Trwa ładowanie...
06-04-2011 14:07

Czy ten kraj pogrąży się w religijnej wojnie?

Rewolucja w Bahrajnie, kojarzącym się do tej pory z naftowym dobrobytem, to nie tylko antyrządowe wystąpienia domagających się demokratycznych zmian. Na ulice wyszli głównie szyici, którzy stanowią większość w państwie rządzonym przez sunnicką monarchię. Walczących po cichu wspiera Iran, a z drugiej strony króla Bahrajnu - Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Czy płomienie rewolucji doprowadzą w tym niewielkim państwie do wybuchu wojny między szyitami i sunnitami? Sytuację w Bahrajnie analizuje Tomasz Otłowski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

Czy ten kraj pogrąży się w religijnej wojnie?Źródło: AP, fot: Hasan Jamali
d2myois
d2myois

Sytuacja w Bahrajnie pogarsza się systematycznie od 13 marca br., gdy władze tego szejkanatu zwróciły się do pozostałych państw Rady Współpracy Zatoki (Gulf Cooperation Council, GCC) z wnioskiem o wsparcie w tłumieniu szyickiej rebelii. Jeszcze tego samego dnia w Bahrajnie znalazło się ok. tysiąca żołnierzy saudyjskich, 500 policjantów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz mniejsze kontyngenty z Kataru i Kuwejtu.

Nieoficjalne informacje wskazują jednak, że w rzeczywistości do Bahrajnu skierowano aż 3,5-4 tys. żołnierzy saudyjskich. Te same źródła informują o wzmożonej aktywności saudyjskiej marynarki wojennej na wodach wokół Bahrajnu. Siły interwencyjne rozmieszczono głównie w okolicach pałacu królewskiego, budynków rządowych oraz instalacji o znaczeniu strategicznym, a także wokół najważniejszych firm i instytucji w Manamie. Saudyjczycy obsadzili też dojazdy do Grobli Króla Fahda, łączącej Bahrajn z terytorium Arabii Saudyjskiej. Już pierwszego dnia akcji doszło w Manamie do starcia między Saudyjczykami a szyickimi bojówkami, w którym poległ jeden z żołnierzy saudyjskich. Później jeszcze kilkakrotnie saudyjscy żołnierze mieli być atakowani z broni palnej przez "niezidentyfikowanych sprawców".

15 marca br. władze Bahrajnu wprowadziły na trzy miesiące stan wyjątkowy, a w nocy z 15 na 16 marca siły policyjne, wspierane przez jednostki saudyjskie i ZEA, przeprowadziły operację porządkową na Placu Perłowym w centrum Manamy, gdzie znajdował się symboliczny ośrodek rewolty. Zdecydowana akcja, prowadzona z wykorzystaniem czołgów i śmigłowców, cechowała się dużą brutalnością po obu stronach. Oficjalnie zginęło trzech funkcjonariuszy sił porządkowych i trzech demonstrantów, choć nieoficjalnie mówi się nawet o dziesiątkach poszkodowanych wśród protestujących.

Eskalacja napięcia w Bahrajnie spowodowała przyspieszenie ewakuacji części personelu i rodzin dyplomatów oraz zagranicznych korporacji. Atmosfera stała się na tyle napięta, a sytuacja w państwie niepewna, że pojawiły się nawet doniesienia o rozpoczęciu przez Amerykanów ewakuacji do Omanu personelu bazy i dowództwa amerykańskiej V Floty, mieszczącej się na przedmieściach Manamy. Choć ostatecznie informacje te nie potwierdziły się (okręty US Navy wyszły w morze na planowe manewry w pobliże Omanu), to jednak obsada personelu bazy w Manamie do dziś ma szkieletowy charakter. Jej liczący zazwyczaj ok. trzech tys. ludzi personel został obecnie zredukowany do kilkuset osób, a większość okrętów wciąż jest poza portem.

d2myois

Władze Bahrajnu zdecydowały się ponoć poprosić o wsparcie swych sojuszników z GCC, gdy okazało się, że wszędzie poza regionem Manamy oraz kilkoma enklawami na wybrzeżu faktyczną władzę zaczęły sprawować szyickie bojówki. Co więcej - dzięki kontrolowaniu szeregu portów i niemal całego wybrzeża kraju - szyici mieli otrzymywać wsparcie materiałowe bezpośrednio z Iranu. "Pomoc" ta, w tym ponoć także broń i materiały wybuchowe, transportowana ma być głównie nocą w szybkich łodziach motorowych, być może należących do irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Nie można wykluczyć, że oprócz tej materialnej pomocy do Bahrajnu trafiają tą drogą także agenci irańskich służb specjalnych, mający wesprzeć szyickie powstanie.

Prośba władz Bahrajnu o udzielenie wsparcia w zaprowadzeniu porządku i bezpieczeństwa wewnętrznego, skierowana do sojuszniczych państw arabskich z Rady Współpracy Zatoki Perskiej, jest działaniem bezprecedensowym. Fakt, iż siły państw Zatoki wkroczyły do Bahrajnu zaledwie w kilka godzin od wystosowania oficjalnej prośby, świadczy o tym, że operacja ta była zaplanowana i przygotowana znacznie wcześniej. Tempo i przebieg akcji wskazują też, że jej ważnym elementem była swoista demonstracja siły wobec szyitów. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów, o czym świadczy rozwój sytuacji w kolejnych dniach.

Szyicka rewolta w Bahrajnie osiągnęła skalę, w której zagrożony jest nie tylko ład wewnętrzny kraju, ale także dalsze utrzymywanie się u władzy królewskiej rodziny Al-Khalifa, rządzącej nieprzerwanie od XVIII w. Perspektywa obalenia sunnickiej monarchii Bahrajnu jest tymczasem nie do zaakceptowania dla arabskich państw Zatoki Perskiej, widzących w Iranie główne zagrożenie dla bezpieczeństwa i stabilności tej części Bliskiego Wschodu. Kraje te nie mają wątpliwości, że szyickie protesty w Bahrajnie są inspirowane i aktywnie wspierane właśnie przez Iran, który dąży do wykorzystania fali społecznych protestów w świecie arabskim do wzmocnienia swych wpływów w regionie.

Aspiracje mocarstwowe Iranu sięgają zresztą poza obszar Zatoki Perskiej. Świadczy o tym m.in. niedawne wpłynięcie dwóch irańskich okrętów na Morze Śródziemne via Kanał Sueski, czy też przechwycenie 15 marca br. przez izraelską marynarkę wojenną transportu irańskiego uzbrojenia na pokładzie statku zmierzającego do Strefy Gazy. Bahrajn - blisko związany z Iranem pod względem historycznym, etnicznym i wyznaniowym - jest dla Teheranu jednym z najbardziej dogodnych miejsc dla realizacji jego regionalnej strategii politycznej. W tym sensie Bahrajn stał się już kolejnym - po Libanie, Iraku, Strefie Gazy czy Jemenie - rejonem Bliskiego Wschodu, gdzie toczy się swoista wojna zastępcza (ang. proxy war) między Iranem a sunnickimi państwami arabskimi, z Arabią Saudyjską na czele.

d2myois

Mnożące się sygnały o inspirującej roli Iranu w eskalacji kryzysu w Bahrajnie z pewnością wpłynęły na pośpiech, z jakim skierowano do Bahrajnu połączony wojskowy kontyngent państw GCC. Obawy przed rozszerzeniem się szyickiej rewolty na sąsiednie kraje (z których każdy ma w swych społeczeństwach pewien odsetek szyitów) przyczyniły się również do brutalności działań podjętych 16 marca przeciwko demonstrantom w centrum Manamy. Zdecydowana akcja pacyfikacyjna przyniosła jak na razie efekt, w postaci zakończenia masowych demonstracji na ulicach Manamy. Nie rozwiązała jednak istoty problemu, jakim są rozbudzone aspiracje polityczne szyitów w całym regionie Zatoki. Sytuacja w samym Bahrajnie jest wciąż niestabilna i napięta, a podejmowane obecnie przez lokalne siły bezpieczeństwa (przy aktywnym wsparciu saudyjskim) działania na rzecz odzyskania kontroli nad całością terytorium królestwa nie przebiegają bezproblemowo.

Obecnie wiele zależy od postawy i działań Iranu. Jeżeli Teheran uzna, że napięta sytuacja w regionie sprzyja realizacji irańskich celów strategicznych, będzie działać na rzecz dalszej destabilizacji sytuacji w Bahrajnie. Być może Iran zwiększy swe wsparcie także dla społeczności szyickich w samej Arabii Saudyjskiej oraz w Kuwejcie, Jemenie i Iraku. Wszędzie tam szyici zaczynają burzyć się i demonstrować, poruszeni opresyjnością wobec ich współwyznawców z Bahrajnu ze strony sunnickich reżimów z Manamy i Rijadu. W skrajnie pesymistycznym scenariuszu nie można więc wykluczyć, że lokalny konflikt polityczny o wyznaniowym podłożu w Bahrajnie przekształci się z obecnej fazy "zimnej wojny" między Iranem a jego arabskimi sunnickimi rywalami z regionu Zatoki w "gorący konflikt" zbrojny.

Tomasz Otłowski specjalnie dla Wirtualnej Polski

Autor jest analitykiem w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Tezy i opinie zawarte w tekście nie są oficjalnym stanowiskiem BBN, wyrażają jedynie opinie autora.

d2myois
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2myois
Więcej tematów