PolskaCoraz więcej protestów wyborczych wpływa do sądów

Coraz więcej protestów wyborczych wpływa do sądów

Do sądów okręgowych na terenie kilku województw wpływają protesty, związane z przebiegiem głosowania w wyborach samorządowych. Pięć protestów wpłynęło na Pomorzu Zachodnim, 12 - w woj. podkarpackim, sześć natomiast - do sądów okręgowych w Warszawie. W Olsztynie i Elblągu wpłynęło z kolei 13 protestów, zaś siedem - do Sądu Okręgowego w Płocku. Do sądu w Radomiu zostały złożone trzy takie protesty.

Coraz więcej protestów wyborczych wpływa do sądów
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

Jak powiedział rzecznik sądu Tomasz Szaj, do poniedziałkowego południa w sądzie w Szczecinie zarejestrowano pięć protestów wyborczych. Dodał jednak, że cały czas napływają nowe i trwa ich rejestracja.

W Szczecinie zarejestrowano 5 protestów. Napływają nowe

Do tej pory złożyli je w większości wyborcy bądź sami kandydaci. Tylko w jednym przypadku autorem wniosku był komitet wyborców. Protesty dotyczą zarzutów w sprawie przebiegu głosowania w Pyrzycach, Golczewie, Stargardzie Szczecińskim i Resku.

W przypadku Pyrzyc złożono dwa protesty w jednej sprawie. Dotyczą one dwóch głosów nieuznanych przez komisję z powodu "zbyt grubego, wielokrotnie skreślanego znaku X". Według składających protest, komisja uznała oba głosy za nieważne, a miały one zadecydować o wyborze kandydata do rady gminy.

Komitet wyborców z Golczewa wniósł natomiast szereg zarzutów do różnych komisji dotyczących błędów w liczeniu głosów.

Wyborca ze Stargardu Szczecińskiego zaprotestował, bo - jak twierdzi - oddał na jednego z kandydatów głos, co nie znalazło odzwierciedlenia w protokole z głosowania.

W Resku protest dotyczy różnicy jednego decydującego o wyborze głosu - złożono wniosek o ponowne przeliczenie głosów z powodu możliwej pomyłki komisji.

W 2010 roku w zachodniopomorskich sądach złożono 26 protestów. Wszystkie ówczesne protesty sądy oddaliły.

Protesty w woj. podkarpackim

Najwięcej, bo 9 protestów wyborczych, wpłynęło do tej pory do Sądu Okręgowego Krośnie. Z informacji podanych przez rzecznika tamtejszego sądu Artura Lipińskiego wynika, że protesty dotyczą np. niewielkich różnic w liczbie głosów na kandydatów z konkurencyjnych komitetów do Rady Miasta Sanoka. W niektórych przypadkach różnica wyniosła kilka-kilkanaście głosów, a w jednym wypadku tylko jeden głos; było też dużo głosów nieważnych, stąd żądanie powtórzenia liczenia głosów.

Inny protest złożony do krośnieńskiego sądu dotyczy tego, że przewodnicząca komisji w jednym z okręgów była pijana i interweniowała policja, a ponadto przebywały tam osoby postronne. Protestujący w związku z tym żąda unieważnienia wyborów. W jeszcze innym wypadku protest dotyczy liczby kart znajdujących się w urnie - miało ich być według zawiadamiającego - o jedną więcej niż kart wydanych przez komisję. Ponadto zawiadamiający otrzymał o jeden głos mniej niż jego kontrkandydat do rady gminy Brzyska.

W jeszcze innym wypadku kandydat do rady gminy Dukla otrzymał o wiele mniej głosów, niż wynikało to z jego rozmów z głosującymi po wyborach. Zgłaszający domaga się zatem ponownego przeliczenia głosów.

Natomiast po jednym proteście wpłynęło do sądów okręgowych w Rzeszowie, Przemyślu i Tarnobrzegu.

Jak poinformował rzecznik tarnobrzeskiego sądu Zygmunt Dudziński protest złożyła osoba podająca się za pełnomocnika lokalnego komitetu wyborczego. Zawiadomienie dotyczyło wydawania wyborcom niewłaściwych kart do głosowania.

Chodzi o to, że mieszkańcy dwóch ulic w Zbydniowie dostali niewłaściwe karty do głosowania, na których byli kandydaci z innego okręgu wyborczego. Głosujący z okręgu nr 2 otrzymali karty z nazwiskami kandydatów, na których powinni głosować wyborcy z okręgu nr 3, a wyborcy z okręgu nr 3 otrzymali karty, które miały trafić do głosujących w okręgu nr 2.

Dudziński dodał, że według zawiadamiającego taka zamiana spowodowała, że część wyborców się zniechęciła i nie wzięła udziału w głosowaniu. Sąd zwrócił się do wójta gminy Zaleszany o udostępnienie całości dokumentacji związanej z wyborami, oraz do przewodniczących komisji nr 2 i 3 o udzielenie w ciągu tygodnia pisemnej odpowiedzi na protest.

Z kolei w Rzeszowie - jak poinformowała rzeczniczka tamtejszego sądu Marzena Ossolińska-Plęs - jeden z wyborców z podrzeszowskiego Tyczyna domaga się sprostowania informacji dotyczących wykształcenia kandydata na burmistrza miasta, unieważnienia wyborów oraz wstrzymania kandydatowi biernego prawa wyborczego. W swoim proteście wyborca wytyka kandydatowi na burmistrza Tyczyna (który dostał się do II tury), że już kiedyś sąd udowodnił mu splagiatowanie pracy licencjackiej w wyniku czego radni wygasili mu mandat burmistrza. A tymczasem w tej kampanii kandydat chwalił się, że ma wyższe wykształcenie. Protest, który wpłynął do przemyskiego sądu złożony przez pełnomocnika jednego z lokalnych komitetów wyborczych dotyczy wydawania w kilku komisjach obwodowych kart do głosowania bez potwierdzenia tożsamości wyborców.

Sytuacja w Warszawie

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie ds. Cywilnych Katarzyna Kisiel poinformowała, że do tej pory do tego sądu trafiły cztery protesty wyborcze.

Jeden z nich złożyli Jan Ołdakowski i Agnieszka Ołdakowska. Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego tłumaczył wcześniej w mediach, że oboje z żoną zagłosowali na kandydatkę do sejmiku województwa mazowieckiego, powinna więc ona otrzymać co najmniej dwa głosy. Tymczasem z protokołu komisji wyborczej wynika, że ich kandydatka otrzymała jeden głos.

Rzecznik sądu poinformował, że protest wniesiony przez Ołdakowskich dotyczy "(...) oddania głosu na kandydatkę do sejmiku województwa mazowieckiego Urszulę Małgorzatę Juhanowicz, a w szczególności (...) sposobu liczenia głosów i ustalenia wyników głosowania". Sąd wezwał wnioskodawców do uzupełnienia braków formalnych protestu w terminie tygodniowym pod rygorem zwrotu protestu.

Kolejny protest dotyczy wyborów samorządowych na terenie - jak zostało to wskazane - "województwa warszawskiego". Protest dotyczy działania Państwowej Komisji Wyborczej oraz Krajowego Biura Wyborczego. Sąd wezwał wnioskodawcę do uzupełnienia braków formalnych wniosku.

Jeszcze inny protest - "w przedmiocie powtórzenia wyborów samorządowych na terenie miasta stołecznego Warszawy" - pozostawiono bez dalszego biegu.

Czwarty protest, wniesiony w sprawie nieprawidłowości podczas wyborów do rady gminy Leoncin, zostanie rozpoznany 9 grudnia.

Jak powiedziała Joanna Adamowicz z sekcji prasowej Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, dotychczas do tego sądu wpłynęły dwa protesty w związku z wyborami. W obu przypadkach sąd wezwał do uzupełnienia braków formalnych w tych wnioskach. - Dopiero po ich uzupełnieniu zapadną dalsze decyzje - dodała.

Według Kodeksu wyborczego protest wyborczy wnosi się na piśmie do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów. Sąd okręgowy rozpoznaje protesty wyborcze w postępowaniu nieprocesowym, w ciągu 30 dni po upływie terminu do wnoszenia protestów, w składzie 3 sędziów, z udziałem komisarza wyborczego, przewodniczących właściwych komisji wyborczych lub ich zastępców.

Płock i Radom

Siedem protestów wyborczych wpłynęło do Sądu Okręgowego w Płocku. Do sądu w Radomiu zostały złożone trzy takie protesty.

Protesty dotyczące zarzutów w sprawie przebiegu głosowania wpłynęły z Płocka, Sierpca, a także z Działdowa, Glinojecka i Żuromina - poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Płocku Iwona Wiśniewska-Bartoszewska.

W przypadku Płocka złożony protest dotyczy zamkniętego obwodu głosowania w tamtejszym zakładzie karnym. - Osadzony postuluje unieważnienie tam wyborów, wskazując, iż nie było go na liście uprawnionych do głosowania - powiedziała Wiśniewska-Bartoszewska.

Inny protest dotyczy wyborów do rady gminy Sierpc w miejscowości Dziembakowo, gdzie jedna z kandydatek, która ostatecznie została wybrana na radną, miała dopuścić się przestępstwa kupowania głosów wyborczych. - Do protestu w tej sprawie dołączone jest zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, skierowane do Prokuratury Rejonowej w Sierpcu - dodała rzeczniczka.

Protest wyborczy z Żuromina obejmuje z kolei wniosek o kontrolę przebiegu głosowania w jednej z obwodowych komisji wyborczych, znajdującej się w tamtejszym zespole szkół. Według składającej protest, duża liczba głosów nieważnych mogła wynikać m.in. z tego, że w komisji tej listy kandydatów poszczególnych komitetów wyborczych do rady powiatu nie były zszyte - "były luźno ułożone, fruwały" - co sprawiało, że trudno było, jak oceniła autorka skargi, odnaleźć w wykazie konkretną osobę.

W proteście z Działdowa autor opisuje nieprawidłowości w przebiegu głosowania, które - jego zdaniem - miały miejsce we wszystkich okręgach wyborczych tego powiatu. Zarzuty dotyczą m.in. karty do głosowania do rady powiatu, która miała formę książeczki, przez co - w opinii wnoszącego protest - "dawała fory partii z numerem jeden". W ocenie skarżącego, w głosowaniu do rady powiatu powinna być jedna, przejrzysta karta, zawierająca wykaz wszystkich komitetów wyborczych.

W tym samym proteście autor wskazuje, że w lokalach obwodowych komisji wyborczych nie było wystarczającej liczby miejsc do głosowania, co w efekcie naruszyło prawo do jego tajności i jednocześnie było przyczyną zaginięcia 22 kart do głosowania, oraz że w lokalach tych nie było instrukcji, jak należy głosować, a w związku z tym osoby starsze, niezorientowane w tej procedurze, mogły w sposób niewłaściwy oddawać głosy, a to z kolei dało dużą liczbę głosów nieważnych.

- Protest zawiera postulat ponownego przeprowadzenia na terenie powiatu działdowskiego wyborów do rady powiatu - zaznaczyła Wiśniewska-Bartoszewska.

W przypadku Glinojecka wpłynęły trzy protesty wyborcze, które dotyczą wyborów do rady miasta w jednym z okręgów oraz wyborów burmistrza. Protesty wspominają m.in. o nietrzeźwości członka jednej z obwodowych komisji wyborczych podczas ustalania wyników wyborów, niewłaściwym sposobie liczenia głosów oraz o przypadkach agitacji w trakcie głosowania.

Spośród trzech protestów wyborczych z regionu radomskiego jeden dotyczy przeliczenia głosów oddanych na kandydatkę na prezydenta Radomia Marzenę Wróbel oraz na kandydatów na radnych z jej komitetu.

Jak poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Radomiu Joanna Kaczmarek-Kęsik, o ponowne przeliczenie głosów wystąpił Komitet Wyborczy Wyborców Marzeny Wróbel Radomianie Razem. - Chodzi o ponowne przeliczenie głosów oddanych na kandydatów z tego komitetu startujących do Rady Miejskiej w Radomiu oraz głosów oddanych na kandydatkę na prezydenta miasta Marzenę Wróbel - wyjaśniła rzeczniczka sądu.

Marzena Wróbel (Komitet Wyborczy Wyborców Marzeny Wróbel Radomianie Razem) uzyskała czwarty wynik w wyborach na prezydenta Radomia. Zagłosowało na nią 6914 osób (9,7 proc.). Komitet Wyborczy Wyborców Marzeny Wróbel Radomianie Razem zdobył jeden mandat do Rady Miejskiej w Radomiu.

Drugi protest, który trafił do Sądu Okręgowego w Radomiu, dotyczy wyborów do Rady Gminy w Odrzywole. Według Kaczmarek-Kęsik, wnioskodawca poprosił o ponowne sprawdzenie i przeliczenie głosów w jednym z okręgów ze względu na to, że dwóch kandydatów na radnych miało takie same nazwisko, a dodatkowo brat jednego z nich uczestniczył w pracach komisji wyborczej.

Protest wyborczy złożył także Komitet Wyborczy Wyborców dla Gminy Sienno w związku z rozbieżnościami dotyczącymi wyników głosowania, które podano na stronie internetowej Urzędu Gminy Sienno.

Olsztyn i Elbląg

Do olsztyńskiego sądu wpłynęło 10 protestów wyborczych, z czego 8 w poniedziałek. Rzecznik prasowa tego sądu sędzia Agnieszka Żegarska poinformowała, że wszystkie wnioski "dotyczą uchybień mających wpływ na ważność wyborów".

- Zarzuty w nich podnoszone dotyczą m.in. liczenia głosów - powiedziała sędzia Żegarska i dodała, że żaden termin rozpoznania tych wniosków nie został jeszcze wyznaczony. - Wiele wniosków zawiera błędy formalne i wnioskodawcy zostali wezwani do ich uzupełnienia - przyznała .

Do sądu okręgowego w Elblągu wpłynęły dotąd 3 wnioski - poinformowała rzeczniczka prasowa sędzia Dorota Zientara. Jeden z nich dotyczy wyboru radnego w miejscowości Biskupiec pod Elblągiem - dodała.

- Dwie osoby ubiegające się o mandat radnego otrzymały taką samą liczbę głosów i zorganizowano losowanie. W ocenie osób składających wiosek losowanie to było źle zorganizowane, bo nie powiadomiono o nim przedstawicieli komitetów wyborczych - wyjaśniła sędzia Zientara. Przyznała, że wnioski złożone w elbląskim sądzie także zawierają błędy formalne i osoby je składające zostały wezwane przez sąd do ich uzupełnienia.

Osoby składające wnioski wyborcze do sądów na uzupełnienie braków mają 7 dni.

Zgodnie z Kodeksem wyborczym, protest można wnieść do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów, a sąd ma następnie 30 dni na jego rozpoznanie. Postępowanie takie prowadzone jest w składzie trzech sędziów i z udziałem danego komisarza wyborczego oraz przewodniczącego właściwej komisji wyborczej.

O zakończeniu postępowania w sprawie ważności wyborów do rady samorządu lub w przypadku radnego takiej rady, właściwy sąd okręgowy musi powiadomić autora protestu, a także konkretnego wojewodę, komisarza wyborczego i szefa stosownej komisji wyborczej. Od decyzji danego sądu okręgowego przysługuje zażalenie do właściwego sądu apelacyjnego, który ma 30 dni na rozpoznanie sprawy. Przeprowadzenie ponownych wyborów zarządza wojewoda w terminie 7 dni od dnia zakończenia postępowania sądowego.

Jak można wnieść protest? Procedura

W przypadku wyborów samorządowych unieważnienie i powtórzenie głosowania może dotyczyć konkretnego okręgu wyborczego, nie całego kraju. Protesty rozstrzygają sądy okręgowe. Protesty można składać do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni licząc od dnia wyborów, czyli od niedzieli 16 listopada.

Termin ten upływa więc 30 listopada, czyli w dniu, kiedy w wielu miastach odbędzie się druga tura wyborów (przy czym można składać protesty oddzielnie przeciwko pierwszej turze wyborów i oddzielnie przeciwko drugiej turze). Właściwy sąd okręgowy rozpoznaje protest wyborczy w ciągu 30 dni licząc od upływu terminu na składanie protestów i następnie rozstrzyga o ważności wyborów w danym okręgu wyborczym.

Zobacz również wideo
Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (284)