Czarne chmury nad redaktorem naczelnym Echa Moskwy
Przewodniczący Rady Dyrektorów radia Echo Moskwy Michaił Lesin zagroził zwolnieniem ze stanowiska Aleksiejowi Wieniediktowowi, redaktorowi naczelnemu tej rozgłośni, znanej z krytycznych komentarzy pod adresem Kremla.
06.11.2014 19:25
Wcześniej Wieniediktow odmówił wykonania decyzji Lesina, który zwolnił z pracy ze skutkiem natychmiastowym dziennikarza Echa Moskwy Aleksandra Pluszczewa. Jako przyczynę podał "złamanie przez dziennikarza wszelkich dopuszczalnych norm moralno-etycznych". Nie sprecyzował jednak, co konkretnie zarzuca Pluszczewowi.
Holding Gazprom-Media, w którego skład wchodzi Echo Moskwy, ze swej strony oświadczył, że "będąc osobą publiczną, wywierającą wpływ na opinię społeczną, Pluszczew zignorował normy dziennikarskiej etyki zawodowej, założenia ustawy o środkach masowego przekazu i zapisy statutu Echa Moskwy, nakazujące szanowanie praw, słusznych interesów, honoru i godności człowieka".
Wieniediktow nakazał wyrzuconemu dziennikarzowi kontynuowanie wykonywania obowiązków służbowych, argumentując, że zgodnie ze statutem rozgłośni żaden pracownik nie może być zwolniony bez wniosku i podpisu redaktora naczelnego.
W odpowiedzi Lesin, który stoi na czele Gazprom-Media, oznajmił, że zwolnienie Pluszczewa jest sprawą przesądzoną, a jeśli Wieniediktow się z tym nie zgadza, to również on może wkrótce opuścić rozgłośnię.
W środę Pluszczew na Twitterze zadał pytanie, czy "śmierć syna Iwanowa, który kiedyś potrącił staruszkę, a potem sądził się z jej zięciem, można uznać za dowód na istnienie Boga/najwyższej sprawiedliwości". Dziennikarz później usunął ten post.
Zamieścił go, gdy w środę media w Rosji podały, że podczas wakacji w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zginął wiceprezes Wnieszekonombanku (WEB)
Aleksandr Iwanow, starszy syn Siergieja Iwanowa, szefa administracji prezydenta Rosji. 37-letni Iwanow utonął podczas kąpieli w morzu.
W maju 2005 roku Aleksandr Iwanow znalazł się w centrum głośnego skandalu - w Moskwie na przejściu dla pieszych śmiertelnie potrącił 68-letnią kobietę. Jeden ze świadków zeznał, że przechodziła ona przez jezdnię przy zielonym świetle. Inny utrzymywał, że sprawca jechał z dużą prędkością i że nie próbował hamować przed pasami. Mimo to sprawę wypadku umorzono z braku znamion przestępstwa. Siergiej Iwanow zapewnił, że nie wywierał wpływu na śledztwo.
61-letni Iwanow, trzygwiazdkowy generał Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, to jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina. Przed objęciem funkcji szefa administracji prezydenta (w 2011 roku) był pierwszym wicepremierem, a wcześniej - ministrem obrony. Uważany jest za poważnego kandydata na następcę Putina na Kremlu.
Z kolei w zeszły piątek Echo Moskwy otrzymało oficjalne upomnienie od Federalnej Służby Nadzoru w sferze łączności, technologii informatycznych i masowego przekazu (Roskomnadzor) z powodu audycji, w której dwaj dziennikarze - Siergiej Łojko z "Los Angeles Times" i Timur Olewski z niezależnej telewizji Dożd - mówili o walkach o lotnisko w Doniecku na wschodniej Ukrainie, toczących się mimo rozejmu między ukraińskimi siłami rządowymi i prorosyjskimi separatystami.
Roskomnadzor dopatrzył się w tym programie informacji "usprawiedliwiających zbrodnie wojenne". Redaktorem prowadzącym audycję był Pluszczew. Wieniediktow nie zgodził się z zarzutem i zapowiedział, że rozgłośnia odwoła się od upomnienia. Drugie upomnienie w ciągu roku mogłoby skutkować zamknięciem Echa Moskwy, bodaj ostatniej w Rosji niezależnej stacji radiowej.
Echo Moskwy jest częścią holdingu Gazprom-Media, należącego do kontrolowanego przez państwo koncernu paliwowego Gazprom. Holding ma 66,7 proc. akcji rozgłośni, a pozostałe 33,3 proc. stanowi własność zarejestrowanej w USA spółki EM-Holding. Utworzyło ją 16 obywateli Federacji Rosyjskiej, w większości dziennikarzy Echa Moskwy. Jednym z udziałowców spółki jest mieszkający za granicą były magnat medialny Władimir Gusiński, który oprócz paszportu rosyjskiego ma m.in. paszport izraelski.
Odwołanie Wieniediktowa byłoby równoznaczne z przejęciem kontroli nad rozgłośnią przez państwo. Redaktor naczelny Echa Moskwy zapowiedział, że sam do dymisji się nie poda.
Zgodnie ze statutem Echa Moskwy redaktor naczelny wybierany jest przez zespół na pięcioletnią kadencję. Wieniediktow kieruje radiem od 1998 roku. Obecną kadencję rozpoczął 3 lipca. W razie odwołania go z funkcji redaktora naczelnego przez Radę Dyrektorów jego obowiązki do końca kadencji pełnić będzie jego pierwszy zastępca. Jednak wybranie nowego szefa Echa Moskwy może wówczas okazać się trudne, gdyż potrzeba do tego 75 proc. akcji.
W skład Gazprom-Media wchodzą też m.in. telewizje NTV, NTV Plus i TNT, radia City FM i Relax FM, dziennik "Tribuna", tygodnik "Itogi", portal internetowy Rutube i wydawnictwo Siem Dniej.
Echo Moskwy od wielu lat jest w ogniu krytyki ze strony prokremlowskich środowisk politycznych. W lutym deputowani do Dumy Państwowej z rządzącej partii Jedna Rosja zażądali przeprosin od stacji za rzekome porównanie Rosji do nazistowskich Niemiec, a igrzysk olimpijskich w Soczi - do tych w Berlinie w 1936 roku. Parlamentarzyści z lojalnej wobec Kremla nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) uznali, że przeprosiny to w tym wypadku za mało i zażądali zamknięcia rozgłośni.
Porównania między putinowską Rosją a hitlerowskimi Niemcami oraz olimpiadami w Soczi i Berlinie deputowani obu partii dopatrzyli się w komentarzu znanego pisarza i dziennikarza Wiktora Szenderowicza, zamieszczonym na jego blogu na stronie internetowej Echa Moskwy.