Czarne chmury nad Mejzą? Nowe doniesienia ws. afery

1200 nielegalnych plakatów Łukasza Mejzy pojawiło się na ulicach Zielonej Góry zaledwie jednej nocy. Jak ustalił "Wprost", poseł PiS nadal nie zapłacił nałożonej na niego kary, a postępowanie ma charakter przedegzekucyjny.

Łukasz Mejza nie zapłacił kary za nielegalne plakaty
Łukasz Mejza nie zapłacił kary za nielegalne plakaty
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Justyna Lasota-Krawczyk

05.03.2024 | aktual.: 05.03.2024 17:14

Plakaty Łukasza Mejzy dosłownie zalały Zieloną Górę na ostatniej prostej kampanii przed wyborami parlamentarnymi. W nocy z 11 na 12 października na ulicach miasta pojawiło się co najmniej 1200 nielegalnych plakatów wyborczych polityka PiS - tyle zabezpieczyła zielonogórska policja.

Startujący z list Prawa i Sprawiedliwości polityk został ukarany i zobligowany do zapłacenia ponad 78 tys. złotych. - Mówiłem, że nie ma na to zgody i nie będzie tolerancji dla takich skandalicznych ekscesów. Wszystko zostało zdjęte i policzone - argumentował na początku stycznia karę prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Taryfa ulgowa dla Mejzy?

Pojawiły się jednak głosy, że naliczona kara jest zbyt niska, a prezydent miasta zastosował wobec Łukasza Mejzy taryfę ulgową. Panowie znają się, a swego czasu byli sojusznikami w przestrzeni politycznej.

- Nigdy nie mówiłem, że nie znam tego człowieka. Tak, znam go, pomagałem mu i wspierałem go. Ale zadam Wam jedno pytanie, proste i łatwe: czy Was w życiu nigdy nikt nie zawiódł? - skomentował Kubicki.

Polityk nie zapłacił kary

"Poseł RP Łukasz Mejza za nielegalne rozmieszczenie plakatów wyborczych na terenie Miasta Zielona Góra został obciążony kwotą 78 tys. zł., której nie zapłacił do dnia dzisiejszego. Postępowanie jest aktualnie na etapie przedegzekcyjnym" - czytamy w komunikacie prezydenta Zielonej Góry, który pojawił się w Biuletynie Informacji Publicznej 4 marca.

Informacja została opublikowana dopiero po interwencji radnego Dariusza Jacka Legutowskiego, który uważa, że nałożona kara jest zbyt niska i była ustawką między Mejzą i Kubickim. - Mieszkańcy odbierają to tak, że to było medialne odcięcie się prezydenta Kubickiego od Mejzy przed wyborami samorządowymi. Też uważam, że było to zrobione celowo w nocy z czwartku na piątek, media ogólnopolskie to podchwyciły - stwierdził radny w rozmowie z "Wprost".

Nie pierwsza sprawa posła PiS

Legutowski przypomina, że to nie pierwszy raz, kiedy Łukasz Mejza został ukarany za plakaty wyborcze. W 2019 roku została nałożona na niego kara wysokości 50 tys. złotych za nielegalnie powieszone plakaty w Grodzisku Mazowieckim.

Kary nie zapłacił, w 2021 roku ruszyło postępowanie komornicze, jednak do dnia dzisiejszego nie udało się odzyskać całej kwoty.

Źródło: "Wprost", WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (244)