Czeski rząd kastruje "budżetówkę"
W ramach reformy finansów publicznych czeski
rząd zamierza w ciągu najbliższych trzech lat zlikwidować aż 29
tysięcy miejsc pracy w sferze budżetowej. W praktyce oznacza to,
że pracę straci 16 tysięcy pracowników opłacanych przez państwo i
zlikwidowanych zostanie 13 tysięcy miejsc nieobsadzonych, chociaż
istniały w taryfikatorach.
25.06.2003 14:00
Chociaż szczegóły zwolnień osób zatrudnionych w sferze budżetowej (w sumie w 10-milionowych Czechach pracuje w niej ok. 480 tysięcy osób) nie są jeszcze znane, wiadomo już, że pracę straci co najmniej 2 tysiące celników, co wiąże się z oczekiwanym w maju 2004 roku wejściem Czech do Unii Europejskiej.
Zwolnienia - jak zapowiedział już prezydent Vaclav Klaus - dotkną także zatrudnionych w kancelarii prezydenckiej. Zatrudnienie stracą również niektórzy pracownicy Izby Poselskiej i Senatu, teatrów podlegających ministerstwu kultury oraz szkół.
Już w roku 2004 czeski rząd obiecuje sobie, że zmniejszając liczbę zatrudnionych w sektorze publicznym, zaoszczędzi w budżecie państwa 2 miliardy koron (ok. 280 milionów złotych). Do roku 2006 oszczędności wynikające z mniejszej liczby osób opłacanych przez państwo mają wynieść ponad 14 miliardów Kc, tj. ok. 1 miliarda złotych.
Zwolnienia pracowników nie dotkną jedynie ministerstw, chociaż i ich pracownicy odczują skutki reformy, bo zarabiać będą mniej. Zlikwidowane zostaną bowiem nieobsadzone etaty, na które resorty otrzymywały pieniądze i rozdzielały je pomiędzy faktycznie zatrudnionych. W ten sposób - jak się tłumaczy - w aparacie państwowym można było zatrudniać wybitnych specjalistów, którzy w innym przypadku trafiliby do sektora prywatnego.