Czeczeńscy bojownicy nie złożyli broni
Ani jeden bojownik czeczeński nie skorzystał z
oferowanej przez Moskwę amnestii i nie złożył broni, powiedział w Moskwie czeczeński deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej Asłanbek Asłachanow.
"Żaden z aktywnych bojowników czeczeńskich, który znajduje się w oddziale (Rusłana) Giełajewa, ani też w oddziałach innych komendantów nie powrócił do pokojowego życia" - powiedział na konferencji prasowej deputowany, który startuje w październikowych wyborach prezydenta Czeczenii.
Oficjalnie rosyjska prokuratura twierdzi, że z ogłoszonej na początku czerwca i trwającej do 1 września amnestii skorzystało 226 członków sił rosyjskich i 145 bojowników czeczeńskich.
Według Asłachanowa jest to przeinaczenie, a 145 Czeczenów, o których mowa, to ludzie, którzy dawno wystąpili z oddziałów rebelianckich, mieszkają w Czeczenii i których nikt do tej pory nie pociągnął do odpowiedzialności.
Ogłoszona w czerwcu amnestia była jednym z etapów rosyjskiego planu pokojowego. Projekt obejmował osoby walczące w obu wojnach w Czeczenii po obu stronach, jednak wyłączał walczących w Czeczenii cudzoziemców, a także osoby, które dopuściły się morderstwa, gwałtu, porwania i innych ciężkich przestępstw.
Bojownicy, którzy chcieli skorzystać z automatycznego ułaskawienia, mieli do 1 września zejść z gór i złożyć broń. Już po wygaśnięciu ultimatum coraz więcej przedstawicieli rosyjskich władz mówiło, że również po 1 września bojownicy mogą korzystać z ustawy.
"Okres działania amnestii przyjętej 8 czerwca to sześć miesięcy, a 1 września upłynął jedynie termin, do którego bojownicy mogli dobrowolnie oddać się w ręce władz" - powiedział zastępca prokuratora generalnego Siergiej Fridinski, który nie wyjaśnił, na czym polega ta różnica.
O tym, że amnestia wciąż obowiązuje, mówili także przewodniczący parlamentarnej komisji ustawodawczej Paweł Kraszennikow i główny prokurator wojskowy Aleksandr Sawienkow.