Czterech nastolatków skazanych w Białymstoku za nękanie rówieśnika - Roma
Na kary po osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i dozór kuratora skazał Sąd Rejonowy w Białymstoku czterech nastolatków oskarżonych o nękanie z powodów narodowościowych rówieśnika pochodzenia romskiego. Wyrok nie jest prawomocny.
Skazani mają 18-19 lat. Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe oskarżyła ich o to, że przez prawie trzy i pół roku (od września 2009 roku do stycznia 2013 roku) wielokrotnie publicznie znieważali rówieśnika: obraźliwymi słowami wyzywali go i jego rodzinę, potrącali i prowokowali do bójki.
Sąd uznał, że nie był to koleżeński konflikt nastolatków (jak przekonywali w trakcie procesu obrońcy), ale że miało miejsce znieważenie z powodu przynależności narodowościowej. Jak mówiła sędzia Barbara Paszkowska, słowa były obraźliwe i nawiązywały do narodowości pokrzywdzonego. Dowodami były m.in. zeznania samego pokrzywdzonego i innych świadków, w tym jego matki.
Główne wydarzenie objęte aktem oskarżenia miało miejsce na klatce schodowej bloku, w którym chłopak mieszkał. Postawiony zarzut dotyczył "publicznego znieważenia" z powodu przynależności narodowej - bo - jak zaznaczyła sędzia - klatka schodowa bloku to miejsce publiczne.
W akcie oskarżenia była także mowa o wysypaniu przed drzwiami mieszkania rodziny chłopaka worka ze śmieciami oraz przyklejeniu na drzwiach tzw. wlepki o treści nacjonalistycznej. Od tego zarzutu sąd oskarżonych uniewinnił, uznając, że nie było dowodów, iż to oni są sprawcami.
Trzech nastolatków było też oskarżonych o posiadanie materiałów będących nośnikiem "symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej". Chodzi o "wlepki", na których widniał m.in. krzyż celtycki oraz zdjęcia z tym symbolem, kojarzonym z neonazistami.
Od tych zarzutów sąd również ich uniewinnił. Jak uzasadniała sędzia Paszkowska, oskarżenie nie przedstawiło w procesie dowodów, że celem posiadania tych materiałów było ich rozpowszechnianie, bo dopiero taka sytuacja, a nie samo posiadanie, jest karalna.
Mówiła, że w tej sprawie - poza samym znalezieniem tych materiałów - nie ma żadnych dowodów wskazujących, że był zamiar rozpowszechniania. Powiedziała też m.in., że nie ma dowodów na to, by oskarżeni mieli powiązania np. z subkulturą skinheadów, czy uczestniczyli w manifestacjach skrajnych nacjonalistów. Nie byli też wcześniej karani.
Poszkodowanego chłopaka nie było w środę w sądzie. Na początku procesu mówił, że czuł się zagrożony na osiedlu, na którym mieszka, a wieczorami bał się sam wychodzić. Jego zdaniem napastnicy czują się silni, bo są w grupie.
Mówił też wtedy, że incydenty trwały przez dłuższy czas, ale policję zawiadomił dopiero wtedy, gdy przed drzwiami mieszkania wysypane zostały śmieci, a na drzwiach pojawiła się "wlepka" z krzyżem celtyckim.
Na razie nie wiadomo, czy wobec wyroku Sądu Rejonowego w Białymstoku będą składane apelacje. Zarówno prokuratura jak i obrońcy zapowiedzieli jednak złożenie wniosków o uzasadnienie wyroku na piśmie i dopiero po zapoznaniu się z nim podejmą decyzję.