Czy słowa o "ludobójstwie" pogorszą stosunki z Ukrainą? Politycy podzieleni

• Sejm nazwał rzeź wołyńską "ludobójstwem" i ustanowił święto ofiar
• Michał Dworczyk (PiS): naród ukraiński staje się zakładnikiem zakłamanej narracji historycznej
• Piotr Zgorzelski: (PSL) możemy się już szykować na zaognienie sytuacji
• Marcin Święcicki (PO): użycie słowa "ludobójstwo" może utrudnić poszukiwanie szczątków ofiar

Czy słowa o "ludobójstwie" pogorszą stosunki z Ukrainą? Politycy podzieleni
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Jacek Gądek

Sejm przyjął uchwałę ws. rzezi wołyńskiej. Dokument ten stwierdza, że "w wyniku popełnionego w latach 1943-1945 ludobójstwa zamordowanych zostało ponad sto tysięcy obywateli II Rzeczypospolitej". - Ich dokładna liczba do dziś nie jest znana, a wielu z nich wciąż nie doczekało się godnego pochówku i upamiętnienia - to sformułowanie z uchwały. Rzezi dokonali ukraińscy nacjonaliści. Sejm ponadto ustanawia 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.

Dworczyk: musimy sobie z tym poradzić, wspólnie z Ukraińcami

Poseł PiS Michał Dworczyk jest przekonany o tym, że uchwała Sejmu powinna być jednoznaczna. A o spodziewanych skutkach dla relacji Polska - Ukraina mówi, że "wierzy, iż uchwała jest przyczynkiem do refleksji i stanięcia w prawdzie przez Ukraińców".

- Mam nadzieję, że tak jak ustanowienie święta ofiar niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych nie wpłynęło negatywnie na relacje polsko-niemieckie, tak samo też ustanowienie narodowego Dnia Pamięci o Polakach - Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej nie pogorszy naszych relacji. Wprost przeciwnie: wzbudzi dyskusję na Ukrainie, która zakończy się zweryfikowaniem obecnie prowadzonej polityki historycznej - mówi WP Michał Dworczyk.

Jest przy tym przekonany, że pewne pozytywne efekty już są. - Na Ukrainie rozpoczęła się dyskusja, czy na pewno oparcie się w narracji historycznej na OUN oraz UPA, a także oddanie jej jednemu ideologowi (prezesowi ukraińskiego IPN Wołodymyrowi Wjatrowyczowi - red.) jest dobrym pomysłem. Bo teraz cały naród ukraiński staje się zakładnikiem zakłamanej narracji historycznej ukraińskiego IPN - dodaje Dworczyk.

W rozmowie z Wirtualną Polską odpowiada też na argument, że rosyjska agresja na Ukrainę tworzy zły kontekst do używania określenia "ludobójstwo". - Czas na mówienie o ludobójstwie na Wołyniu zawsze jest niesprzyjający - to dyżurny argument. Teraz jednak państwo polskie bardziej asertywnie prezentuje fakty historyczne. Wcześniej nasze stanowisko rozmywano i milczano z uwagi na przekonanie, że niektóre sprawy mogłyby dotknąć Ukraińców. Liczono, że sami Ukraińcy dojrzeją, aby sami zmierzyć się z prawdą. Niestety, okazało się to błędem. Ukraińcy zamiast mierzyć się z historią, poszli w przeciwną stronę i gloryfikują bandyckie formacje i ich przywódców. Nie możemy się zgadzać na takie fałszowanie historii - mówi Michał Dworczyk.

Jego zdaniem nabrzmiałe problemy pękają w najmniej odpowiednim momencie. - Teraz, gdy Ukraina walczy o integralność terytorialną, wybuchła na nowo sprawa rzezi wołyńskiej, którą przez lata zamiatano pod dywan. Musimy sobie z tym poradzić, wspólnie z Ukraińcami - zaznacza Dworczyk.

Zgorzelski: oby powstała wspólna komisja

Piotr Zgorzelski nie ukrywa: - Możemy się już szykować na zaognienie sytuacji.

Poseł ludowców sądzi, że ukraiński parlament przyjmie teraz uchwałę kontrującą tę przyjętą przez Sejm. - Mam jednak nadzieję na powołanie wspólnej komisji historyków i prokuratorów, która wypracuje stanowisko akceptowalne przez obydwie strony - zaznacza. Zgorzelski jest jednocześnie przekonany, że "stosunki międzypaństwowe należy budować na prawdzie, a ta prawda jest jednoznaczna: mordy na Wołyniu to ludobójstwo, ukraińscy sąsiedzi Polaków wzięli młoty, siekiery i poszli zabijać sąsiadów".

- Nawet gdyby nie podejmować kwestii ludobójstwa na Wołyniu, to nie mogłoby być mowy o dobrych relacjach polsko-ukraińskich, bo władze Ukrainy stosują dychotomię historyczno-polityczną. Kiedy prezydent Ukrainy klęczał przed pomnikiem ofiar Wołynia, to dwa dni wcześniej rada miasta Kijowa zmieniła nazwę prospektu Moskiewskiego na prospekt Bandery - podkreśla Piotr Zgorzelski.

Stepan Bandera to skrajnie nacjonalistyczny polityk, jeden z przywódców OUN odpowiedzialny za rzeź wołyńską. Został on pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Wiktora Juszczenkę tytułem Bohatera Ukrainy.

Za "głupotę" uznaje postawę PO, którą streszcza słowami, że "Ukraińcy odwołują się do UPA, ale nie do tego, co UPA robiła w czasie rzezi wołyńskiej". - Ukraina na kulcie i tradycji UPA buduje swoją tożsamość narodową - ocenia polityk PSL. Zatem musi to źle wpłynąć na relacje między państwami? - No tak. Ale czy to znaczy że w imię dobrych relacji z Ukrainą mamy udawać idiotów? - odpowiada Zgorzelski.

Święcicki: będzie problem z upamiętnianiem ofiar

Kontry ze strony Rady Najwyższej Ukrainy spodziewa się także poseł PO Marcin Święcicki, który brał udział w pracach nad polskim dokumentem, ale jest przeciwny używaniu określenia "ludobójstwo".

- Uchwała autorstwa PiS może spowodować, że Ukraińcy mogą przyjąć kontruchwałę, w której nie będą uznawać rzezi wołyńskiej za ludobójstwo - mówi w rozmowie z WP.

Jego zdaniem polska uchwała wołyńska może teraz utrudnić wspólne poszukiwanie miejsc, w których spoczywają szczątki pomordowanych, ich ekshumacje i upamiętnienie. - A do tego może postawić pod znakiem zapytania przeprowadzenie przez Radę Najwyższą i prezydenta zmian w prawie ukraińskim, o które walczymy od roku - mówi Święcicki. Chodzi o usunięcie z ustaw historycznych i dekomunizacyjnych zapisów o karalności krytyki UPA.

- Prezydent Ukrainy proponuje ponadto, aby bohaterami nie mogli być ogłaszani ludzie, na których ciążą masowe zbrodnie na ludności cywilnej. Taki projekt prezydenta jest złożony do parlamentu, ale teraz będzie trudniej o jego przyjęcie - obawia się poseł PO.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
historiaukrainaludobójstwo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (862)