Trwa ładowanie...
cud
18-03-2006 06:00

"Cuda Jana Pawła II" - Puść tego golębia

Rok 1990, maj.
Maria del Refugio Mireles Badillo była pewna, że to ostatnia szansa dla jej syna. Pięcioletni Heron od kilku miesięcy przebywał w szpitalu z rozpoznaniem białaczki i dosłownie gasł w oczach. Nie mogła już patrzeć na cierpienia dziecka, które poddawano kolejnym sesjom chemioterapii. Ponad pięćset razy nakłuwano mu rdzeń kręgowy, oddawał mocz z krwią i właściwie nic nie jadł. Ważył czternaście kilogramów i przypominał raczej szkielet, niż normalne pięcioletnie dziecko.

"Cuda Jana Pawła II" - Puść tego golębia
d28c1yd
d28c1yd

Szukali dla niego pomocy w wielu miejscach. Był w pięciu szpitalach, aż w końcu trafił do Krajowego Instytutu Pediatrii w mieście Meksyk. Wtedy dowiedzieli się, że Papież przyjeżdża do ich kraju. I ma być w Zacatecas! To zaledwie dwie godziny drogi samochodem od Rio Grande, gdzie mieszkali. Maria postanowiła, że muszą znaleźć się blisko Jana Pawła II. Jej mąż nie przejawiał większego entuzjazmu. Ten lewicowy polityk szanował Papieża, ale w Boga nie wierzył, tym mniej prawdopodobne wydawało mu się, że ryzykowna wyprawa na lotnisko przyniesie jakiś rezultat. Maria jednak się uparła. I dopięła swego. Udało im się znaleźć miejsce w pierwszym rzędzie. Oby tylko Ojciec Święty się do nas zbliżył, myślała, wypatrując z napięciem papieskiego samolotu.

Był 12 maja 1990 roku. Wreszcie na niebie zobaczyli ciemny punkt, który szybko rósł w oczach. Wkrótce koła samolotu dotknęły płyty lotniska. Zobaczyli, jak w drzwiach staje człowiek ubrany na biało. Drżeli, widząc, że droga, którą ma przejść gość, znajduje się w pewnym oddaleniu od miejsca, gdzie stali. Jedyna nadzieja w tym, że Jan Paweł II, tak jak to miewał w zwyczaju, z własnej inicjatywy zbliży się do grupy ludzi. I rzeczywiście. Papież skręcił w ich stronę. Nie mogli uwierzyć swoim oczom. Heron, trzymany na rękach przez matkę, kurczowo ściskał małego gołąbka, którego miał wypuścić na cześć Ojca Świętego. Czuł, że dzieje się coś ważnego. Wreszcie zobaczył go z bliska. Łagodna, uśmiechnięta twarz, biała piuska na głowie, błyszczący w ostrym słońcu krzyż na łańcuchu. Czego ten człowiek od niego chce? Papież uniósł rękę. Heron ściskał dalej ptaka. Papież powtórzył gest. Chłopiec zrozumiał. Gołąb zatrzepotał skrzydłami i uniósł się w powietrze.

Jan Paweł II uśmiechnął się szeroko. Pochylił się i ucałował pozbawioną włosów główkę dziecka. Po chwili oddalił się. — Mamo, jestem głodny — oświadczył chłopczyk, gdy znaleźli się w samochodzie.
- Głodny? Jesteś pewny? — zapytała matka ze zdziwieniem. Od dwóch tygodni Heron nie przyjmował żadnych normalnych pokarmów i wydało jej się dziwne, że tak nagle poczuł apetyt.
- Tak, chcę kurczaka - odpowiedział.

Czyżby rzeczywiście przeczucia Marii były słuszne? Im więcej czasu mijało od spotkania z Papieżem na lotnisku w Zacatecas, tym bardziej rodzice byli pewni, że wydarzyło się coś niezwykłego. Heron opowiadał im, że w chwili, gdy Papież go dotknął, poczuł jakby prąd i nabrał siły. Po kilku miesiącach po białaczce nie pozostał najmniejszy ślad. Nie używano już żadnych lekarstw, chłopcu odrosły włosy i zaczął normalnie żyć. Rewizyta

d28c1yd

Heron Badillo jest dziś dwudziestoletnim wysportowanym młodzieńcem. Ma 180 cm wzrostu, bujne włosy, krótką brodę i śmiałe spojrzenie. Trudno byłoby zgadnąć, że piętnaście lat wcześniej walczył o życie i strasznie cierpiał, nie mając żadnej gwarancji, że pewnego dnia będzie zdrów. Co prawda lekarze z Instytutu Pediatrii w mieście Meksyk twierdzą, że w chwili, gdy rodzice zabrali go ze szpitala, jego wyniki wskazywały na możliwość wyleczenia, ale zarazem dziwią się, że chłopiec wyzdrowiał, mimo że terapia został przerwana i nigdy już jej nie kontynuowano. Rodzice Herona uważają, że to był cud — i to podwójny — po pierwsze dlatego, że Papież do nich podszedł, a po drugie dlatego, że Heron wyzdrowiał.

Kardynał Jayier Lozano Barragan — od 1997 roku przewodniczący Papieskiej Rady Duszpasterstwa Służby Zdrowia — twierdzi, że wydarzyło się jeszcze coś: „Jego ojciec był niewierzący, nie chciał nawet pojechać wtedy z synem na lotnisko; teraz jego wiara jest większa od mojej”.

28 stycznia 2004 meksykański kardynał towarzyszył rodzinie Badillo, która przyjechała do Rzymu, aby podziękować Papieżowi za tamto spotkanie. Zdjęcie, które je upamiętnia, przedstawia te same osoby, które witały Jana Pawła II na lotnisku w Zacatecas. Ich role jednak w jakiś sposób się zmieniły. Papież, niegdyś silny i wysportowany, teraz był słaby i schorowany. Heron — wtedy, w 1990 roku, blady, wychudły i pozbawiony włosów — stał się przystojnym, pełnym sił mężczyzną. „Kiedy pokazaliśmy mu tamtą fotografię, przypomniał sobie zaraz sytuację na lotnisku” — wspomina młodzieniec.

Heron kilka lat temu myślał o kapłaństwie. Wstąpił nawet do seminarium, ale po pewnym czasie zrozumiał, że to nie jego droga. — Chcę zostać inżynierem i ożenić się — mówi — aby smłużyć ludowi Bożemu w inny sposób.
Ma narzeczoną, uczy się i przygotowuje do egzaminów na uczelnię. W domu państwa Badillo na poczesnym miejscu stoi fotografia z Papieżem. Dla nich osobiście ten cziowiek był pośrednikiem Boga i świętym. Czy tamto wydarzenie z 1990 roku można nazwać cudem? Przedstawiciele diecezji w Zacatecas twierdzą, że tak.

d28c1yd

— Uważamy, że Papież uzdrowił tego chłopca, który dziś jest zdrów i studiuje — mówi ksiądz Humberto Salinas, rzecznik diecezji Zacatecas. — Ja osobiście jestem zdania, że stał się tu cud.
— Stawiam się do dyspozycji Watykanu, chętnie złożę świadectwo w sprawie mojego uzdrowienia, jeśli zajdzie taka potrzeba — deklaruje Heron. — Jeśli nawet nie posłuży to do beatyfikacji, to przynajmniej przysłuży się temu, by ludzie nie stracili wiary w świętość Jana Pawła II.

Paweł Zuchniewicz - dziennikarz, publicysta, pisarz. Sprawozdawca, reporter i komentator radiowy. Obsługiwał pielgrzymki Jana Pawła II do Polski (1991, 1995, 1997, 1999, 2002), a także międzynarodowe spotkania z udziałem Papieża (m.in. Światowe Dni Młodzieży w Denver, w Manili, w Paryżu, Rzymie i Toronto; Światowe Dni Rodzin w Rzymie, Rio de Janeiro i Manili; pielgrzymki do Ziemi Świętej i Fatimy). Autor książek, m.in.: Młode lata Papieża. Lolek - beletryzowana biografia pierwszego ćwierćwiecza życia przyszłego papieża, Nasz Papież - historia życia Jana Pawła II w krótkich opowiadaniach. Świadkowie XX wieku - sylwetki wybitnych postaci Kościoła w ostatnim stuleciu. Matka Teresa - beletryzowana biografia Matki Teresy z Kalkuty. Współautor Wielkiej Encyklopedii Jana Pawła II, albumu papieskiego Pasterz i Pielgrzym, Kroniki Pontyfikatu. Paweł Zuchniewicz urodził się w 1961 roku, w 1986 ukończył Wydział Dziennikarstwa w Uniwersytecie Warszawskim, a w 1988 Instytut Studiów nad Rodziną przy Akademii Teologii
Katolickiej (obecnie Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego). Żonaty, troje dzieci.

Zobacz także:

Zobacz także:
Módl się do mojej siostry Faustyny

Zobacz także:
Posłaniec nadziei

Zobacz także:
Lawina cudów

d28c1yd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28c1yd
Więcej tematów