Trwa ładowanie...
27-09-2007 10:09

Czeka nas POPiS, być może bez Tuska

Sondaż dla Wirtualnej Polski pokazuje, że skazani jesteśmy na… POPiS. Pokazuje też, że te wybory mogą okazać się zbędne, a wynik wyborczy niewiele różny od tego, jaki partie osiągnęły w 2005 roku – komentuje dla Wirtualnej Polski Eryk Mistewicz, konsultant polityczny.

Czeka nas POPiS, być może bez TuskaŹródło: Eryk Mistewicz
dbb7gxs
dbb7gxs

Wyjdzie na to, że rację mieli Jan Maria Rokita, Maciej Płażyński, Kazimierz Marcinkiewicz, Bogdan Borusewicz, Jarosław Gowin, Jerzy Polaczek, Bogdan Zdrojewski, Adam Lipiński, Marek Biernacki, Aleksander Hall, Waldemar Pawlak, Cezary Grabarczyk, Grażyna Gęsicka, Kazimierz M. Ujazdowski, Zyta Gilowska, Jan Ołdakowski, Ewa Więckowska, Zbigniew Religa, Nelly Rokita i multum innych polityków, multum ekspertów i politologów. Wyszło, że mieli rację. Jedyna powyborcza różnica, i jedyny zysk, to po tych wyborach zmiana osób, które PO i PiS będą łączyły. Czeka nas więc POPiS, choć być może bez Donalda Tuska w roli platformianego lidera.

Powoli żegnamy się też na głównej scenie z samoobronowym liderem Andrzejem Lepperem. Sondaż dla Wirtualnej Polski przy głębszej analizie wskazuje na wyeliminowanie w wyniku tych wyborów Samoobrony ze sceny. Choć nie wyeliminowanie elektoratu głosującego na „czerwono-białe krawaty”. Elektorat przerażony przemianami po 1989 r., przemianami które obserwują niczym przejeżdżający obok nich luksusowy InterCity, zostanie przejęty przez PiS (temu służą spoty z prywaciarzami i oligarchami) i PSL. Andrzej Lepper bez charyzmy, bez siły, bez energii i wiary we własne zwycięstwo nie poprowadzi już Samoobrony do zwycięstwa. Choć wyleasingowanie sztandaru Samoobrony Leszkowi Millerowi (Miller przegnany z list LIDu znalazł przytulisko na liście Samoobrony w Łodzi) może pozwolić zbliżyć się biało-czerwonym krawatom do progu wyborczego.

Dziś widać już, że w przyszłym Sejmie nie tylko może nie być Samoobrony, ale także szanse Ligi Polskich Rodzin zależą bardziej od elektoratu UPR, niż od twardego elektoratu Ligi (LPR: 1% poparcia). Wyborcy UPR muszą pójść do wyborów kalkulując na zimno: po raz pierwszy mają szanse, aby reprezentanci UPR weszli do Sejmu, głos oddany na UPR nie będzie głosem straconym. Jest tylko jedno ale: wejdą do Sejmu i będą mogli realizować swą ultraliberalną misję tylko w koalicji z Romanem Giertychem, w ramach współpracy UPR+LPR+PR (to ostatnie to partia Marka Jurka, zacnego człowieka idei i Kościoła, byłego marszałka Sejmu, jeszcze nie obudzonego w tej kampanii). Jeśli głos oddadzą w sposób racjonalny, wprowadzą UPR do Sejmu na plecach LPR-u podając jej swą pomocną dłoń. Jeśli obrażą się na Giertycha, obejdą się smakiem. W podobnej sytuacji jest dziś LiD. Jeśli całą siłę swej kampanii zużyje na walkę z Leszkiem Millerem w Łodzi, gdzie do boju o przyszłość lewicy wystawia Wojciecha Olejniczaka, niewiele jej pozostanie
na kampanię w całym kraju. Ma jednak rację Olejniczak dążąc za wszelką cenę do wyeliminowania Millera. Z łódzkiej masakry wyjdzie żywy tylko jeden lider lewicy. Ciekawe, czy będzie to Miller czy Olejniczak.

Póki co lewica z 12 do 16% według sondażu dla Wirtualnej Polski zwiększa swe wyborcze szanse. Także dzięki decyzji Jarosława Kaczyńskiego „podania tlenu” zawodnikom w czerwonych koszulkach. Po wyrzuceniu Leszka Millera z list i zalaniu linii komunikacyjnej lewicy – kompromitacji Aleksandra Kwaśniewskiego – LiD wybrał ucieczkę do przodu. Zaproponował debatę Kwaśniewski-Kaczyński. A premier rękawicę przyjął. Ucierając nosa, jak sądzi, Donaldowi Tuskowi. Jednak wynik debaty Kwaśniewski-Kaczyński, wynik w tej chwili nieznany, na pewno zdecyduje o wynikach sondażu poparcia dla partii w następnych tygodniach. Zapowiada się ciekawe starcie.

dbb7gxs

Badania dla Wirtualnej Polski pokazują, że emocje kampanii wyborczej sprawiły, iż rosną wskaźniki sondażowe tak PO (z 29 do 32% w ciągu dwóch miesięcy) jak i PiS (z 25 do 29%). Kampania gra na wyrazistych liderów, niekoniecznie w tym przypadku osobowości, bardziej partyjne marki. Dwie główne polityczne lokomotywy – PO i PiS - jadą równolegle. Raz jedna partia raz druga będzie zapewne do końca wychodzić na prowadzenie. Ich celem jest dojechanie do ostatniej prostej i zablokowanie tych, którzy raz z jednej raz z drugiej strony próbują wyprzedzania.

A kto wygra? Bez zmian: ta partia, która ma charyzmatycznego lidera i lepszą, po prostu mądrzejszą strategię wyborczą. Strategię a nie taktykę. Różnica zasadnicza, określająca także to, co będzie się działo po ogłoszeniu wyniku wyborów.

Eryk Mistewicz dla Wirtualnej Polski

dbb7gxs
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbb7gxs
Więcej tematów