Czy w Polsce zabraknie gazu? "Putin wykorzysta kryzys energetyczny, by paraliżować Europę"

Władimir Putin wykorzystuje gazowe możliwości szantażu, by w ten sposób terroryzować kraje europejskie. Wszyscy zastanawiają się nad tym, czy w nadchodzących zimowych miesiącach może dojść do kryzysu gazowego i sytuacji, w której gazu w polskich domach zabraknie. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska przedstawiają możliwe scenariusze i odpowiadają na pytanie, czy jest się czego bać.

Gazowy szantaż Rosji. Jesteśmy gotowi?
Gazowy szantaż Rosji. Jesteśmy gotowi?
Źródło zdjęć: © East News
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

01.07.2022 | aktual.: 01.07.2022 13:57

Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski na łamach portalu BiznesAlert.pl przedstawił analizę dotyczącą sytuacji na rynku gazu w Unii Europejskiej. Według przedstawionych przez niego danych w przyszłych miesiącach należy spodziewać się podwyżek cen gazu oraz energii elektrycznej w Polsce i Europie. Poseł przestrzega również przed możliwością niedoboru gazu na naszym rynku.

Jak przedstawił w analizie Kowalski, "w roku 2022 będziemy mieli do czynienia z luką podażową na rynku gazu w UE sięgającej poziomu nawet 100 mld metrów sześciennych". Jak dodał, "nawet przy bardzo optymistycznym scenariuszu w systemie europejskim powstaje luka podażowa minimum 30 mld metrów sześciennych".

"Luki tej nie można wypełnić w żaden inny sposób. Założenia te są bardzo optymistyczne, dlatego jest bardzo prawdopodobne, iż luka ta będzie znacznie większa" – przewiduje Janusz Kowalski.

O potencjalny kryzys gazowy w Polsce zapytaliśmy ekspertów, którzy w rozmowie z Wirtualną Polską mówią wprost: każda osoba, która wygłasza temu podobne analizy musi brać na siebie odpowiedzialność za te słowa i za liczby, jakie podaje opinii publicznej. Przedstawiają oni swoje spojrzenie na ten problem.

"Wykorzysta kryzys energetyczny, by paraliżować Europę"

- Nie wiadomo, jak będzie wyglądał rynek gazu za tydzień, a co dopiero za rok. Niepewność na rynku jest tak duża, że ceny zmieniają się o kilkanaście procent w kilka godzin - w zależności od nagłego wydarzenia geopolitycznego lub choćby sygnału o nadchodzącej recesji gospodarczej. I to w obie strony - mówi Wojciech Jakóbik z BiznesAlert.pl w rozmowie z Wirtualną Polską.

Piotr Woźniak, były minister gospodarki i były prezes PGNiG, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że dla Polaków gazu w sieci nie zabraknie. - To zawracanie głowy - dodaje. Jak zaznacza, "w przypadku braku części popytu - bo nie można mówić o całości - w pierwszej kolejności będą wyłączane sieci przemysłowe". - Ci, którzy mają instalację na gaz, mogą spać spokojnie. Czego nie można powiedzieć o tych, którzy mają instalacje na węgiel - dodaje.

Chodzi o to, że Polska zrezygnowała z importu rosyjskiej węgla na drodze sankcji, nałożonych na Rosję w związku z bestialską napaścią na Ukrainę. Ceny tego surowca w ostatnim czasie znacząco wzrosły. W Polsce wiele gospodarstw domowych ogrzewanych jest właśnie za pomocą węgla.

Ekspert BiznesAlert.pl dodaje, "obiektywne zjawisko, widoczne od wakacji 2021 roku, to ograniczenie podaży przez Gazprom, które przyspiesza". - Jeśli dodamy do tego analizę politologiczną tego, co robi Kreml, można spodziewać się, że będzie eskalował sytuację na rynku gazu, po to, żeby zdeeskalować działania Zachodu na rzecz wsparcia Ukrainy. Wykorzysta kryzys energetyczny, by paraliżować Europę - zaznacza.

Czy Polska jest zabezpieczona?

Jak to może wyglądać? - Na pewnym etapie może dojść do całkowitego zablokowania dostaw gazu do Europy. Wówczas możliwość dywersyfikacji, inaczej niż przez fizyczne dostawy gazu spoza Rosji zostanie ograniczona. Zakupy z giełdy europejskiej, które jawiły się jako jeden z wentyli bezpieczeństwa, będą co najmniej ograniczone - dodaje Jakóbik.

Zauważa jednak, że "mamy zapewnione na ten moment dostawy gazu LNG, Baltic Pipe zakontraktowany nie do pełna (toczy się dyskusja, dlaczego tak jest)". - Te źródła powinny zapewnić bezpieczeństwo gospodarstwom domowym. Za nie najlepszą możliwą cenę. To nie wyklucza ograniczenia dostaw gazu do przemysłu (np. Grupa Azoty może dostać mniej gazu), na co już przygotowują się Austria i Niemcy - dodaje.

Piotr Woźniak zaznacza, że "każdy niedokontraktowany gaz z Baltic Pipe będzie wiązał się z kupowaniem gazu od Niemiec, czyli gazu rosyjskiego". - A kupowanie rosyjskiego gazu kłóci się ze wspieraniem Ukrainy, gdyż wpływa bezpośrednio na finansowanie broni, jaką później Rosja zabija obywateli ukraińskich - mówi Piotr Woźniak.

Ekspert podkreśla, że "Polska zabezpieczyła się w roku 2019, kontraktując lub prawie kontraktując wolumeny, które wystarczą na ok. 20-21 mld metrów sześciennych rocznie, za pomocą gazu, który nie pochodzi z Rosji - terminala LNG, Baltic Pipe i z wydobycia krajowego".

"To jeden z większych błędów gospodarczych Unii Europejskiej"

- Ta niepewność każe obawiać się, że drożyzna na rynku gazu się utrzyma. Należy nałożyć na to mechanizmy pomocowe, które rozciągają taryfy - zaznacza ekspert BiznesAlert.pl. I dodaje, że można wyobrazić sobie scenariusz alternatywny, w którym "dochodzi do globalnej recesji, powrotu koronawirusa w Chinach i na świecie". - To spowoduje tąpnięcie jak w 2020 roku i spadek cen wszystkiego. Jednak to lekarstwo jest gorsze niż choroba, bo może będziemy mieć tani gaz, ale będziemy mieć tak złą sytuację w gospodarce, że nie będzie nas to ratować - zaznacza.

Scenariusz kryzysu gazowego, o którym mówił Janusz Kowalski jest - w ocenie eksperta - jedną z wielu możliwych opcji. - Mamy dużo zmiennych, które należy wziąć pod uwagę. Najwięcej zależy od rosyjskiego Gazpromu, który zaopatrywał w 2021 roku Europę w 40 proc. To jeden z większych błędów gospodarczych Unii Europejskiej, za który nie odpowiada Polska, która ogranicza dostawy gazu z Rosji - podkreśla.

Piotr Woźniak zaznacza, jak ważni są kompetentni ludzie, którzy powinni zająć się tematem gazu i ewentualnego problemu wynikającego z niedoborów. - To muszą być nie tylko osoby, które mają wykształcenie kierunkowe, ale i udokumentowaną praktykę. Muszą to być osoby, które się na tym dobrze znają - podkreśla były minister. Istotne jest bowiem, jak podkreśla, omijanie korzystania z gazu rosyjskiego.

- To, co się dzieje wokół gazu i innych źródeł energii, to wielka kompromitacja ekipy rządzącej. Zaczęli z przytupem od planów dbania o bezpieczeństwo energetyczne, a okazało się to być falstartem, delikatnie mówiąc - dodaje Woźniak.

Kolejny kraj bez dostaw rosyjskiego gazu

Gazprom wstrzymuje dostawy gazu do kolejnych europejskich krajów. W ostatnim czasie dotyczy to Danii, która odmówiła Rosjanom płatności w rublach.

Dania tym samym dołączyła do Polski, Bułgarii i Finlandii, na które szantaż Putina nie zadziałał. Nie zapłaciły za gaz w rosyjskiej walucie.

Dlatego też Gazprom zakręcił im gazowe kurki. Kraje starają się zapewnić dostawy surowca z innych źródeł.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie