Czego szukamy na kometach? – dr Krzysztof Ziołkowski dla WP
Kometa Tempel 1 okrąża Słońce w ciągu 5,5 roku. W wyniku naszego uderzenia ten okres zmniejszy się o mniej niż jedną sekundę. Gdybyśmy w przyszłości wykoncypowali, że jedynym ratunkiem dla Ziemi jest uderzenie w kosmiczny obiekt, by zmienić jego trajektorię, to trzeba brać wyniki misji Deep Impact pod uwagę. To byłoby niezmiernie trudne i takim pociskiem, jak ten z sondy, nic byśmy nie zdziałali – powiedział Wirtualnej Polsce dr Krzysztof Ziołkowski, znawca komet z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
4 lipca pocisk wystrzelony z sondy Deep Impact uderzył w kometę Tempel 1. Cały świat śledził tę kolizję z zainteresowaniem, ale wiele osób zadaje sobie pytanie: po co taranować kometę? Jaki pożytek przyniesie to nauce? Krzysztof Ziołkowski:Po pierwsze, chodzi o zaobserwowanie, jak tworzy się krater uderzeniowy. Wszystkie obiekty, które mają twardą powierzchnię, choćby Księżyc lub Mars, mają więcej lub mniej kraterów. Na Ziemi zresztą również znajdziemy wiele kraterów uderzeniowych. Jądro komety to nieduży obiekt i na jego przykładzie można dokładnie prześledzić, jak powstaje taki krater. To z kolei dostarczy nam informacji o rodzaju materii, z której jest utworzone jądro, o jego spójności, gęstości i innych własnościach fizycznych.
Drugi, chyba nawet ważniejszy i ciekawszy cel, to zbadanie materii kometarnej „uwolnionej” w momencie uderzenia. W ten sposób uda nam się zajrzeć do wnętrza komety. Krater może mieć od kilku do nawet kilkunastu metrów głębokości. Najprawdopodobniej wskutek uderzenia do obłoku pyłowo-gazowego, który spowija kometę, dostało się sporo materii, z której zbudowane jest jądro komety. Spojrzenie przez teleskopy sondy, która przelatywała nad kometą bezpośrednio po uderzeniu, pozwoli naukowcom na zanalizowanie składu jądra.
Dlaczego naukowców tak interesuje, z czego zbudowane są komety? Krzysztof Ziołkowski:Przypuszcza się, że komety składają się z pozostałości tworzywa, z którego formował się Układ Słoneczny – Słońce, planety, Ziemia. Komety to resztki, takie kosmiczne śmieci. Zawierają w sobie chyba najbardziej pierwotną materię i zarazem materię najmniej przetworzoną. Ziemska na przykład przez czas życia naszej planety mocno się zmieniła. Stąd to zainteresowanie.
Mówi się, że uderzenie w kometę to zemsta za wymarcie dinozaurów. To brzmi dość żartobliwie, ale jakie jest prawdopodobieństwo, że kiedyś nie podzielimy losu dinozaurów? Krzysztof Ziołkowski:Istnieje dość popularna hipoteza, że wymarcie dinozaurów 65 milionów lat temu było spowodowane uderzeniem w Ziemię jakiegoś dużego obiektu. Czy to mogło być jądro komety, czy jakaś planetoida – nie wiadomo. W każdym razie jakiś obiekt prawdopodobnie uderzył w Ziemię. Jego rozmiary ocenia się na 10 kilometrów. Ten incydent doprowadził do tak poważnych zmian klimatycznych, że dinozaury wyginęły. Czy taki scenariusz może się powtórzyć? Pewnie tak. Prawdopodobieństwo uderzenia w Ziemię tak dużego obiektu jest niesłychanie małe, ale nie jest równe zeru. Dlatego najpierw trzeba to niebezpieczeństwo rozpoznać, zrozumieć, zidentyfikować obiekty, które potencjalnie mogą zagrozić Ziemi i myśleć, jak się przed nimi obronić.
Czy istnieją jakieś raporty lub katalogi obiektów, które mogą zderzyć się z naszą planetą? Krzysztof Ziołkowski:Żadnych raportów na ten temat nie ma. Takich obiektów cały czas się szuka, analizowana jest trajektoria różnych komet i planetoid, ale póki co nie udało się znaleźć nic, co mogłoby stanowić zagrożenie.
Udało nam się wpłynąć na trajektorię lotu komety? Krzysztof Ziołkowski:Do pewnego stopnia tak. Trzeba jednak zaznaczyć, że jedynie nieznacznie zmieniliśmy jej trajektorię. Pewne różnice oczywiście będą, jednak minimalne. Szacunki na ten temat były różne. Kometa Tempel 1 okrąża Słońce w ciągu 5,5 roku. W wyniku naszego uderzenia ten okres zmniejszy się, jak sądzę, o mniej niż jedną sekundę. Jak więc widać, to właściwie taki nieistotny drobiazg, ale zawsze jakiś. Gdybyśmy w przyszłości wykoncypowali na przykład, że jedynym ratunkiem dla Ziemi jest
uderzenie w jakiś kosmiczny obiekt, by zmienić jego trajektorię, to trzeba brać wyniki misji Deep Impact pod uwagę. To z pewnością byłoby niezmiernie trudne przedsięwzięcie i takim pociskiem, jak ten z sondy, nic byśmy nie zdziałali.
Czy po tym uderzeniu kometę będzie można zaobserwować gołym okiem? Krzysztof Ziołkowski:Niewykluczone, że tak. Przed uderzeniem Tempel 1 nie było widać gołym okiem. Teraz też nie wiadomo, czy zobaczymy ją bez instrumentów, ale pewne jest, że pojaśniała. Może gdzieś wysoko w górach, gdzie jest czyste niebo, uda się ją ujrzeć. Lepiej jednak patrzeć przynajmniej przez lornetkę. Tempel 1 widać nocą w gwiazdozbiorze Panny, koło dość jasnej gwiazdy o nazwie Spika, niezbyt wysoko nad południowo-zachodnim horyzontem. Warto spoglądać tam wieczorem, może coś uda się zobaczyć.
* Zobacz także galerię zdjęć z misji Deep Impact*.