Cztery osoby nie żyją. Koszmarny finał wesela na 200 osób. Prawda ujawniona
W weselu, które odbywało się w restauracji "El Rancho", znajdującej się przy Avenida de la Constitución w miasteczku Torrejón, uczestniczyło ponad 200 gości. Zabawa po zaślubinach skończyła się jednak tragicznie. Zginęły cztery osoby, a dziesięć innych ledwo uniknęło śmierci.
18.01.2024 12:59
Romskie wesele odbywało się w listopadzie 2022 roku. Węzłem małżeńskim wiązali się dziewiętnastoletni Rubén i Sonia. Goście bawili się doskonale. W pewnej chwili, około trzeciej w nocy, wielu z nich wyległo na zewnątrz, by schłodzić się na świeżym powietrzu.
I wtedy doszło do tragedii. W gości stojących przed restauracją El Rancho wjechał rozpędzony samochód. I wtedy centrum zdarzeń przeniosło się pod drzwi szpitala Gregorio Marañón w Madrycie. To tu walczyli o życie potrąceni autem weselnicy. Czerech z nich walkę przegrało.
Kierowca wozu, Micael da Silva, mężczyzna portugalskiego pochodzenia, tłumaczył, że ten nieszczęśliwy manewr wykonał, bo w panice unikał przed strzelaniną, jaka wybuchła na ulicy. Długo śledczy dawali mu wiarę i przyjęli jego wersję zdarzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje w czwartek gazeta "La Razon", teraz już wiadomo, że sprawy wyglądały inaczej. Raport Straży Miejskiej w Madrycie potwierdza tezę o umyślnym ataku. Sprawca stanie przed sądem, by odpowiadać za zabójstwo czterech osób i usiłowanie zabójstwa dziesięciu.
Dramat na romskim weselu w Torrejón
Z ustaleń śledczych wynika, że rzeczywiście kierowca przyspieszył i wykonał manewr, który skierował auto w stronę widocznych, stojących w dużej grupie ludzi. Pojazd jechał w odległości od nich około 70 do 55 metrów ze średnią prędkością około 48,68 km/h. Przed przejściem dla pieszych na Avenida de la Constitución, gdy przód auta był już tylko 25 metrów od grupy, zwiększył prędkość do 62,74 km/h.
Zobacz także
Sprawca wypadku twierdził, że zdarzenie nie było zamierzone, a jego przyczyną była konieczność pośpiesznej ucieczki z dziećmi i siostrzeńcami po tym, jak został zaatakowany przez kilku gości, a w jego kierunku oddano strzały. Jednak mimo skrupulatnych poszukiwań śledczym nie udało się odnaleźć ani jednej łuski po rzekomo wystrzelonych kulach.
Na 5 lutego sąd w Madrycie wyznaczył termin pierwszej rozprawy. Oskarżony Micael SM i strony będą jeszcze raz relacjonować wypadki tamtej nocy, teraz już przed wymiarem sprawiedliwości. Według oskarżenia wypadek był zamierzony.