Czarny Piotruś, czyli świat bez Ameryki
Przeciwnicy polityki USA ad. 2003, zdają się nie zauważać, że ich sprzeciw wobec dosyć schematycznego obrazu Stanów Zjednoczonych jest tylko kolejną wersją starego pomysłu, który w samych Stanach lansowali m.in. Richard Barnet czy William Appleman Williams. Pierwszy z nich zauważył, że "wielki kraj może wobec mniejszego przyjąć tylko postawę manipulatora lub wyzyskiwacza". Drugi natomiast oskarżył USA o politykę mającą na celu - tylko i wyłącznie - poszukiwanie nowych rynków zbytu.
Okupacja Iraku przez wojska Stanów Zjednoczonych jest świetną okazją do udowodnienia, że największe mocarstwo świata jest imperialistą, który dąży do podporządkowania swojej woli każdego państwa, które jest mu potrzebne do realizacji kapitalistyczno - machiavellicznego planu. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że podczas gdy lewaccy studenci z Europy obrzucają jajkami bary Macdonald`s, ich rówieśnicy w USA zadają sobie pytanie "Dlaczego nasz prezydent interweniuje na całym świecie, podczas gdy nasz kraj boryka się z problemami ekonomicznymi?".
Misja w Iraku napotyka wiele przeszkód. Nadal mamy tam do czynienia z poważnymi niedoborami wody i prądu. Na ulicach wciąż jest niebezpiecznie. Przewrażliwieni żołnierze amerykańscy strzelają do kamerzystów sądząc, że kamera to wyrzutnia granatników. Praktycznie nie ma kim zastąpić starej scentralizowanej administracji.
Uruchomione właśnie 400 sądów próbuje skazać przestępców mimo braków dowodów, bo armia amerykańska nie dostarcza ich prokuratorom irackim. W efekcie handlarze bronią wychodzą z gmachu sądu wolni. Iracka ulica jest przeświadczona, że za zły stan rzeczy odpowiada USA. "W końcu jeśli Ameryka czegoś chce, to to robi" (Za RAJIV Chandrasekaran-Washington Post).
A przecież nawet najzajadlejsi krytycy USA mają zazwyczaj kłopoty z nakreśleniem rozsądnej alternatywy dla amerykańskiej dominacji. Zatem wyobraźmy sobie świat bez Ameryki, a potem oceniajmy jej poczynania i krytykujmy. Nie zapominajmy przy tym, że istnieją również Chiny, gdzie np. na internetowej wyszukiwarce nie znajdziemy słowa -demokracja. Czyżbyśmy woleli takiego imperialistę?