PolskaCzy Polska jest demokratyczna? - po zakazanym Marszu Równości

Czy Polska jest demokratyczna? - po zakazanym Marszu Równości

Ograniczanie niezbywalnych swobód obywatelskich czy słuszna obrona "wartości moralnych" - polityków, którzy gościli w porannych audycjach radiowych, podzieliła ocena sobotniego Marszu Równości w Poznaniu, który odbyły się mimo zakazu władz lokalnych.

Czy Polska jest demokratyczna? - po zakazanym Marszu Równości
Źródło zdjęć: © PAP

20.11.2005 | aktual.: 21.11.2005 07:37

Według europarlamentarzysty Bronisława Geremka, gościa "Śniadania w Radiu Zet", władze postawiły się w roli cenzorów i orzekały, co nam, obywatelom wolno zrobić albo co wolno oglądać. Dodał, że prawo do demonstracji to jedno z praw demokracji. Wyraził oburzenie wobec sposobu represji policyjnej, który został zastosowany.

Zdaniem Wojciecha Olejniczaka (SLD), policja zbyt agresywnie próbowała rozpędzić demonstrację.

Z kolei Mariusz Kamiński (PiS) przekonywał, że władze publiczne powinny stać na straży moralności publicznej. Zdaniem Kamińskiego, nie można zmuszać osób niepełnoletnich do oglądania pewnych rzeczy.

Tego typu demonstracje nie podobają się Janowi Rokicie (PO), według którego stanowią one przełamanie granicy między sferą prywatną a sferą publiczną i są świadectwem degradacji życia publicznego. Jednak, zdaniem Rokity, lepiej, gdy demonstracje, jak już się mają odbywać, są legalne. Wszystkie polskie doświadczenia pokazują, że władza nie dysponuje w Polsce zdolnością egzekwowania zakazów. Zakaz oznacza, że demonstracja się odbywa, ale odbywa się bardziej agresywnie, głośno i jest większa awantura - powiedział.

Rokita odniósł się też do okrzyków, które przeciwnicy Marszu kierowali w kierunku demonstrujących: "Zrobimy z wami, co Hitler zrobił z Żydami". Jak powiedział polityk PO, takie okrzyki są przestępstwem, a policja powinna osoby je wznoszące zidentyfikować i posadzić do kryminału.

Waldemar Pawlak (PSL) ocenił, że dobre rozwiązanie w podobnych kwestiach znaleźli Brytyjczycy - stworzyli Hyde Park, gdzie wszyscy mogą przedstawić swoje racje.

Poznański marsz był również tematem rozmów w "Niedzielnym Salonie Politycznym Trójki". Biorący udział w tej audycji prezydencki minister Waldemar Dubaniowski powiedział, że niewydanie zgody na Marsz Równości w Poznaniu jest ograniczeniem swobód obywatelskich. W radiowej Trójce minister podkreślił, że władze zakaz uzasadniły w sposób czysto formalny. Wyjaśniły, że trasa pochodu nie jest odpowiednio zabezpieczona, co zdaniem Dubaniowskiego, świadczy raczej o złym funkcjonowaniu policji.

Ten argument to zasłona dymna, nikt nie chciał wziąć na siebie moralnej odpowiedzialności za tą decyzję - powiedział. Dodał, że ludzie o innych zasadach i poglądach mają także prawo do zgromadzeń.

Także Jerzy Szmajdziński z SLD uważa, że jeżeli nie ma prawa do demonstracji, to tak naprawdę nie można mówić o kraju demokratycznym. Jego zdaniem, jeżeli policja miała wystarczajacą ilość sił, żeby spacyfikować demonstrację, to miała tyle sił, żeby ta demonstracja się mogła odbyć. Powiedział, że zakaz świadczy o tym, że Polska najwyraźniej nie jest krajem, w którym ludzie mogliby swoje poglady demonstrować.

Ryszard Czarnecki z Samoobrony powiedził z kolei, że nie należy pochopnie oceniać sytuacji i starać się koniecznie szukać - jak to ujął - "bata na rząd". Poza tym, jak dodał, pretensje należy mieć do PO, które rządzi Poznaniem.

Wojciech Wierzejski z LPR natomiast pochwalił decyzję władz Poznania. Także pozytywnie ocenił działalność policji, bo - jak wyjaśnił - podczas likwidowania demonstracji nikomu nie stała się krzywda.

Bronisław Komorowski także powiedział, że władze Poznania zrobiły dobrze, zakazując pochodu. Wyjaśnił, że Poznań to miasto konserwatywne i demonstracja mogłaby być źródłem niepokojów i niechęci społecznych. Jednak, jak zaznaczył, decyzja ta może zostać źle odebrana za granicą.

Policja nie dopuściła w sobotę do przejścia Marszu Równości ulicami Poznania. Organizowany przez środowiska lewicowe, feministyczne i homoseksualne marsz został zakazany przez prezydenta miasta. Jego decyzję utrzymał w mocy wojewoda wielkopolski. Na komisariat zostało doprowadzonych 65 uczestników marszu i kilkunastu jego przeciwników. Wielu z nim postawiono zarzuty uczestniczenia w nielegalnym zgromadzeniu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)