Czeczeńskie organizacje potępiają terroryzm
Czeczeńskie organizacje potępiają terroryzm, gdyż jest to najbardziej brutalna i niesprawiedliwa forma akcji, w której cierpią niewinni ludzie, cywile, a przypadku szkoły w Biesłanie, dzieci - powiedział wiceprezydent Ogólnoświatowego Kongresu Czeczeńców Ramzan Ampukajew, komentując piątkowe zdarzenia w Osetii Północnej.
Dodał, że "jest to bardzo tragiczne wydarzenie: po pierwsze dla ludzi, po drugie dla politycznego i społecznego wizerunku Czeczeńców na scenie międzynarodowej".
Według Ampukajewa, obecnie Czeczenia stała się "strefą bezprawia i nikt na to nie zwraca uwagi". Ludzie, którzy przeprowadzają te akcje, nie słuchają polityków, mimo że już od tylu lat oni je potępiają. Terroryści mają swoją filozofię, swój wizerunek świata i odnajdują się w tym piekle - powiedział.
Jednocześnie dodał, że mało kto chce zrozumieć motywy działania terrorystów, którzy decydują się na przeprowadzanie akcji w takiej formie.
Dlaczego świat milczy w sprawie tragedii Czeczenii, kto ponosi za to odpowiedzialność? Odpowiedzialność tę ponosi polityczne kierownictwo Rosji, Kreml i osobiście Putin, który na temacie Czeczenii zrobił karierę polityczną - uważa Ampukajew.
Jego zdaniem, były czeczeński prezydent Asłan Maschadow proponował kilkakrotnie swoją absolutną gotowość do rozmów pokojowych, co zawsze było ignorowane albo wyśmiewane, zaś Putin mówił wprost: 'My nie rozmawiamy z terrorystami i kropka'.
Ampukajew twierdzi, że taka postawa prezydenta Rosji doprowadziła do tragedii w Osetii Północnej. Wczoraj Nord Ost, później stacja metra w Moskwie, teraz Biesłan, więc rodzi się pytanie, gdzie jutro pojawią się terroryści - oświadczył Ampukajew.
Według niego, sprawa Czeczenii nie jest sprawą wyłącznie rosyjską. Trzeba usiąść za stołem pokojowych rozmów z udziałem Maschadowa. Jeśli Moskwa zawsze mówi 'nie', to niech powie, czego oczekuje - dodał.