"Spiegel" ostrzega: Szykuje się powtórka scenariusza z Iraku
Premier Izraela Benjamin Netanjahu dąży do zaangażowania USA w konflikt z Teheranem. O tragicznych skutkach interwencji w Iraku i powtórką takiego scenariusza ostrzega niemiecki tygodnik opinii "Der Spiegel".
Co musisz wiedzieć?
- Premier Izraela Benjamin Netanjahu chce, aby USA zaangażowały się w konflikt z Iranem, co przypomina sytuację sprzed dwóch dekad w Iraku.
- Spiegel ostrzega, że wojna w Iraku była lekcją o zachodniej pysze i politycznych iluzjach, a podobne działania mogą mieć katastrofalne skutki.
- Izraelska napaść na Iran jest uznawana przez wielu ekspertów za nielegalną w świetle prawa międzynarodowego.
Czy historia Iraku może się powtórzyć?
Niemiecki tygodnik "Spiegel" przypomina, że wojna w Iraku, rozpoczęta przez USA w 2003 roku, miała na celu obalenie reżimu Saddama Husajna. W efekcie zginęło ponad sto tysięcy ludzi, a z chaosu wyłoniło się Państwo Islamskie. "Rzekoma broń masowego rażenia okazała się natomiast wymysłem" - podkreśla "Spiegel".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oto prawdziwy cel Izraela. "Deklaracje często skrywają coś więcej"
Jakie są konsekwencje działań Netanjahu?
"Spiegel" zauważa, że działania premiera Izraela mogą prowadzić do zwiększenia solidarności wśród Irańczyków oraz eskalacji konfliktu w regionie. "Brutalne działanie Netanjahu spotyka się z oburzeniem wśród arabskich krajów" - dodaje tygodnik.
Czy wojna z Iranem jest nieunikniona?
Według "Spiegla", Netanjahu uzasadnia swoje działania zagrożeniem ze strony Iranu, który rzekomo jest bliski zbudowania bomby atomowej. Jednak te twierdzenia nie są podzielane przez amerykańską społeczność wywiadowczą. "Byłoby fatalne kierować się najbardziej optymistycznym scenariuszem w tej wojnie" - ostrzega tygodnik.
Jakie są międzynarodowe reperkusje?
"Spiegel" podkreśla, że izraelska napaść na Iran jest nielegalna w świetle prawa międzynarodowego, co może prowadzić do dalszego chaosu na świecie. "Prawo międzynarodowe ma zapobiegać temu, by świat stał się miejscem, w którym liczy się tylko siła" - konkluduje tygodnik.
Przeczytaj również: W przyszłym roku to święto może być inne. Decyzja w rękach nowego prezydenta