"Cynizm Donalda Tuska jest porażający"
Gdyby budowano u nas wiadukty ze złota wskaźnik wzrostu gospodarczego byłby astronomiczny. Gdyby budowano ze złota i długo – wzrost byłby trwały. Ale byłaby to fikcja - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis.
Wyższe, niż gdzie indziej koszty kilometra autostrady i rozciąganie procesu budowy w nieskończoność (połączane z wysoką inflacją) nabijają w Polsce wskaźniki PKB. Ale jest to funkcjonalizacja patologii. To bardzo niebezpieczne zjawisko – pamiętam je dobrze z czasów komunizmu. Coś, co było problemem, z innej perspektywy jawiło się jako rozwiązanie. Absurd „kierowniczej roli partii” w pewnym stopniu urealniał fikcje produkowane w biurokratycznych hierarchiach. Mechanizm nomenklatury w przekroju terenowym tworzył bowiem forum wymiany informacji między dyrektorami przedsiębiorstw, co stanowiło ułomny substytut zlikwidowanego rynku. Już przecież Hayek pisał, że główną funkcją rynku jest stałe aktualizowanie informacji gospodarczych.
Patologicznie rozdęte struktury administracyjne (i pseudoeksperckie), różne fundacje i fundusze – są dziś w Polsce problemem. Ale – kooptując młodych ludzi do systemu – są dla partii władzy również rozwiązaniem. Inaczej młodzi mogliby się buntować.
W komunizmie - im wierniej wcielano w życie teoretyczne (ideologiczne) założenia systemu - tym trudniej było rozwiązywać realne problemy. Postkomunizm nie ma swojej teoretycznej wykładni. Instytucjonalne imitacje (nazywane „normalnością”) są źródłem problemów. Ale też - pseudorozwiązaniem. Pozwalają tworzyć fikcje rozwoju w sytuacji, gdy obserwujemy realny regres technologiczny i dekapitalizację grożącą zapaścią. Nie ma bowiem żadnej zewnętrznej miary.
Cynizm Donalda Tuska, który – z przylepionym uśmiechem obiecuje odkręcenie polityki anty młodzieżowej własnego rządu, jest porażający. Będziemy apelowali o kredyty mimo tylko terminowego zatrudnienia – obiecuje Tusk. To kolejna, wyborcza fikcja. Bo niezależne przecież banki mają swoje, ostre standardy kredytowe. I bardzo dobrze.
Jeżdżę po Polsce – widzę rozgrzebane odcinki dróg i w wielu miejscach te same firmy: Warbud (kiedyś miejska spółka warszawska, uwłaszczona) i Polaqua. Wygrały przetargi – chyba ponad swoją moc przerobową. Ale rządowi to nie szkodzi: im dłużej trwa budowa, tym dłużej mamy fikcję wzrostu PKB. Wzrostu bez realnego rozwoju. Fikcję, którą możemy mydlić oczy w UE!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski