ubolewa, że „nasi politycy, w większości mało błyskotliwi, słabo wykształceni i fundamentalnie pozbawieni poczucia ironii czy groteski, wypowiadają się na temat «poziomu debaty publicznej», dobrego wychowania i manier…”. Na koniec artyści piszą z uznaniem o Polsce innej niż „narodowo-patriotyczna”, takiej „w której istnieje i ma prawo głosu «skandalista» Janusz Palikot” i życzą „wytrwałości w zmaganiach z Dulską”. Uff, dużo tego. Pewnie jak już Kaczor zrobi zamach stanu i pośle Palikota na Łubiankę..., o przepraszam, na
Rakowiecką, będą wysyłać mu paczki.
A tak poważnie – to ręce opadają. Bo pośród kilku myśli ogólnie słusznych (że sama śmierć nie czyni bohaterem, że może pilotów ktoś zmusił do lądowania, że pochówek na Wawelu to absurd i megalomania) pojawia się w listach Kory i Ósemek cała masa inteligenckich przesądów. I naiwna wiara w to, że platformerskie szyderstwa są wywrotowe.
Autor „Ferdydurke” zapewne przewróciłby się w grobie słysząc, że dowcip typu „zabierz babci dowód” to wyraz gombrowiczowskiej ironii – podobnie jak Palikotowe happeningi z butelkami wódki czy insynuowanie homoseksualizmu prezesowi PiS. Elementarny rozsądek wskazuje, że Palikot to nie żaden „enfant terrible” polskiej polityki tylko bulterier Donalda Tuska, wersja „młodzieżowa”. Jest jeszcze druga, „buraczana”, którą reprezentuje znany entomolog – obaj jednak służą do tego samego, czyli podtrzymywania stanu PO-PiSowej wojny. Nie będą się przecież Mucha z Kluzik-Rostkowską okładać pomidorami – wystarczy, że jeden pan pierdnie, drugi napluje, i już mamy o czym pisać. Jak w wypadku Brudzińskiego, z jego „ruską trumną w deszczu” czy rzeczonego Palikota z ekshumacją wawelskich szczątków.
Podobnie pomysł, że PO walczy z dulszczyzną wydaje się co najmniej dziwaczny. No chyba, że najlepszym cepem na Dulską są... Połanieccy. Połączenie „perkalików i mszy”, jakby powiedział Brzozowski – tu się handluje, a tuż obok msza się odbywa – oto pomysł Platformy na twórczą koegzystencję Boga i rynku. Oczywiście w cywilizowanej wersji – biskup Pieronek zamiast ojca Rydzyka to też jakiś postęp. Albo inaczej: kwas solny zamiast czarownicy... Geje w domu po kryjomu zamiast gejów na leczeniu.
Mój faworyt to jednak zdanie o Kościele. Piszą Kora i Kamil: „Arcybiskup Dziwisz, mimo wielkich zasług dla Jana Pawła II nie jest wzorem rozsądku. To on «zabezpieczył» papieża przed wiedzą o grzesznym życiu założyciela Legionów Chrystusa Degollado, który przez lata gwałcił własnego synka oraz miał setki stosunków z dziećmi. Sprawa Degollado jak na razie hamuje w Watykanie proces beatyfikacji naszego papieża”. Ukrywanie pedofilii to nie brak rozsądku – tylko zwyczajne świństwo, które powinno być przestępstwem. A tutaj: poczciwy, acz nierozsądny sekretarz, jak na złość zablokował beatyfikację swego mistrza... Albo jeszcze lepiej: święty był car, tylko ci bojarzy niemądrzy tacy...
Ósemki naprawdę kiedyś walczyły z kołtunerią – komunistyczną i katolicką, Maanam potrafił inteligentnie przywalić w chorą rzeczywistość. Dziś pieszczą bulteriera PO licząc, że może zagryzie kaczkę i jeszcze wypatroszy.
„Gdy zechcę będę karaluchem, będę ci szeptać przekleństwa do ucha” – śpiewała kiedyś Kora do dawnej partii władzy. Tusk z Palikotem to nie Jaruzelski z Urbanem, fakt. Ale czy trzeba im być zaraz „cieniem w upalne południe, czułą kochanką w środku nocy”?
Michał Sutowski (Krytyka Polityczna) dla Wirtualnej Polski