Czy media publiczne są nam naprawdę potrzebne?
Media publiczne muszą istnieć, bo zapewniają pluralizm debaty publicznej, dostęp do kultury i niezależną informację. Tak argumentowali uczestnicy międzynarodowej konferencji w polskim sejmie zatytułowanej "Media publiczne: przyszłość czy przeszłość".
23.01.2010 | aktual.: 24.01.2010 04:08
Przewodnicząca Komitetu Kultury i Mediów Parlamentu Europejskiego Doris Pack przestrzegała przed sytuacją, w której obywatele nie mają dostępu do mediów publicznych. Jako przykład podawała Stany Zjednoczone. Wspominała, że oglądanie amerykańskiej telewizji było dla niej straszliwym doświadczeniem.
- Kiedy my mamy do czynienia z programem, który jest przerywany reklamą, to w Stanach Zjednoczonych mamy stałą reklamę, która jest przerywana programami. I na tym polega bardzo istotna różnica, jak pojmuje się znaczenie mediów i jaką rolę powinny one spełniać - podkreśliła przewodnicząca Komitetu Kultury i Mediów. Doris Pack dodała, że za taki stan telewizji odpowiedzialny jest system finansowania, za który w Stanach Zjednoczonych odpowiadają "producenci proszku do prania". Przewodnicząca Komitetu Kultury i Mediów Parlamentu Europejskiego podkreśliła, że europejski model mieszany, w którym współistnieją nadawcy publiczni i komercyjni, zapewnia pluralizm i kulturalną różnorodność.
Eksperci podkreślali, że do zachowania pluralizmu i niezależności mediów publicznych konieczne jest stabilne finansowanie. Zdaniem większości z nich najlepszym systemem pozostaje abonament.
Martin Stadelmaier z rządu Nadrenii-Palatynatu argumentował, że w Niemczech ten system się sprawdza. Na 42 miliony abonentów, którzy płacą abonament, przypada zaledwie od 3% do 7% niepłacących. Środki ze szczelnie ściąganego abonamentu zapewniają stabilne finansowanie niemieckich mediów. Stadelmaier dodał, że opłata za korzystanie z programów mediów publicznych wynosi w jego kraju 18 euro, czyli 72 złote miesięcznie. Dla porównania w Polsce jest to 17 złotych za korzystanie z radia i telewizji oraz 5 złotych 30 groszy dla korzystających jedynie z radia.
Na szczególnie złą sytuację finansową mediów publicznych w Polsce i na Węgrzech zwrócił uwagę wiceprezydent Europejskiej Unii Nadawców. Claudio Cappon powiedział, że debata odbywa się w bardzo krytycznym momencie dla mediów publicznych w całej Europie, gdy z jednej strony media podejmują wyzwanie cyfryzacji i dostosowania się do wyzwań nowych mediów, a z drugiej strony regularnie zmniejszają się finanse na media publiczne i rosną problemy z tym związane.
Eksperci z Polski i z zagranicy zwracali też uwagę na konieczność uniezależnienia mediów publicznych od polityki. Dyrektor generalny Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Dmochowski-Lipski tłumaczył, że niezależnie od tego, jak media publiczne będą finansowane, muszą być oparte na przejrzystości oraz zaufaniu społecznym. Jak podkreślił, niezbędne jest ustalenie na nowo kryteriów oceny misji, a także funkcjonowania menadżerskiego mediów publicznych. - Trzeba powrócić do niepartyjnej obsady władz, aby to profesjonaliści zarządzali mediami, bo nieprofesjonaliści, nawet przy najlepszych chęciach, nie są w stanie budować misji - zaznaczył Piotr Dmochowski-Lipski.
Były członek zarządu Polskiego Radia Stanisław Jędrzejewski podkreślił, że zjawiska "berlusconizacji" czy "putinizacji" mediów występują właściwie wszędzie.
Medioznawca Karol Jakubowicz podsumowując konferencję powiedział, że media publiczne mają przyszłość, ale muszą udowodnić, że są potrzebne i uniezależnić się od polityki.