"Czeski Turów" wyssie wodę z Polski? Wyszło na jaw, że polscy naukowcy jednak ostrzegali
Kopalnia nazywana przez protestujących mieszkańców polsko-czeskiego pogranicza "czeskim Turowem" może negatywnie wpływać na poziom wód gruntowych w Polsce. Już w 2022 roku naukowcy Państwowego Instytutu Geologicznego napisali opinię, w której ostrzegli przed ryzykiem wystąpienia takiego zjawiska.
- Teraz już naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego nasi urzędnicy postanowili nie reagować na zamierzenia czeskiego inwestora. Odkryliśmy dokument, w którym polscy geolodzy stwierdzają, iż kopalnia może negatywnie oddziaływać na poziom wód gruntowych w Polsce - mówi Wirtualnej Polsce Przemysław Uszko, jeden z liderów protestów przeciwko powstaniu kopalni odkrywkowej pod Vidnavą. - Im bardziej zagłębiamy się w ten temat, tym więcej kontrowersji wychodzi na jaw. Będziemy kontynuować protesty - zapowiada.
Nasz rozmówca powołuje się na opinię Państwowego Instytutu Geologicznego - Polskiego Instytutu Badawczego (PIG-PIB), który w maju 2022 roku odniósł się do planów czeskiego inwestora. Przypomnijmy: kilkaset metrów od polskiej granicy ma powstać odkrywkowa kopalnia kaolinu - skały wykorzystywanej w produkcji porcelany, płytek ceramicznych i niektórych materiałów budowlanych.
Odkrywka ma mieć 70 metrów głębokości i zajmie kilkadziesiąt hektarów. Planowane wydobycie to 9 mln ton skały w ciągu 20 lat. Polscy mieszkańcy pogranicza, ale także Czesi, obawiają się szkód w środowisku. Sprawa stała się głośna, gdy tydzień temu na spotkanie do wsi Jarnołtów przyjechał Czech Jan Strapek, lider protestów po drugiej stronie granicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czeska kopalnia przy granicy. Polscy geolodzy ostrzegają
"Według szacunków autorów opinii, jedynie przy założeniu minimalnych i średnich wartości współczynników filtracji oddziaływanie eksploatacji odkrywki złoża kaolinu Vidnava nie będzie sięgać poza granicę Republiki Czeskiej, ale przy założeniu wartości współczynników filtracji wyższych od średnich oddziaływanie eksploatacji przekroczy granicę Rzeczpospolitej Polskiej. Przy założeniu maksymalnych wartości współczynników filtracji lej depresyjny nie tylko przekroczy granicę Rzeczpospolitej Polskiej, ale może sięgnąć na odległość do 1000 m od granicy" - ocenili geolodzy PIG-PIB.
Komentując sprawę dla WP eksperci zastrzegli, iż analizowano jedynie dane przedstawione przez stronę czeską, a polegają one na dużych uproszczeniach. Tymczasem, aby dokonać dokładnej oceny, należałoby przeprowadzić szczegółowe badania hydrogeologiczne przy granicy.
Geolodzy PIG-PIB zalecają prowadzenie monitoringu poziomu zwierciadła wód podziemnych. Ich zdaniem możliwe skutki obniżenia zwierciadła wód podziemnych spowodowanego drenażem górniczym to:
- zmniejszenie stanu uwilgotnienia gleb, użytków zielonych oraz gruntów ornych (spadek plonowania upraw);
- obniżenie zasobności wodnej na obszarach lasów i w siedliskach bagiennych;
- obniżenie poziomu wód gruntowych (np. w płytkich studniach gospodarskich)
W negatywnym scenariuszu w zasięgu oddziaływania kopalni mogą znaleźć się tereny pomiędzy miejscowościami Jarnołtów i Łąka.
- Polscy urzędnicy, obudźcie się. Oni zniszczą środowisko - alarmował w rozmowie z WP Jim Parton, Brytyjczyk i właściciel pałacu w Piotrowicach Nyskich (przygraniczna wieś w gminie Otmuchów). Tacy jak on, przedsiębiorcy utrzymujący się z turystyki, krytykują brak reakcji lokalnych urzędników odpowiedzialnych za ochronę środowiska.
Polska nie przystąpiła do postępowania transgranicznego
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Opolu uznała, że wobec planów czeskiego inwestora nie jest zasadne "przystąpienie Rzeczpospolitej Polskiej do postępowania dotyczącego transgranicznego oddziaływania na środowisko". - Działalność kopalni nie będzie powodować po polskiej stronie przekroczeń zanieczyszczeń, zwłaszcza jeśli chodzi o pył, nie będzie przekraczać norm hałasu. Zasięg oddziaływania, jeśli chodzi o wodę, nie będzie miał wpływu na stronę polską - zapewniała niedawno w wypowiedzi dla TVP Opole Alicja Majewska, dyrektor RDOŚ w Opolu.
Tymczasem kopalnia odkrywkowa nazywana jest przez mieszkańców pogranicza "czeskim Turowem". Jak pamiętamy, w słynnym konflikcie o Turów Czesi zmusili polski rząd i PGE do wypłaty 45 mln euro odszkodowań za straty środowiskowe. Tłem sporu była m.in. woda spływająca z ujęć i studni czeskich miejscowości do wyrobiska w polskiej kopalni.
Wirtualna Polska zapytała Generalna Dyrekcję Ochrony Środowiska, czy po protestach mieszkańców planowana jest zmiana stanowiska w sprawie czeskiej kopalni odkrywkowej. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy komentarza.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski