Córce ojca-mściciela dzieje się krzywda?
Walka o los dziecka Drasiusa Kedysa przeniosła się z podkowieńskiej Garliavy na ulice Wilna. Protestujący przeciwko przekazaniu dziewczynki pod opiekę posądzanej o sprzyjanie pedofilom matki Laimy Stankunaite zorganizowali pikietę przed Sejmem.
Domagali się oni rozpatrzenia w trybie przyśpieszonym apelacji rodziny Venckusów (siostry Kedysa), która opiekuje się dziewczynką. Pikietujący uważają decyzję o zabraniu dziecka Venckusom za niesłuszną. Taką decyzję w ubiegły piątek podjął dzielnicowy sąd w Kiejdanach.
- Jesteśmy tu w obronie interesu publicznego, jakim dziś jest niewątpliwie los tej dziewczynki. Ona jednoznacznie powiedziała, że nie chce wracać do matki. Chcemy, żeby sądy uszanowały wybór dziewczynki - wyjaśnił cel pikietujących jeden z jego organizatorów Justas Subacius, prezes pozarządowej organizacji Centrum Opieki nad Rodziną. Jego też zdaniem, obrońcy dziewczynki oczekują od władz kraju oraz sądu wyższej instancji tak samo szybkiej reakcji na apelację Venckusów, jaką władze i Najwyższy Sąd Administracyjny wykazali się niedawno w sprawie apelacji organizatorów parady gejowskiej w Wilnie.
- Chociaż nie było bezpośredniego nacisku ze strony prezydent, ale po jej oświadczeniu w sprawie parady, sąd niemalże w trybie pilnym zarządził posiedzenie i zmienił orzeczenie sądu niższej instancji, który zabronił paradę. Jesteśmy przeciwko stosowaniu podwójnych standardów i oczekujemy od sądu przynajmniej tak samo szybkiego zwołania posiedzenia w sprawie apelacji opiekunów dziewczynki - powiedział prezes Centrum Opieki nad Rodziną.
Chociaż centrum było organizatorem wczorajszej pikiety, przed Sejmem pikietowało kilka osobnych grup, którzy przyszli na akcję, bo uważają, że dziecku Kedysa dzieje się krzywda.
- Nie mogłam nie przyjść, gdyż uważam, że dzieje się krzywda dziewczynce. Domagamy się, żeby sąd najwyższy rozpatrzył tę sprawę w trybie pilnym - powiedziała "Kurierowi" jedna z pikietujących, która na akcję przyszła z plakatem "Żądamy sądu najwyższego w trybie pilnym". Zapytana, czy uzna decyzję tego sądu, jeśli ona będzie taka sama, jaką podjął sąd w Kiejdanach, kobieta odpowiedziała: "Wierzę, że decyzja będzie sprawiedliwa".
Na placu przed Sejmem porządku pilnowało kilku policjantów, ale ekscesów nie było prócz emocjonalnej dyskusji pikietujących z jednym z przechodni, który zwątpił w prawość akcji. Tymczasem swoją prawość i prawo do organizowania akcji w obronie córki Kedysa pikietujący musieli bronić przed litewskimi mediami, z których część wyraźnie stoi nie po ich stronie, ale daleka też jest od neutralności.
Zaraz po pikiecie w tych mediach pojawiły się internetowe wzmianki, że przed Sejmem pikietowała grupka "kedysowców", których dziennikarze nie szczędzili krytyki wobec organizatorów akcji oraz wspierających rodzinę Kedysa. Jeden z uczestników pikiety przekonywał dziennikarzy, że poprzez marginalizowanie i radykalizowanie obrońców dziewczynki "zainteresowane siły" budują napięcie w społeczeństwie i będą dążyli do prowokacji.
- Ich celem jest doprowadzić do zamieszek i obalenia tego rządu. Nie pozwolimy jednak na wariant kirgiski - oświadczył jeden z uczestników pikiety.
W akcji przed parlamentem wzięło też udział kilka osób z Garliavy. Przyjechali oni spod domu rodziców Kedysa, żeby w imieniu tamtych ludzi podziękować za wsparcie w Wilnie i przekazać swój sprzeciw wobec ich marginalizowania.
- Nie jesteśmy marginesem i nie walczymy z państwem prawa, lecz korzystając z konstytucyjnego prawa do akcji protestów, protestujemy przeciwko nadużyciom prawa w tej sprawie - tłumaczyli przedstawiciele z Kowna.
Chociaż akcja protestu była zapowiadana przez organizatorów jako długotrwała, w końcu ograniczono się do niespełna godziny. Justas Subacius wyjaśnił dziennikarzom, że protestujących napawają nadzieją słowa przewodniczącej Sejmu Ireny Degutiene, że sprawa zostanie rozpatrzona sprawiedliwie, która jeszcze wczoraj, nie kwestionując decyzji sądu w Kiejdanach, zwątpiła w to, że z jakim pośpiechem decyzja ta została podjęta.
Z kolei poseł Saulius Stoma, który przyszedł do uczestników akcji, przekazał zapewnienia przewodniczącej Sejmu, że jeśli procedury pozwolą, to już podczas czwartkowej sesji pod głosowanie zostanie wniesiony projekt postanowienia Sejmu o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie pedofilskiej. Autorem projektu jest właśnie Saulius Stoma.