Czy lekarze ruszą do sądów?

Wkrótce polskie sądy może zalać fala pozwów
kierowanych przez lekarzy domagających się wynagrodzenia za
nadgodziny. Polskie prawo jest w tym zakresie sprzeczne z unijnym -
pisze "Rzeczpospolita".

Z niedawnego orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu wynika, że dyżury lekarskie należy wliczać do czasu pracy, który w myśl unijnej dyrektywy nie może wynosić więcej niż 48 godzin tygodniowo łącznie z godzinami nadliczbowymi. Dyrektywa ta gwarantuje też podczas doby 11 godzin wypoczynku - podaje dziennik.

Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej stanowi, że dyżur medyczny nie jest wliczany do czasu pracy. Mogą go pełnić maksymalnie dwa razy w tygodniu i osiem razy miesięcznie lekarze oraz inni pracownicy posiadający wyższe wykształcenie wykonujący zawód medyczny. Jeśli nie nastąpi szybka nowelizacja ustawy o ZOZ, może być ona zaskarżona i w rezultacie będzie musiała zostać zmieniona - informuje gazeta.

Uderzyłoby to zwłaszcza w młodych lekarzy, dla których praca w szpitalu stanowi jedyny dochód. Dyżury szpitalne przynoszą im zarobki niekiedy dwukrotnie przekraczające wysokość pensji podstawowej. Dla lekarzy o ugruntowanej pozycji, rozwiązanie unijne jest korzystniejsze, dlatego będą się za nim zapewne opowiadali - pisze dziennik.

Z kolei dla Ministerstwa Zdrowia może się ono wiązać ze sporymi problemami organizacyjnymi i budżetowymi. Wymagać będzie zwiększenia liczby etatów, na co niedoinwestowanej służby zdrowia obecnie nie stać. Skutek może być jeszcze taki, że nastąpi masowe angażowanie lekarzy przez szpitale na kontrakty cywilnoprawne.

Takie praktyki budzą już dziś zastrzeżenia prawne, które będą jeszcze większe po przystąpieniu do Unii. By uniknąć tych kłopotów, Ministerstwo Zdrowia stara się, szukając sojuszników w innych państwach, o zmianę unijnej dyrektywy. Niedawno z Komisji Europejskiej nadeszły sygnały, że są na to szanse - podaje "Rzeczpospolita". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)