Czy pijany ksiądz w aucie jest mniej niebezpieczny?
"O szczęście niepojęte, Ksiądz wypił flaszki dwie. Sprowadzę go po schodach, bo sam wywróci się (...). Otwieram drzwi toyoty, ksiądz proboszcz chwali mnie. W swej nysce policjanci życzliwie śmieją się (...). Ksiądz ruszył z piskiem opon, nie zdążył uciec kot. Zahaczył światłem o słupek i wyrżnął bokiem w płot..." - śpiewał 17 lat temu Paweł Kukiz w swej prowokacyjnej piosence "ZChN zbliża się". Dziś były lider zespołu Piersi nie ośmiesza już polskich księży. Mimowolnie rolę tę przejął od niego ojciec Tadeusz Rydzyk, który za niedawną wypowiedź na temat jeżdżenia po alkoholu zbiera cięgi z prawa i lewa.
11.12.2009 | aktual.: 14.12.2009 10:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Patrzmy na fakty! Gdzieś, kiedyś zdarzyło się, że ksiądz, duchowny, no wypił kieliszek koniaku. No, podnieście rękę, kto w życiu nie wypił kieliszka koniaku czy jakiegoś tam piwa? No? Nie widzę nikogo! Jak by wam dali, to by tu połowa wypiła zaraz! I co, pojechał, lekka stłuczka i wszyscy wrzeszczą na cały świat! - oburzał się w minioną niedzielę o. Rydzyk przed kilkutysięcznym tłumem wiernych, świętujących w Bydgoszczy 18-lecie Radia Maryja.
Każdego dnia policja zatrzymuje w całym kraju średnio ponad 450 pijanych kierowców. Statystycznie co dnia wskutek jazdy po kielichu giną dwie osoby, a 17 zostaje rannych. Alkohol jest przyczyną co dziesiątego wypadku na polskich drogach. Według badań PZU, aż 14% naszych kierowców przyznaje się, że zdarza im się wsiąść za kierownicę "po spożyciu". W Polsce jeździ około 14 mln samochodów, co oznacza, że ok. 1,9 mln ludzi łamie zasadę: "Piłeś? Nie jedź!". Wśród nich są i księża - jak ten, który w poniedziałek, mając we krwi 0,6 promila alkoholu, w Aleksandrii pod Kaliszem wjechał w ciężarówkę.
- Nikt nie może liczyć, że z racji swojej funkcji społecznej będzie w takiej sytuacji potraktowany lepiej. A od kapłanów mamy prawo wymagać więcej - podkreśla ks. Piotr Brząkalik, duszpasterz trzeźwości w archidiecezji katowickiej, pomysłodawca kampanii "Prowadzę, jestem trzeźwy". - W sferze moralnej prowadzenie auta po alkoholu to ciężki grzech, złamanie przykazania "Nie zabijaj". Pijani kierowcy narażają życie własne i bliźniego - tłumaczy.
Akcji nawołujących do trzeźwej jazdy samochodem jest więcej. Ich twórcy apelują na plakatach i w spotach telewizyjnych: "Stop pijanym kierowcom!", "Stop wariatom drogowym!".
- Wypowiedzi takie jak o. Rydzyka to dla nas krecia robota. Relatywizowanie faktu, że jeżdżenie po alkoholu jest karygodne, jest groźne i szkodliwe - mówi Robert Tarapacz z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Stowarzyszenie Rodzin Ofiar Wypadków Drogowych "Pomocna Dłoń" od lat pomaga ofiarom bezmyślnych kierowców. Jak mówi Jadwiga Lubińska z zarządu stowarzyszenia, zdecydowana większość ludzi, którym pomaga, to właśnie ofiary pijanych kierowców.
- Załatwiamy pieniądze na leki, zabiegi i wyjazdy rehabilitacyjne, protezy i wózki inwalidzkie. Chętnie zaprosiłabym ojca Rydzyka do nas, żeby zobaczył ludzi, którym pijani kierowcy zniszczyli życie - mówi Jadwiga Lubińska z zarządu stowarzyszenia, które przygotowuje oficjalny protest przeciwko wystąpieniu o. Rydzyka. - Niedobrze mi się zrobiło, gdy usłyszałam jego słowa. To niewiarygodna arogancja - kręci głową Lubińska.
Znany z radykalnych sądów poseł Janusz Palikot uważa, że rozumowanie o. Rydzyka opiera się na prymitywnych instynktach. - Ojciec Rydzyk kiedyś był fundamentalistą, a teraz stał się faryzeuszem. Gdyby Belzebub chciał się dostać do ludzkiego sumienia, z pewnością nie znalazłby lepszej osoby niż ojciec Rydzyk - mówi parlamentarzysta PO.
Stefan Niesiołowski podejrzewa szefa Radia Maryja o "postępujący brak poczytalności". I apeluje do Kościoła, by w końcu przestał udawać, że Rydzyk nie istnieje, ilekroć palnie coś haniebnego - jak wtedy, gdy sugerował, że czarnoskóry pielgrzym jest brudny, czy gdy wprost nazwał żonę prezydenta Lecha Kaczyńskiego czarownicą.
- To wszystko tragiczne przykłady otępienia umysłowego. A tym razem Rydzyk przeszedł samego siebie. Podśmiechiwanie się z jazdy po pijaku, jednej z największych plag naszego społeczeństwa, to skandal - oburza się poseł.
Kościół też zabrał głos w sprawie wystąpienia redemptorysty. Abp Sławoj Leszek Głódź, przewodniczący Zespołu ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja, oświadczył na antenie TVN24, że "każdy człowiek, który wsiada do samochodu pod wpływem alkoholu jest aferzystą". Abp Tadeusz Gocłowski nazywa wpadkę o. Rydzyka "makabrycznym żartem".
- Tej wypowiedzi niczym nie można uzasadnić. Prowadzenie samochodu po alkoholu jest zawsze niedopuszczalne. W przypadku kapłana taki czyn zasługuje na szczególne potępienie - powiedział nam abp Gocłowski.
Prof. Paweł Śpiewak, znany socjolog i publicysta, nie liczy na bardziej zdecydowaną reakcję hierarchów, choć jego zdaniem na taką reakcję o. Rydzyk zasłużył. - Dzięki niemu paru idiotów będzie miało wymówkę do wsiadania za kierownicę po kieliszku. Możemy być jedynie rozżaleni, bo trudno liczyć na konsekwencje wobec redemptorysty. Możemy za to nazywać rzeczy po imieniu: to kompletne szaleństwo i niebezpieczna aberracja - uważa prof. Śpiewak.
Część ekspertów radzi natomiast szefowi Radia Maryja wynajęcie speca od wizerunku, który w przyszłości przynajmniej uchroniłby redemptorystę od skandalicznych gaf. - Ojciec Rydzyk jest założycielem szkoły mediów, PR-u i marketingu, twórcą potężnej stacji radiowej i telewizyjnej. Mamy więc do czynienia z mistrzem nad mistrzami w zakresie technik komunikacji i promocji - ironizuje Eryk Mistewicz, specjalista w dziedzinie marketingu politycznego. - A jednak szewc chodzi bez butów.
Przeczytaj więcej w "Polsce Dzienniku Zachodnim"