Czekając w kolejce do toalety w polskim pubie...
Jeśli akurat coś jesz, odłóż lekturę tego tekstu, gdyż poświęcony jest on głównie toaletom. Dokładniej: toaletom w pubach i barach - pisze Jamie Stokes w Wirtualnej Polsce. W pubie 50%czasu spędzamy na cieszeniu się rozmową przy piwie ze znajomymi, 30% na zerkaniu w stronę drzwi toalety co 30 sekund, by sprawdzić, czy jest wolna, 28% na stanie w kolejce przed drzwiami toalety. Właściciele pubów powinni zdawać sobie sprawę z tego, że czas spędzony na czekanie w kolejce do toalety jest czasem spędzonym na niepiciu.
W okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku przeciętny obywatel spędza w pubach i barach 23% więcej czasu niż w pozostałą część roku. Tak mówią całkowicie prawdziwe dane, które właśnie wymyśliłem. Kiedy myślimy o czasie spędzonym w barze, wyobrażamy sobie picie piwa i zabawę ze znajomymi, nie zapominajmy jednak, że każdy z nas w miejscach tych również sika.
Przepraszam za poruszenie tego tematu, ale uważam, że ktoś powinien, ponieważ toaletowe warunki w przeciętnym polskim barze są tak adekwatne do potrzeb jak papierowe kapelusze zakładane podczas huraganu. Nie mówię tu o ich czystości - żadna racjonalna osoba odwiedzająca toaletę w pubie nie oczekuje showroomu z IKEI, ale o ich liczbie. Jedna toaleta to bowiem zdecydowanie za mało na 50 osób, które w dodatku zajmują się głównie piciem napojów. To czysta matematyka. Pomnóżmy, powiedzmy, dwa litry piwa przez liczbę osób w pubie i podzielmy wynik przez średnią wielkość ludzkiego pęcherza, a otrzymamy wynik, który potwierdzi nam, że oferowanie jednej tylko toalety jest w tym wypadku jak próba zatrzymania tsunami zamkiem z piasku.
Rzeczywisty rezultat przedstawionych przed chwilą obliczeń oznacza, że czas, który spędzam w pubie dzieli się następująco: 50% na cieszenie się rozmową przy piwie ze znajomymi, 30% na próbę cieszenia się rozmową przy piwie ze znajomymi, a tak naprawdę zerkanie w stronę drzwi toalety co 30 sekund, by sprawdzić, czy jest wolna, 28% na stanie w kolejce przed drzwiami toalety i 2% na przepełnioną paniką chwilę intymności, podczas której nie mogę zapomnieć o 20 osobach stojących za drzwiami ze skrzyżowanymi nogami.
Właściciele pubów powinni zdawać sobie sprawę z tego, że czas spędzony na czekanie w kolejce do toalety jest czasem spędzonym na niepiciu. Przepraszam za bycie brutalnym, ale jeśli chcecie zarabiać pieniądze, musicie dać swoim klientom możliwość nie tylko jak najszybszego przyjmowania, ale też pozbywania się płynów. Jest wiele pubów i barów, do których przestałem już chodzić, bo wiem, że jedną piątą czasu spędzę tam, stojąc w kolejce. Gdybym miał ochotę na frustrujące i niewygodne postanie sobie w kolejce, poszedłbym na pocztę, gdzie zaspokoiłbym tę potrzebę za darmo.
Kolejka do toalety, jak każda przeciwność losu, ma też swoje dobre strony. Można w niej poznać nowych ludzi i odbyć ciekawe rozmowy, które jednak prowadzone są przy jednoczesnym dreptaniu z nogi na nogę. Pozostałe doświadczenia wynikające z tej sytuacji są mniej już przyjemne. Stanie w kolejce było i jest czynnością stresogenną, a dodanie do niej alkoholu i biologicznej potrzeby raczej tego stresu nie zmniejsza.
W pubach z jedną toaletą pojawia się też zawsze problem galanterii. Chłopcy i dziewczyny stoją w jednej kolejce, co znaczy, że chłopcy znajdują się pod presją konieczności przepuszczania dziewcząt pierwszych. Twarde trzymanie się tej zasady oznacza cofanie się w nieskończoność i przesuwanie możliwości przekroczenia progu toalety do godziny zamknięciu lokalu. Jeśli nie chcesz więc spędzić reszty wieczoru z pomoczonymi nogami, musisz utwardzić swe serce i zapomnieć o rycerskości.
Kolejny problem stanowi mały procent osobników, którzy nie potrafią się powstrzymać przed waleniem w zamknięte drzwi ubikacji. Przedstawiciele tego dziwnego i znienawidzonego podgatunku wydają się być za każdym razem zszokowani zamkniętymi drzwiami i z jakichś powodów zakładają od razu, że osoba znajdująca się wewnątrz zasnęła albo specjalnie sika wyjątkowo wolno. Moja osobista wiadomość do tych osobników jest następująca: nigdy nie zasnąłem w ubikacji i nie wiem, czy umiem nawet wolno sikać, ale następnym razem, gdy usłyszę stukanie w drzwi, nauczę się jak to robić, a potem skuszę się na drzemkę.
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski