PolitykaCzy to Polacy zadecydowali o zwycięstwie Trumpa? Ekspert: to prawdopodobne

Czy to Polacy zadecydowali o zwycięstwie Trumpa? Ekspert: to prawdopodobne

• O wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA przesądziły wyniki w najbardziej "polskich" stanach
• Amerykanie polskiego pochodzenia stanowią historycznie ważną grupę wyborców, która niemal zawsze wybierała zwycięzców
• Polacy tradycyjnie głosowali na demokratów, lecz republikanie zyskują coraz większe poparcie z każdymi kolejnymi wyborami - mówi WP amerykański politolog
• Liczbę wyborców przyznających się do polskich korzeni szacuje się na ok. 10 milionów
• Kluczowe znaczenie dla zdecydowanej większości miały sprawy gospodarki, a nie kwestie istotne dla Polski

Czy to Polacy zadecydowali o zwycięstwie Trumpa? Ekspert: to prawdopodobne
Źródło zdjęć: © AFP | SPENCER PLATT
Oskar Górzyński

16.11.2016 | aktual.: 16.11.2016 19:48

W środę Hillary Clinton powiększyła swoją przewagę w bezwzględnej liczbie głosów oddanych w całym kraju w wyborach prezydenckich w USA do ponad miliona (liczenie głosów nadal trwa). Jednak o tym, co liczy się naprawdę - rozkładzie głosów elektorskich - w praktyce przesądziło niewiele ponad 100 tysięcy głosów w trzech stanach tzw. "zardzewiałego pasa": Pensylwanii, Michigan i Wisconsin. Stany te, które przed wyborami były uważane za stosunkowo bezpieczne dla Clinton (w Michigan i Pensylwanii republikanin odniósł ostatnie zwycięstwo w 1988 roku, w Wisconsin - od 1984), lecz w tym roku zagłosowały na Trumpa. Wszystkie trzy należą do największych skupisk amerykańskiej Polonii. W Wisconsin - najbardziej "polskim" stanie, osoby polskiego pochodzenia stanowią 9,8 procent ludności, w Michigan (2. miejsce na liście) - 9,1, zaś w Pensylwanii - 7,4. Co więcej, polscy Amerykanie w innych kluczowych stanach - w Ohio i na Florydzie - również stanowią dużą część mieszkańców. Czy to Polacy przeważyli szalę zwycięstwa na
korzyść kontrowersyjnego miliardera?

Do takich wniosków doszła "Gazeta Polska Codziennie", która we wtorek obwieściła na swojej okładce, że "Polacy z Pensylwanii zdecydowali o zwycięstwie Trumpa". Ale wcale nie jest to takie pewne. Przede wszystkim dlatego, że badania exit poll nie uwzględniły podziału głosów ze względu na przynależność do wąskich grup narodowych. Zaś to, co wiemy z dostępnych badań, wskazuje, że Amerykanie polskiego pochodzenia - podobnie jak w przypadku innych grup pochodzących z katolickich krajów Europy - faworyzują raczej demokratów.

Według badania przeprowadzonego w 2010 roku przez Fundację Piasta, 36,5 proc. osób polskiego pochodzenia deklarowało się jako zwolennicy demokratów, podczas gdy 26 proc. - republikanów. W ostatnich wyborach prezydenckich Polacy wybrali Obamę, stosunkiem 50-38 proc. Co więcej, amerykańska Polonia jest mocno podzielona, jeśli chodzi o wyznawane poglądy, i trudno ją ująć w kategoriach jednolitego bloku wyborców. Znaczące różnice widać też w poziomie zainteresowania i identyfikacji z krajem pochodzenia. Płynnie po polsku mówi ok. 46 procent amerykańskich Polaków, zaś ok. 30 proc. urodziło się w Polsce. Jak pokazuje badanie Instytutu Piasta, ci, którzy przybyli do USA najpóźniej, zdecydowanie częściej deklarują liberalne poglądy (a co za tym idzie - sympatię dla demokratów).

Ale istnieją też powody, by sądzić, że Amerykanie polskiego pochodzenia rzeczywiście mogli odegrać kluczową rolę. Według politologa Johna Kromkowskiego z Katolickiego Uniwersytetu Ameryki w Waszyngtonie, Polacy stanowią "prawie archetypiczny elektorat wahający się", który decyduje o tym, kto wygrywa wybory. Potwierdza to historia: w najnowszej historii USA tylko dwa razy zdarzyło się, że faworyzowany przez Polonię kandydat przegrał (choć ta prawidłowość dotyczy też białych katolików w ogóle) - ostatni raz w 1980 roku, kiedy większość z nich zagłosowało na Jimmy'ego Cartera.

Ale są też i inne przesłanki. Mimo że Polacy - podobnie jak inne grupy imigranckie - tradycyjnie głosowali na demokratów, to w miarę upływu czasu proporcje te systematycznie i nieuchronnie zaczęły się zmieniać na korzyść republikanów.

Co więcej, Polacy należeli w większości do konserwatywnego skrzydła partii demokratycznej, które z wyborów na wybory zanika. Tymczasem z analiz powyborczych wynika, że jednym z kluczowych elektoratów w obecnych wyborach byli właśnie tradycyjni wyborcy demokratów, którzy w 2012 roku zagłosowali na Obamę, zaś cztery lata później - na Trumpa. Pozostałe grupy stanowiące języczek u wagi - pracownicy przemysłu oraz osoby o zarobkach nieco powyżej średniej - to również grupy, w której Polacy są nadreprezentowani.

- Amerykanie polskiego pochodzenia należący do klasy średniej oraz ci z wyższym wykształceniem lokują się solidnie w obozie republikanów. Ale nawet tradycyjnie zorientowani na demokratów Polacy z klasy robotniczej głosują tak ze względu na swoje poglądy na gospodarkę. Wielu z nich nigdy nie "kupiło" skrętu partii w lewo, lecz pozostało demokratami ze względu na ich identyfikacje z zabezpieczeniem społecznym czy związkami zawodowymi - tłumaczy Don Pienkos, profesor politologii z Uniwersytetu Wisconsin w Milwaukee.

Wielu z właśnie takich wyborców Trump zdołał "przejąć" dzięki obietnicom odbudowania przemysłu czy pozostawienia siatki socjalnej. Potwierdzają to wyniki exit polls: podczas gdy cztery lata temu wśród związkowców Obama wygrał przewagą ponad 30 punktów procentowych, w tym roku przewaga kandydatki demokratów wyniosła tylko 10.

Być może wpływ na poparcie Polaków dla Trumpa miało także jego spotkanie z przedstawicielami Polonii w Chicago, gdzie zapewniał, że pod jego rządami Polska pozostanie ważnym sojusznikiem w ramach NATO, i że zniesie dla Polaków wizy. Clinton nie uczyniła w stronę Polaków żadnego podobnego gestu (pod jej nieobecność starała się to robić co prawda była sekretarz stanu Madeleine Albirght) zaś w najbardziej "polskim" stanie - Wisconsin - nie pojawiła się ani razu podczas kampanii, uznając zwycięstwo w nim za pewnik.

Jak jednak wynika z szacunków prof. Pienkosa, zdecydowana większość wyborców polskiego pochodzenia kieruje się w swoim wyborze przede wszystkim tymi samymi względami, co większość Amerykanów - sytuacją gospodarczą w USA, sprawami światopoglądowymi - niż sprawami ważnymi dla Polski. Liczbę wyborców, dla których kwestie specyficznie polskie mają bardzo ważne znaczenie, szacuje on na 6-8 procent. To niewiele, choć w przeliczeniu na liczbę głosów daje to kilkaset tysięcy głosów - zdecydowanie więcej niż margines zwycięstwa Trumpa w kluczowych stanach.

- Biorąc pod uwagę wyniki w Michigan, Wisconsin czy Pensylwanii, zgadywałbym że Polacy w większości zagłosowali na Trumpa - podsumowuje Pienkos.

Zobacz także: Teatr Szekspirowski zatrudnił osoby z zespołem Downa

Zobacz także
Komentarze (86)