"Ćwiąkalski powiedział tyle, na ile pozwalało mu prawo"
Według PO, informacja ministra sprawiedliwości o podsłuchach, przedstawiona w Sejmie, musiała być utajniona, bo istniało prawdopodobieństwo, że zawiera tajne dane. Zdaniem Platformy, Zbigniew Ćwiąkalski powiedział tyle, ile pozwalało mu prawo. Minister sprawiedliwości potwierdził w swojej informacji, m.in., że są prowadzone postępowania w sprawie niszczenia laptopów i tajnego przewożenia dokumentów ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski poinformował podczas piątkowej konferencji prasowej, po zakończeniu utajnionej części obrad Sejmu, że Platforma przygotowała projekt rozwiązań prawnych, które pozwolą na pełniejsze informowanie o takich sprawach jak stosowanie podsłuchów i prowokacji. Jest to projekt ustawy o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych. Niemal identyczny projekt PO złożyła już w poprzedniej kadencji Sejmu.
Nie było konieczności utajnienia obrad
Zdaniem opozycji, ale również polityków PSL, nie było konieczności utajnienia obrad Sejmu na czas przedstawiania przez ministra sprawiedliwości informacji o skali stosowanych podsłuchów i prowokacji, bo Ćwiąkalski nie przedstawił żadnych tajnych informacji.
Jeżeli ta informacja jest niepełna, jeżeli ta informacja nie satysfakcjonuje parlamentarzystów - mnie też nie usatysfakcjonowała - to trzeba to prawo zmienić. Dzisiaj po tych wydarzeniach chcemy zmienić prawo - powiedział Chlebowski.
Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak dodał, że PO dysponuje ekspertyzą Kancelarii Sejmu, z której wynika, że w czasie przedstawiania informacji Ćwiąkalskiego mogły być ujawnione dane opatrzone gryfem tajności.
Chlebowski podkreślał, że w ostatnich tygodniach opinia publiczna była wielokrotnie bulwersowana informacjami o nieprawidłowościach w resorcie sprawiedliwości i w funkcjonowaniu służb specjalnych.
Są prowadzone postępowania
Jego zdaniem, minister sprawiedliwości potwierdził w swojej informacji, m.in., że są prowadzone postępowania w sprawie niszczenia dokumentów w resorcie sprawiedliwości, niszczenia laptopów, niszczenia telefonów komórkowych czy tajnego przewożenia dokumentów ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Na wniosek ABW prowadzone są dwa postępowania (prokuratorskie) dotyczące stosowania technik operacyjnych. Są zarzuty, a w obliczu tak poważnych zarzutów, klub PO miał prawo, ale i obowiązek wystąpić do ministra sprawiedliwości o przedstawienie informacji - argumentował Chlebowski.
Jak tłumaczył, Platforma wnosiła o utajnienie obrad dlatego, że w debacie nad informacją ministra sprawiedliwości "istniało prawdopodobieństwo, że mogą być przekazane informacje tajne". Nie chcieliśmy narażać ani ministra, ani posłów na łamanie prawa - dodał. Przywrócić parlamentarną kontrolę nad służbami specjalnymi
Chcemy przywrócić parlamentarną kontrolę nad służbami specjalnymi - mówił Chlebowski, podkreślając, że pozwoli to w przyszłości ministrowi sprawiedliwości przedstawić pełną informację o stosowanych podsłuchach w służbach specjalnych.
Obecnie - podkreślił szef klubu PO - ABW, CBA, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego, straż graniczna i wywiad skarbowy nie przekazują ministrowi sprawiedliwości informacji, więc szef resortu nie może przekazać ich do Sejmu i Senatu. Prokurator generalny - mówił - może przekazywać Sejmowi i Senatowi jedynie informacje dotyczące policji.
Te sprawy ma m.in. regulować przygotowany przez PO projekt ustawy. Marek Biernacki (PO) poinformował, że projekt definiuje czynności operacyjno-rozpoznawcze. Z jednej strony ustawa ta ma chronić obywateli przed nadużyciem państwa, polityków, służb specjalnych, z drugiej strony daje funkcjonariuszom służb specjalnych i policji wyraźne ramy ich działania - powiedział.
Nie bardzo wiadomo, do którego momentu jest prowokacja
Tłumaczył, że chodzi o to, by funkcjonariusze wiedzieli do jakich granic mogą działać. Dzisiaj nie bardzo wiadomo, do którego momentu jest prowokacja, a kiedy ona przekracza granice i staje się przestępstwem - podkreślił Biernacki.
Chlebowski poinformował, że nad podobnym projektem trwają prace w rządzie. PO chce, by dokumenty trafiły pod obrady w tym samym czasie, by stworzyć z nich jedną ustawę.
Szef klubu PO skrytykował polityków PiS za "kpienie" z treści informacji przedstawionej przez Ćwiąkalskiego. To nie jest kpina, ale przykład na to, że legalnie wybrani politycy mają prawo pytać ministra sprawiedliwości nawet o najtrudniejsze sprawy - mówił.
Jego zdaniem, politycy PiS opuścili posiedzenie w "najlepszym momencie", gdy padały "bardzo poważne informacje" w czasie, gdy Ćwiąkalski odpowiadał na pytania. Według niego, pewnych informacji objętych klauzulą tajności można by się doszukać w tym co przedstawił minister sprawiedliwości.
Zadeklarował jednocześnie, że postara się dotrzeć do informacji w tajnej kancelarii Sejmu i podać w ciągu dnia-dwóch podać mediom informacje o liczbie podsłuchów w 2004, 2005, 2006 i 2007 roku.
Chlebowski powtórzył za marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim, że nie ma prawnej możliwości odtajnienia stenogramów z tajnego posiedzenia, czego domaga się PiS.