Czy turyści mówią prawdę ws. zabicia małego niedźwiedzia?
Kar więzienia w zawieszeniu zażądała
prokuratura w procesie trójki turystów, oskarżonych o zabicie
półtorarocznego niedźwiedzia brunatnego w Tatrach. Obrona wniosła
o umorzenie sprawy, zakopiański sąd ma wydać wyrok w środę 4
czerwca.
29.05.2008 | aktual.: 29.05.2008 17:59
W zakończonym procesie prokurator zażądał dla Michała J. 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Michał J. jako pierwszy zaatakował i zaproponował utopienie niedźwiedzia, odegrał decydującą rolę - powiedział prokurator w mowie końcowej.
Dla pozostałej dwójki, Jolanty J. i Daniela Sz. prokurator zażądał kar po 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Ponadto prokuratura domaga się ukarania oskarżonych grzywnami i zasądzenia od nich kosztów procesu.
Prokurator zwrócił uwagę na fakt, że działania oskarżonych turystów spowodowały poważne obrażenia ciała niedźwiedzia, przyczyną śmierci było utopienie w potoku, a turyści odnieśli niewielkie obrażenia. Większe obrażenie spowodowałby pies - mówił.
Prokurator dodał, że czyn oskarżonych spowodował istotną szkodę dla środowiska. Jego zdaniem nie zaszła potrzeba działania w stanie wyższej konieczności, a oskarżeni nie podjęli próby odstraszenia lub ucieczki przed drapieżnikiem. Za okoliczność łagodzącą prokuratura uznała fakt, że oskarżeni nie zabili niedźwiadka dla trofeum czy zabawy. Ponadto nie byli wcześniej karani, a zdarzenie było incydentalne.
Oskarżeni, którym prokuratura zarzuciła, że wspólnie i w porozumieniu zabili niedźwiedzia, wyrazili skruchę i żal z powodu zajścia w październiku ub.r. Nie przyznali się do winy i podtrzymali wniosek o umorzenie postępowania. Obrońca turystów mec. Andrzej Patela w mowie końcowej powiedział, że "istnieją podstawy, aby sądzić, że oskarżeni nie mieli innego wyjścia" i podtrzymał wniosek o umorzenie sprawy.
Pełnomocnik Tatrzańskiego Parku Narodowego mec. Michał Kołodziejski stwierdził z kolei, że wyroki pozbawienia wolności to kary daleko idące. Oskarżyciele posiłkowi, Tatrzańskie i Krakowskie Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami wnieśli o kary finansowe dla sprawców.
Oskarżeni przeżywają cały proces. Bardzo ich to dotknęło. Ich życie zmieniło się, jest to dla nich niekomfortowa sytuacja- powiedział dziennikarzom mec. Andrzej Patela.
Podczas procesu zeznawali dwaj pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego i lekarz.
Nie słyszałem nigdy, aby niedźwiedź zaatakował grupę osób - powiedział przed sądem pracownik TPN Zbigniew Kowalski. Z kolei lekarz, który opatrywał oskarżonych po zdarzeniu, potwierdził, że ich rany nie były groźne.
Do zabicia niedźwiedzia doszło 21 października ubiegłego roku w rejonie Doliny Chochołowskiej. Troje oskarżonych turystów przed sądem nie przyznało się do winy. Wyjaśnili, że zostali zaatakowani przez niedźwiedzia i utopili go w potoku w obronie własnej.
O zabiciu niedźwiadka poinformowała dyrektora TPN zakopiańska policja - zaalarmowana przez szpital, do którego zgłosiła się dwójka turystów. Twierdzili oni, że w rejonie Doliny Chochołowskiej rzucił się na nich niedźwiedź, którego w obronie własnej utopili w potoku.
Pracownicy TPN na miejscu zdarzenia znaleźli porozrzucane kanapki, które mogły świadczyć o karmieniu i wabieniu zwierzęcia przez turystów.
Jak ustaliła prokuratura, śmierć zwierzęcia nastąpiła na skutek utopienia, natomiast stwierdzone na jego łbie i ciele obrażenia mogły powstać w wyniku obrzucenia kamieniami przez turystów lub w momencie utopienia w korycie potoku o kamienistym dnie. Z kolei opinia lekarska wykazała, że obrażenia, jakie odnieśli turyści podczas kontaktu ze zwierzęciem, były niewielkie.
Według przyrodników, strata niedźwiedzia była istotna dla środowiska, ponieważ stanowił on około 2% populacji niedźwiedzi w całych Tatrach. Na podstawie tych ustaleń prokuratura oskarżyła trójkę turystów o to, że wspólnie i w porozumieniu, na terenie objętego ochroną Tatrzańskiego Parku Narodowego, pozbawili życia niedźwiedzia brunatnego pozostającego pod ochroną gatunkową. Tym samym - zdaniem prokuratury - spowodowali istotną szkodę w świecie zwierzęcym.
Oskarżonym grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.