Czeczeni: to kongres kolaborantów i zdrajców
Rozpoczynający się w Pułtusku Kongres Narodu Czeczeńskiego ma przybliżyć zakończenie wojny na Kaukazie - twierdzą organizatorzy. - To spotkanie zdrajców i kolaborantów - uważają czeczeńscy uchodźcy, którzy mieszkają w Polsce. Ich zdaniem jedynie walczący partyzanci reprezentują dzisiaj Czeczenów. - Nikt z nich nie przyjechał do Pułtuska - twierdzi pragnący zachować anonimowość Czeczen.
17.09.2010 | aktual.: 17.09.2010 13:03
- To jest organizacja, która nie ma poparcia. Nikt nie wybierał tego kongresu – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską udzielający się w diasporze Czeczen, który nie chce, by ujawnić jego tożsamość. – Dziś stroną reprezentującą naród czeczeński są ci, którzy walczą, partyzanci, a całe to zgromadzenie odbywa się za ich plecami i bez ich zgody, a to jest zdrada – zaznacza.
Partyzanci bojkotują
Rzeczywiście, jak podaje niezależna czeczeńska agencja prasowa kavkazcenter.net, przywódcy partyzantów dystansują się od rozpoczynającego się w Polsce kongresu. Zaproszenie zbojkotowała m.in. Ałła Dudajewa, wdowa po pierwszym prezydencie Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, a także cieszący się posłuchem Akhjad Idigow.
- To kłamstwo, że do Polski przyjechali reprezentanci partyzantów – podkreśla nasz rozmówca. Organizatorzy na liście zaproszonych umieścili nazwiska rebeliantów. Jego zdaniem, zrobili to po to, by uwiarygodnić swoje zebranie. Partyzanci twierdzą, że ich nazwiska zostały wykorzystane.
Dalej w swym sądzie posuwa się inny współpracownik Asłana Maschadowa, prezydenta Czeczenii zmasakrowanego przez Rosjan (jego zwłoki pozbawiono oczu i pochowano w nieznanym miejscu), Apti Batalow. Na stronie kackacenter.net umieścił film, w którym twierdzi, że spotkanie zorganizowano na zlecenie FSB w interesie prywatnym Putina i całej Rosji.
Nasz rozmówca zgadza się z tą opinią. Żaden z czeczeńskich przywódców, który sprzeciwiał się Rosji, nie przeżył w zderzeniu z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa. Dudajewa zabiła rakieta, gdy został namierzony podczas rozmowy przez telefon satelitarny. Maschadowa zastrzelili rosyjscy komandosi, a udany zamach na Zelichmana Jandarbijewa przygotowali w Katarze dwaj agenci rosyjskich tajnych służb.
Wszyscy giną, a oni nie
Tymczasem, jak przypomina nasz rozmówca, Deni Teps - główny organizator kongresu - pracuje w szkole milicyjnej, a Ahmed Zakajew spokojnie żyje w Londynie. – FSB wykończyło Litwinienkę, gdyby chcieli, mogliby to samo zrobić z Zakajewem. A jednak tego nie robią – mówi nasz rozmówca. W jego opinii, rosyjskie władze mają plan wobec Zakajewa. Samozwańczy premier rządu czeczeńskiego na emigracji miałby zastąpić na stanowisku szefa Republiki Czeczeńskiej w ramach Federacji Rosyjskiej Ramzana Kadyrowa.
Czytaj więcej w wywiadzie z przewodniczącym kongresu, Denim Tepsem!
- Tej tezy nie można zweryfikować – zauważa Anna Łabuszewska z Ośrodka Studiów Wschodnich. – Przemawia za nią jednak fakt, że Kadyrow staje się coraz mniej wygodnym partnerem dla Moskwy – dodaje. Ramzan Kadyrow, uważany za człowieka Władimira Putina słynie z okrucieństwa. Niezależna dziennikarka, która została zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach, Anna Politkowska, oskarżała go o torturowanie przeciwników politycznych i brutalne rządy. Kadyrow został mianowany przez Rosję najpierw wicepremierem, potem zaś objął urząd prezydenta Czeczenii.
Kadyrow kontra Zakajew?
W tej chwili niemal całkowitą władzę w tej części Kaukazu sprawuje tzw. „klan Kadyrowa” –rodzina prezydenta oraz ci, którzy go poparli. A sam Ramzan, mimo wielu deklaracji podległości wobec Rosji, staje się coraz bardziej niezależny od Moskwy. A to może nie podobać się centrali.
Kadyrow nie jest również popularny wśród Czeczenów. Ahmed Zakajew na jego miejscu cieszyłyby się zapewne większym poparciem.
- Kadyrow ma wielu przeciwników wśród przedstawicieli resortów siłowych – mówi Wirtualnej Polsce Pawieł Felgenhauer, ekspert ds. Kaukazu i publicysta opozycyjnej wobec Kremla „Nowej Gaziety”. – Cieszy się jednak poparciem Putina. Nie sądzę, by na razie miało dojść do jakiejkolwiek zmiany. Felgenhauer przyznał jednak, że Kreml prowadzi z Zakajewem negocjacje.
Co prawda Moskwa wysłała za nim list gończy, oskarżający czeczeńskiego polityka m.in. o terroryzm, nie żąda jednak zbyt ostro wydania poszukiwanego. Wniosek jaki skierowała do Danii w 2002 zawierał jednak błędy formalne (pomylono otczestwo Zakajewa) i na tej podstawie został odrzucony.
Do Polski o ekstradycję szefa czeczeńskiego rządu emigracyjnego ambasada Rosji wystąpiła dopiero przed kongresem, mimo tego, że Zakajew przebywał w naszym kraju już wielokrotnie. W samym 2010 roku był w Polsce dwa razy. Dlaczego dopiero za trzecim zareagowała rosyjska dyplomacja? Dlaczego dopiero teraz został on zatrzymany przez policję?
Zdaniem prominentnego czeczeńskiego uchodźcy, dlatego że Zakajew prowadzi z Rosjanami grę. Z jednej strony jest „prześladowany”, z drugiej potajemnie negocjuje z Kremlem. Dzięki temu nie traci twarzy w oczach Czeczenów czy opinii międzynarodowej, a jednocześnie zapewnia sobie możliwość powrotu do ojczyzny.
Deni Teps, w rozmowie z Wirtualną Polską, zaprzecza tym pogłoskom. Dlaczego czeczeńscy partyzanci je rozpuszczają? Bo chcą zdyskredytować Zakajewa – twierdzi Teps.
Kongres, który rozpoczyna się w Pułtusku z pewnością pokazuje jedno - jak bardzo podzielony jest naród czeczeński. Korzystać z tego może jedynie Rosja.
Paweł Orłowski, Wirtualna Polska