Czy Krzysztofa Olewnika dano w zastaw? Przyjaciel przerywa milczenie
Czy Krzysztof Olewnik zginął, bo zamordowano w jego domu dziewczynę? Czy został oddany swoim oprawcom w zastaw? Czy rodzina mogła go uratować? Jacek Krupiński, wspólnik i najbliższy przyjaciel porwanego, przerywa milczenie. Czy mówi prawdę?
17.12.2012 | aktual.: 18.12.2012 14:04
Jacek Krupiński, wspólnik i najbliższy przyjaciel porwanego i bestialsko zamordowanego Krzysztofa Olewnika, pojawił się w ostatnim miesiącu w redakcji "Wprost" dwukrotnie.
Wówczas "Wprost" zapytał Jacka Krupińskiego: Co się wydarzyło w nocy z 26 na 27 października 2001 r.? Czy nadal uważa, że doszło do porwania?
- Teoria, do której bym się skłaniał i już nie pisał żadnych bajek, wygląda tak: rzeczywiście, ktoś tam został postrzelony czy zastrzelony (...). I rzeczywiście ktoś chciał Krzyśka ukryć. Dał go na przechowanie, czy w zastaw, żeby tu posprzątać, zatuszować sprawę, wyczyścić. Krzysiek miał wrócić, ale coś poszło nie tak. Ja w 80 proc. wierzę, że tak to wygląda.
- Włodzimierz Olewnik mógł dać Krzysztofa w zastaw?
- Widząc, jak się zachowywał w stosunku do Krzyśka, i widząc go w furii, czy podczas awantury, czy nawet sprzeczki, do której doszło 26 października 2001 r. o godzinie 15.30 przed domem Włodzimierza Olewnika między nim a Krzyśkiem, gdy ten się spóźnił 15 czy 20 minut, jestem w stanie uwierzyć, że machnął ręką na coś takiego.
- Bo uznał, że Krzysiek jest w coś zamieszany?
- Tak, że to wina Krzyśka.
- A to była jego wina?
- Nie wiem - mówi i po chwili rzuca: "od początku się mówiło, że to jest zemsta za dziewczynę".
O zabójstwie kobiety w domu Krzysztofa mówi się od dawna. Wspominano, że po zakończeniu policyjnej imprezy odbyła się druga.
- Czyli pan zakłada, że wtedy rzeczywiście zabito dziewczynę?
- Biorę to pod uwagę. Nie wiem, czy to była dziewczyna Rechula, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że taka dziewczyna mogła być wstawiona na wabika.
- Na wabika?
- Mogła skądś przyjechać, mógł ją zgarnąć, wcześniej znać, po prostu do niego przyjechała i potem to wszystko się stało.
Funkcjonariusz CBŚ o rozmowie "Wprost" z Jackiem Krupińskim ocenił, że w sprawie Olewnika "należy przeciąć zmowę milczenia". - Wszystko wyrzucić na wierzch. Niech się zakotłuje i może wreszcie komuś nerwy puszczą i powie, jak było naprawdę. Zbyt długo trwa ta zabawa w kotka i myszkę - dodaje.
Więcej na Wprost.pl