Rząd izraelski w nocy zakazał Arafatowi przybycia do Betlejem. Zakaz - jak głosi oświadczenie izraelskiego rządu - spowodowany został niewystarczającymi działaniami Arafata przeciwko palestyńskim organizacjom terrorystycznym. Przeciwko decyzji izraelskiej protestuje też Unia Europejska i państwa arabskie.
Patriarcha łaciński Jerozolimy Michel Sabbah powiedział, że do Betlejem i z Betlejem wiedzie droga pokoju, a przybycie przewodniczącego Arafata byłoby najlepszym znakiem głębokiego pragnienia pokoju i sprawiedliwości nie tylko dla Palestyńczyków, ale i dla Izraelczyków oraz całego kraju.
Środowiska chrześcijańskie w Ziemi Świętej uważają, że uniemożliwienie przybycia Arafatowi do Betlejem będzie wymownym wyrazem braku dobrej woli Izraela.
Betlejem pozostaje od 6 lat pod wyłączną administracją palestyńską, a Jaser Arafat każdego roku uczestniczy w pasterce w kościele franciszkańskim, jako przywódca Autonomii Palestyńskiej. Od dwóch tygodni Arafat znajduje się w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu, w areszcie domowym. Miasto otoczone jest przez czołgi izraelskie, a lider palestyński nie otrzymuje zgody na wyjazd w żadnym kierunku. (mon)