Czeczeńcy, czy neonaziści sprawcami ataku na "Newskij Ekspress"?
Dr Krzysztof Liedel, ekspert ds. terroryzmu z Collegium Civitas w Warszawie, uważa, że zamachu na pociąg w Rosji mogła dokonać zarówno neonazistowska organizacja Combat 18, jak i ekstremiści czeczeńscy. Z kolei dyrektor Studium Europy Wschodniej Jan Malicki wyraża swoje zaniepokojenie tym, że kiedy w Rosji dochodzi do ataku terrorystycznego, to błyskawicznie pojawiają się sygnały ze strony władz rosyjskich, iż stoją za tym ekstremiści czeczeńscy.
W piątkowym ataku terrorystycznym na pociąg pasażerski "Newskij Ekspress" relacji Moskwa-Petersburg zginęło co najmniej 25 osób, 96 zostało rannych, a los 26 osób jest nieznany. W pociągu było 661 pasażerów i 21 osób obsługi.
Odpowiedzialność za zamach wzięła na siebie neonazistowska organizacja Autonomiczna Grupa Bojowa Combat 18. Jednak media w Rosji utrzymują, że atak mógł zorganizować były rosyjski wojskowy.
Echo Moskwy podało, że chodzi o Pawła Kosołapowa, który przyjął islam i przeszedł na stronę kaukaskich ekstremistów. Jest on już ścigany w związku z pierwszym zamachem na "Newskij Ekspress" w 2007 roku.
Kosołapow uważany jest za bliskiego współpracownika zabitego w 2006 roku przez siły federalne radykalnego czeczeńskiego dowódcy polowego Szamila Basajewa. Przypisuje mu się wiele aktów terroru na terytorium Federacji Rosyjskiej.
- Niestety w Rosji, pierwsze oskarżenia - po zamachach terrorystycznych - padają w zasadzie zawsze w stronę Czeczenów i różnego rodzaju organizacji z terenu Kaukazu. To wynika z tego, że rosyjska służba federalna ma największy problem właśnie z terroryzmem z tamtego rejonu geograficznego. Bardzo często potem te zamachy, czy zabójstwa są weryfikowane i okazuje się, że jednak ktoś inny za nimi stoi" - powiedział PAP w niedzielę Liedel.
Jak dodał, rosyjskim służbom specjalnym jest na rękę, aby pierwsze podejrzenia padały na ruch czeczeński. - To pozwala im uruchomić całą procedurę antyterrorystyczną. Na terenie Rosji na pewno doszło do wielu aresztowań, przeszukań, zatrzymań, osób, które są w codziennym zainteresowaniu służb specjalnych. Jeśli chaos informacyjny jeszcze trochę potrwa, to służby specjalne wykorzystają czas, aby dotrzeć do kolejnych podejrzanych - powiedział ekspert.
Jego zdaniem, decyzja o tym, ile potrwa chaos informacyjny zapadnie na szczeblu politycznym.
Przyznał jednocześnie, że wariant, o którym mówi "Echo Moskwy" - że konwertyta, który przeszedł na islam i został zindoktryzowany przez organizację terrorystyczną - mógł dokonać zamachu jest "wysoce prawdopodobny, biorąc pod uwagę sytuację polityczną w Rosji oraz doniesienia służb rosyjskich o uaktywnieniu się organizacji kaukaskich i spodziewanej nowej fali zamachów terrorystycznych".
Liedel powiedział, że zamachu mogła dokonać też Autonomiczna Grupa Bojowa Combat 18. Jak jednak zastrzegł, ta grupa może wykorzystywać zamach na pociąg jedynie, po to żeby zaistnieć medialne i propagandowo.
- Od 3, 4 lat zwiększa się aktywność organizacji nacjonalistycznych w Rosji. Do tej pory głównie atakowali obcokrajowców, działaczy praw człowieka, homoseksualistów, ale od pewnego czasu służby rosyjskie donosiły, że nacjonaliści, m.in. Combat 18 są w stanie przeprowadzić poważne ataki terrorystyczne. Dlatego pojawienie się tej wersji musi być traktowane bardzo poważnie - ocenił Liedel.
Jak dodał, pojawiły się np. informacje, że członkami Combat 18 zostali byli żołnierze Legii Cudzoziemskiej, którzy byliby w stanie takie ataki przeprowadzić.
Z kolei Malicki mówi, że nie słyszał o doniesieniach mówiących o udziale tej organizacji we wcześniejszych zamachach terrorystycznych w Rosji. Także jego zdaniem, członkowie Combat 18 biorą na siebie odpowiedzialność za atak, gdyż mogą chcieć sobie zrobić "autopromocję" przy okazji śmierci kilkudziesięciu niewinnych osób.
Jak dodał, w tym sensie zgodziłby się ze służbami rosyjskimi, że ich przyznanie się do ataku "jeszcze nic nie znaczy".
Jednocześnie dyrektor SEW nie wyklucza, gdyż - jak mówił - nie ma na to żadnych dowodów, że za atakiem mogą stać czeczeńscy ekstremiści. Ale - jak zastrzegł - jego obawę budzi to, że takie zarzuty pojawiają się wśród władz rosyjskich natychmiast po tragicznym wydarzeniu.
- Terrorystyczne napady zdarzają się w obecnych czasach w świecie, natomiast kiedy w Rosji błyskawicznie pojawiają się sygnały, że winny jest Kaukaz i Czeczeni, to za każdym razem budzi to moje podejrzenie - mówił Malicki.
Jak dodał, takie myślenie może grozić dużym uproszczeniem. - Bardzo często, nie tylko zresztą w Rosji, jest tak, że kiedy służby specjalne i policja nie mają innych dowodów, to zaczyna się myśleć o najłatwiejszej ścieżce. A w Rosji to się jeszcze wiąże z mitem współczesnego wroga Rosji, czyli Czeczenów - zaznaczył dyrektor SEW.
Według niego, nie pierwszy raz jest taka sytuacja, że jak nic nie wiadomo, to się zwala winę na Północny Kaukaz. - Dopóki nie ma dowodów, a ich na razie nie ma, rzucanie od razu takich pomysłów, że to na pewno jest Kaukaz, budzi mój niepokój - podsumował Malicki.