Coraz więcej dzikiej zwierzyny w miastach. Czy powinniśmy się jej obawiać?
Coraz bardziej widoczny staje się w miastach problem pojawiania się na ich ulicach, w pobliżu zabudowań mieszkalnych, dzikiej zwierzyny. Przyczyn tego zjawiska jest wiele, podobnie jak i sposobów radzenia sobie z nim. Czy wiemy jak postępować, gdy spotkamy przed naszym domem dzikie zwierzę i czy powinniśmy się go obawiać?
Nie jest już rzadkością napotkanie w mieście dzikiego zwierzęcia – najczęściej dzika, lisa, sarny lub kuny. W sieci coraz częściej pojawiają się nagrania lub zdjęcia przedstawiające przykładowo gromadkę dzików spacerujących osiedlowymi ulicami. Specjaliści twierdzą, że przyczyn zjawiska zamieszkiwania dzikiej zwierzyny coraz bliżej siedzib ludzkich jest co najmniej kilka. Jednym z nich jest fakt postępującej urbanizacji terenów, które kiedyś były zamieszkiwane przez te zwierzęta. Na miejscu dawniejszych naturalnych środowisk życia zwierzyny powstają bloki mieszkalne czy domy jednorodzinne.
- Zwierzęta znajdują w granicach miasta dogodne warunki bytowe również dzięki niewłaściwym zachowaniom ludzi, np. przez wyrzucanie resztek żywności poza kontenery czy dokarmianie bezpańskich zwierząt domowych w miejscach, które dostępne są także dla zwierząt dzikich – tłumaczą specjaliści z Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Okazuje się jednak także, że zwierzęta dzikie w miastach nie jedzą jedynie pokarmu wyrzucanego lub dawanego przez człowieka, a nauczyły się również pożywiać się rosnącymi tam roślinami, które w dużym stopniu są obce dla ich środowiska naturalnego. Zwierzynę do miast ciągnie również nieco wyższa temperatura niż panująca na terenach przez człowieka niezamieszkałych.
Jakie problemy stwarza dla człowieka coraz częstsze pojawianie się w miastach dzikich zwierząt?
- Są to przede wszystkim problemy związane ze szkodami w uprawach rolnych, uprawach na ogródkach działkowych czy przydomowych posesjach. Choć wypadki zaatakowania człowieka przez dzikie zwierzę są rzadkością, to realnym zagrożeniem dla człowieka są kolizje drogowe z udziałem dzikiej zwierzyny. Warto również zwrócić uwagę na fakt uszkadzania, głównie przez dziki, wałów przeciwpowodziowych – dodają pracownicy Wydziału Środowiska i Rolnictwa wrocławskiego ratusza.
Oczywiście, coraz liczniejsze pojawianie się zwierząt w miastach to także zagrożenie dla nich samych. Jednym z nich są wspomniane przez urzędników wypadki drogowe, choć bardzo liczne są także sytuacje „rozbijania się” dzikich ptaków o budynki, głównie przeszklone, oraz inne elementy zabudowy miejskiej.
Jak duża jest skala tego problemu?
- W ciągu ostatnich lat widać stały wzrost liczebności dzikich zwierząt na terenie Wrocławia. Porównując rok 2014 i 2015 zauważalny jest spadek liczebności dzików, natomiast zanotowaliśmy wzrost liczebności lisów. O ile w przypadku lisów właśnie nie są prowadzone konkretne statystyki liczebności, o tyle należy dodać, że obecnie populacja dzików w granicach miasta szacowana jest na 700-800 osobników. Rok temu było ich około tysiąca – mówi WP Kamila Kowalczyk z Urzędu Miejskiego Wrocławia.Według danych, w ciągu ostatniego roku we Wrocławiu podjęto ok. 300 interwencji związanych z dzikimi zwierzętami. Najwięcej z nich dotyczyło saren, dzików oraz dzikiego ptactwa.
Wydział Środowiska i Rolnictwa podkreśla, że problem rosnącej liczebności dzikich zwierząt dotyczy niemal każdej aglomeracji w Polsce i zjawiska pojawiania się zwierzyny w pobliżu siedzib ludzkich nie da się wyeliminować trwale i pozostają jedynie działania profilaktyczne.
- We Wrocławiu wdrożony został „Program ograniczania uciążliwości związanych z dzikimi zwierzętami bytującymi na terenie miasta Wrocławia” i na jego mocy podejmowane są rozmaite działania, wśród których należy wymienić systematyczne ograniczanie liczebności populacji dzikiej zwierzyny w mieście poprzez odłowy, zlecenie prowadzenia całodobowego pogotowia interwencyjnego ds. dzikich zwierząt oraz ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt, a także zapobieganie migracji zwierzyny w głąb miasta poprzez zatrzymywanie jej na obrzeżach – dodaje Kamila Kowalczyk.
Odławiane zwierzęta trafiają następnie do ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt. Na przykładzie Wrocławia, w ostatnich latach znacznie wzrosła liczba odłowów dzików – od ok. 30 rocznie w latach 2009-2013 do ponad 100 w ostatnim roku. W wyjątkowych przypadkach zlecane są także odstrzały zwierzyny, głównie dzików. Ośrodki rehabilitacji dzikich zwierząt przyjmują także osobniki, których pojawienie się jest zgłaszane straży miejskiej. Podczas takich interwencji, oprócz strażników, na miejscu zjawia się również przedstawiciel ośrodka.
Na czym polega zapobieganie migracji zwierzyny w głąb miasta? Jak podkreślają urzędnicy z wrocławskiego magistratu, na tej niwie panuje ścisła współpraca UM z Polskim Związkiem Łowieckim. Działania polegają na intensyfikacji gospodarki łowieckiej na obrzeżach miasta. W tym celu zakupywane są paśniki, lizawki, repelenty, czyli środki odstraszające, a także tworzone są tzw. poletka łowieckie, które zapobiegają niszczeniu upraw rolnych przez dziką zwierzynę i ułatwiają zatrzymanie jej na terenie łowiska.
Co jednak należy robić, gdy dzikie zwierzęta dotrą już do miasta i zdarzy się sytuacja, gdy staniemy z nimi niemal oko w oko?
- W przypadku bezpośredniego kontaktu z dzikim zwierzęciem należy przede wszystkim zachować spokój i w miarę możliwości oddalić się o niego. Należy również pamiętać o tym, że zwierzęta, które zostaną ranne, np. w wyniku kolizji z samochodem, mogą być agresywne i próbować się bronić, więc nie są wskazane działania „na własną rękę”. W takich sytuacjach należy przede wszystkim skontaktować się odpowiednimi służbami. W żadnym wypadku nie należy również zabierać dzikich zwierząt do domu – radzą pracownicy Wydziału Środowiska i Rolnictwa UM we Wrocławiu.