Czeczenizacja Inguszetii?
Najpierw ostrzelano konwój rosyjskich wojsk. W sobotę niedaleko wioski Mużiczi na północy Inguszetii rebelianci zaatakowali kolumnę dziewięciu transporterów opancerzonych i sześciu ciężarówek. Według niezależnych inguszeckich portali zabili 50 osób. Byłaby to największa akcja od czasów wojny w Czeczenii. Byłaby, bo Rosjanie przyznają się tylko do trzech zabitych.
W niedzielę ktoś próbował porwać syna byłego mera miasta Nazrań. Ktoś ostrzelał jego mercedesa, ale jemu samemu udało się uciec. Tego samego dnia w nocy zaatakowano trzy domy policjantów w trzech różnych częściach republiki. Bilans tego weekendu pokazuje, że najnowszy punkt zapalny na Kaukazie to maleńka republika wciśnięta między Gruzję, Czeczenię i Osetię Północną.
W Inguszetii przybywa bojowników ze spacyfikowanej Czeczenii, a represje nasilają się od końca sierpnia, gdy aresztowano szefa największego niezależnego portalu Ingushetia.ru Magomeda Jewłojewa. Dostał kulkę w głowę w milicyjnym radiowozie, co władze uznały za tragiczny wypadek. Redakcja portalu przeniosła się na stronę Ingushetia.org, a pod starym adresem można teraz przeczytać o gospodarskich wizytach prokremlowskiego prezydenta.
Niepokój podsycają pogłoski o planach połączenia Czeczenii i Inguszetii w jeden administracyjny twór. Rosyjskie władze zapowiadają odnalezienie winnych weekendowych akcji.