PolskaCzy w Unii Europejskiej zabronią nam jeść krupnioków?

Czy w Unii Europejskiej zabronią nam jeść krupnioków?

Koniec krupnioków, kiełbasy śląskiej, frankfurterek i krakowskiej? Będziemy jeść tylko "papierowe" szynki zagraniczne? Ponad 60 procent śląskich firm przetwórstwa mięsnego nie spełnia wymogów unijnych i nie ma szans na dostosowanie się do nich w najbliższym czasie. Gdyby przepisy się nie zmieniły do przyszłego roku, większość śląskich masarni wraz z wejściem Polski do UE powinna po prostu zaprzestać produkcji.

Czy w Unii Europejskiej zabronią nam jeść krupnioków?
Źródło zdjęć: © DZ

- Właściciele firm z ostatnią kategorią powinni natychmiast podjąć wysiłki w celu dostosowania swoich zakładów do norm unijnych - mówi Piotr Suliga z Izby Rzemieślniczej w Katowicach.

Andrzej Stania, prezes Śląskiego Cechu Rzeźników i Wędliniarzy, uspokaja: - Nie powinniśmy się Unii bać, jednak ci, którzy nic nie robią dla zmodernizowania zakładów, istotnie mogą mieć poważne kłopoty.

Właśnie teraz Ministerstwo Rolnictwa rozpatruje wnioski kilkuset firm, które poprosiły o okresy przejściowe (odstępstwa od sztywnych terminów) - to te, które mają pomysł i pieniądze na unowocześnienie zakładów, ale może im zabraknąć czasu, by zdążyć przed majem 2004 roku.

Szansą dla naszego krupnioka i kiełbasy krakowskiej byłoby wystaranie się dla nich o tytuł produktu regionalnego. W Europie zarejestrowanych jest obecnie ponad 500 takich produktów - od włoskiego Parmezanu, przez parmeńską szynkę Prosciuta, po portugalskie Porto i francuskiego szampana. Polska nie ma produktu regionalnego, choć górale podjęli pewne wysiłki, by zarejestrować oscypka, bryndzę czy bundz. Produkty regionalne traktowane są w Unii ulgowo - musi być co prawda czysto i zdrowo, ale można stosować pewne składniki albo metody produkcji, które normalnie nie zostałyby zatwierdzone. Teraz krupniok z krwią wieprzową może doprowadzić unijnych urzędników do nerwicy.

- Na razie nie rozmawialiśmy o naszych wyrobach w kontekście produktów regionalnych - przyznaje Andrzej Stania. - Jednak myślę, że nie jest to jakiś cudowny sposób na ominięcie unijnych wymogów. Słabe zakłady muszą się szybko dostosować, bo nie ma mowy o odstępstwach od podstawowych norm sanitarnych. Nie ma znaczenia, czy robią produkt regionalny, czy nie.

- Krupniok ma ogromne szanse na zostanie produktem regionalnym. Nie można jednak zapomnieć o odpowiedniej promocji tego wyrobu w UE - mówi śląski poseł Andrzej Gałażewski (PO), obserwator w komisji rynku wewnętrznego Parlamentu Europejskiego.

Według Tadeusza Sarny, śląskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii, krupniok byłby do zaakceptowania jako produkt regionalny: - Wyrób ten podlega obróbce termicznej, więc moim zdaniem jego byt w Unii nie będzie zagrożony - mówi.

Włodzimierz Żurek z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych zauważa pewne problemy z ewentualną rejestracją krupnioka czy frankfurterek jako produktu regionalnego: - Śląski krupniok powinien zawierać kaszę gryczaną, tymczasem teraz jemy go na ogół z kaszą jęczmienną. Z kolei frankfurterki na Śląsku są wędzone, a w Zagłębiu parzone. Trudno będzie wskazać na charakterystyczne cechy tego produktu.

Czy jest jakaś nadzieja dla amatorów prawdziwego śląskiego krupnioka? Ten europejski będzie pewnie zdrowy i bezpieczny, ale czy będzie smaczny?

- Już teraz produkujemy zgodnie z wyśrubowanymi normami sanitarnymi. Jeśli ktoś teraz potrafi zrobić smacznego krupnioka, to i w Unii go zrobi. Żeby tylko Unia dała nam na to szansę - mówi Andrzej Stania.

Marek Twaróg

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)