Czarzasty: antyterroryści wtargnęli do mojego domu
Do mojego domu weszli antyterroryści bez
pozwolenia - mówił na konferencji Sojuszu Lewicy
Demokratycznej Włodzimierz Czarzasty. Jak dodał, zwróci się do
sądu o wyjaśnienie sprawy.
W czwartek za piętnaście siódma do trzech domów tzn.: mojego, mojego syna i mojej córki weszły dwie brygady antyterrorystyczne. Obydwie po 30 osób. Zablokowano ulicę, na której mieszkam. Weszli tam - jak mówili - by szukać wspólnika lub broni zabitego na ulicy, na której mieszkam bandyty Michała Gruszczyńskiego (zabójcy dwóch osób z Wołomina) - relacjonował dziennikarzom Czarzasty.
Jak mówił, on wraz z całą rodziną miał leżeć na podłodze i nie ruszać się. Próbowano przeszukać mieszkania, ale nie za bardzo się do tego przykładano. Nikogo nie wylegitymowano poza mną, chociaż szukano przecież bandyty - podkreślił.
Zaznaczył, że antyterroryści nie mieli pozwolenia, by wejść do domów jego ani jego dzieci. Jeżeli chodzi o dom mojego syna, to - ponieważ dom był pusty, bo spał on u nas - otworzono ten dom pistoletem maszynowym - mówił Czarzasty.
Gdy zrobiło mi się niewygodnie, spytałem czy mogę ruszyć głową. Wtedy usłyszałem od trzymających przy mojej głowie pistolety antyterrorystów: "nie ruszaj się bo Cię k... zabiję" - relacjonował.
Syna - kontynuował Czarzasty - zatrzymano pod pretekstem, że ukrywał bandytę i wypuszczono po godzinie. Nikt mnie nie przeprosił - mówił.
Czarzasty zapowiedział, że najdalej we wtorek skieruje do sądu wniosek o rozpatrzenie całej sprawy.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że prokuratura i policja działają na zlecenie polityczne. Ale to co się wydarzyło jest naruszeniem wszelkich praw obywatelskich - podkreślił sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski.
Napieralski powiedział, że SLD będzie domagać się od ministra spraw wewnętrznych i administracji wyjaśnienia, dlaczego do mieszkania obywatela, bez żadnego wyjaśnienia weszła grupa antyterrorystyczna.
Kto wydał rozkaz do takiego działania? Czy państwo barci Kaczyńskich i ministra Ziobry jest takie, że lekarzy wrzucimy w kamasze, nauczycieli niehomofobów wyrzucimy z pracy, Trybunał Konstytucyjny zwolnimy, a przeciwników politycznych będziemy zastraszać, by nie krytykowali władzy?- pytał Napieralski.
Według rzecznika stołecznej policji Mariusza Sokołowskiego, policja miała poważne podejrzenia, że syn Włodzimierza Czarzastego mógł pomagać zabójcy dwóch osób z Wołomina - Michałowi Gruszczyńskiemu i dlatego przeszukała trzy miejsca.
Informacja nie potwierdziła się - powiedział Sokołowski. Dodał, że nadal trwa postępowanie mające ustalić, kto mógł pomagać Gruszczyńskiemu, który zginął we wtorek osaczony przez policję.
Nie było złamania żadnych procedur w całej sprawie - zapewnił Sokołowski. Przeszukania były zatwierdzone przez prokuraturę, a informacja bardzo poważna - dodał.