ŚwiatCztery ważne lekcje z wojny na Ukrainie. Raport CEPA dzwonkiem alarmowym dla państw NATO

Cztery ważne lekcje z wojny na Ukrainie. Raport CEPA dzwonkiem alarmowym dla państw NATO

• Ukraina stała się poligonem dla nowych rosyjskich taktyk i systemów broni

• Konflikt w Donbasie nakreślił nowe kierunki zmian na polu walki

• Ponownie królować zaczyna artyleria, połączona z możliwościami dronów

• Do łask wróciły też czołgi, natomiast lżejsze pojazdy stają się śmiertelną pułapką

• Lekcje z Ukrainy stanowią dzwonek alarmowy dla NATO, a w szczególności dla Polski

Cztery ważne lekcje z wojny na Ukrainie. Raport CEPA dzwonkiem alarmowym dla państw NATO
Źródło zdjęć: © AFP | GENYA SAVILOV
Tomasz Bednarzak

15.11.2016 | aktual.: 15.11.2016 15:42

Wojna w Donbasie wstrząsnęła Europą, w zdecydowanej większości przekonaną, że duże konflikty zbrojne na Starym Kontynencie to pieśń zamierzchłej przeszłości. Wschodnia Ukraina nie była jednak wyłącznie geopolitycznym szokiem - stanowi również cenną lekcję dla zachodnich wojskowych, pokazującą w praktyce, jak zmienia się oblicze pola walki na europejskim teatrze działań.

Na początku listopada prestiżowy amerykański think tank Center for European Policy Analysis (CEPA), zajmujący się Europą Środkowo-Wschodnią, opublikował raport, w którym podsumowuje doświadczenia, wnioski i rekomendacje z walk we wschodniej Ukrainie. Autor dokumentu Peter B. Doran stwierdza wprost, że jeśli trendy, które pojawiły się w tym konflikcie, utrzymają się, "XXI-wieczne europejskie pole walki będzie wyjątkowo niebezpieczne dla armii, które są niedoinwestowane pod względem obrony terytorialnej i zdolności prowadzenia wojny na lądzie".

Raport CEPA porównuje konflikt ukraiński do dwóch wojen z ubiegłego wieku, które nakreśliły późniejsze kierunki rozwoju sił zbrojnych. W tym kontekście wymienia wojnę domową w Hiszpanii (1936-1939), która przewidziała wzrost roli lotnictwa i strategicznego wykorzystania go przeciwko obiektom cywilnym. A także wojnę Jom Kippur (1973) pomiędzy Izraelem a Egiptem i Syrią, która z kolei uwidoczniła ograniczenia czołgów w starciu z tańszymi przeciwpancernymi pociskami kierowanymi i przenośnymi wyrzutniami.

Cztery lekcje

Konflikt ukraiński może być równie przełomowy. CEPA wskazuje na cztery najważniejsze lekcje, jakie można z niego wyciągnąć. Pierwszą jest intensywne użycie bezzałogowych statków powietrznych do zwiadu i przekazywania w czasie rzeczywistym informacji na temat pozycji przeciwnika, co w połączeniu z artylerią i wyrzutniami rakietowymi sieje spustoszenie w szeregach wroga.

Z powyższym wiąże się druga ważna lekcja wyciągnięta z walk w Donbasie - powrót artylerii w roli króla na polu bitwy. W ukraińskim konflikcie wyrzutnie rakiet niekierowanych (w tym nowe systemy, jak Tornado-G), armatohaubice i moździerze odpowiadają za 70-85 proc. wszystkich strat po obu stronach frontu. Drony zapewniają artylerzystom dokładny obraz pola walki, dzięki czemu mogą lepiej "wstrzelić się" we wrogie cele. W wielu momentach działania na Ukrainie bardziej przypominały I wojnę światową - z okopami i artyleryjskimi pojedynkami - niż XXI-wieczny konflikt.

Trzecim kluczowym doświadczeniem z Ukrainy jest powrót do łask czołgów. Rosjanie zaczęli coraz szerzej stosować w nich aktywne systemy obrony, co zmniejsza siłę systemów przeciwczołgowych znajdujących się w rękach piechoty, jednocześnie zwiększając przeżywalność tych pojazdów.

Według CEPA czwartą najważniejszą lekcją jest zmierzch dotychczasowych generacji bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych, które na Ukrainie zamieniały się w śmiertelną pułapkę dla jadących nimi żołnierzy. Pojazdy te zapewniały zbyt słabą ochronę w starciu z ogniem artylerii, nowoczesnymi głowicami termobarycznymi, minami i kierowanymi pociskami przeciwpancernymi. Znamienne jest, że dziś ukraińscy wojskowi boją się przebywać we wnętrzu swoich transporterów, więc do walki często ruszają jadąc na ich pancerzach. Schodzą z nich daleko przed linią frontu, resztę odcinka pokonując pieszo.

Dzwonek alarmowy dla NATO

Powyższe wnioski mogą stanowić nie lada zmartwienie dla NATO-wskich strategów. Przez kilkanaście lat poprzedzających wojnę na Ukrainie kraje zachodnie redukowały swoje zdolności w zakresie prowadzenia konwencjonalnych konfliktów zbrojnych. Armie były przygotowywane do zamorskich ekspedycji i konfliktów asymetrycznych, takich jak operacje stabilizacyjne w Iraku i Afganistanie. Zmianie charakteru sił zbrojnych towarzyszyły cięcia budżetowe, nasilone na fali kryzysu finansowego z 2008 roku. W tym samym czasie Rosja forsownie się zbroiła i modernizowała swoje wojsko.

W największej mierze ofiarą redukcji padły czołgi, które uznano za mało przydatne w rysujących się na horyzoncie konfliktach. A że broń pancerna jest bardzo droga w utrzymaniu, to tym chętniej się jej pozbywano. Stawiano przy tym na tańsze, lżejsze pojazdy (łatwiejsze w transporcie na dalekie misje), których odpowiedniki - co się okazało później - w konflikcie ukraińskim ponosiły najcięższe straty. CEPA wskazuje, że w zachodnich armiach bardzo licznie występują przestarzałe bojowe wozy piechoty, podając w przypisach przykład Polski i naszych posowieckich BWP-1 (których posiadamy ponad 1200).

W tym świetle amerykański think tank rekomenduje krajom NATO, zwłaszcza w Europie, większe nakłady na obronność, ze szczególnym uwzględnieniem sił pancernych i wojsk zmechanizowanych. Jak również inwestycje w radary rozpoznania artyleryjskiego, które umożliwiają lokalizowanie i eliminowanie wrogiej artylerii. Zachodnie armie muszą przy tym przygotowywać się do "wojny na drony", by zdobyć panowanie na niebie, uniemożliwiając Rosjanom prowadzenie działań przy wykorzystaniu ich platform bezzałogowych. I wreszcie natowscy planiści powinni rozważyć zwiększenie przeżywalności istniejących wozów bojowych piechoty oraz przyspieszyć ich wymianę na pojazdy nowej generacji.

Tak na marginesie, w Polsce obecnie prowadzone są w tym zakresie dwa projekty: "Borsuk" ma zastąpić zabytkowe BWP-1, a "Gepard", określany jako wóz wsparcia bezpośredniego, czyli coś pomiędzy bojowym wozem piechoty a czołgiem, ma zostać wprowadzony na miejsce kompletnie przestarzałych czołgów T-72. Obie inicjatywy są jednak na tak wczesnym etapie i mają przed sobą tak liczne wyzwania, że na razie wydają się być pieśnią odległej przyszłości.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (280)