Coraz mniej dzieci w Polsce. Ale jedno miejsce chlubnym wyjątkiem
Położony pod Gdańskiem powiat kartuski po raz kolejny odnotował najwyższy przyrost naturalny spośród wszystkich powiatów w kraju. Zapytaliśmy tamtejszych samorządowców, co kryje się za tym sukcesem. W ich odpowiedziach wybijają się dwa kluczowe czynniki.
Jak wynika z najnowszego raportu pt. "Sytuacja demograficzna Polski do 2023 r.", który opublikował Główny Urząd Statystyczny, Polska jest w kryzysie demograficznym i nieprędko z niego wyjdzie. W ubiegłym roku przybyło mieszkańców tylko dwóm województwom: małopolskiemu oraz pomorskiemu.
W podziale na powiaty zdecydowanym liderem jest powiat kartuski. Odnotował najwyższy przyrost naturalny, który wyniósł 5,3 promila. W kraju jest tylko 21 powiatów, które zanotowały jakikolwiek przyrost naturalny. We wszystkich miastach wojewódzkich był natomiast tzw. ubytek naturalny.
W Polsce nieco więcej dzieci przychodzi na świat na wsi niż w miastach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmarzlik "zamknął zbiórkę" dla Kuby. Przed operacją pamiętał o 9-latku
"Dla nas to nie nowość"
Zapytaliśmy powiatowych radnych z Kartuz, w czym tkwi tajemnica sukcesu regionu. Ich zdaniem składa się na to kilka czynników, w tym również takie, które wynikają ze specyfiki Kaszub.
- Powiat kartuski jest w czołówce od wielu lat, a czasem cztery lub pięć gmin z naszego powiatu znajduje się w pierwszej dziesiątce, jeśli chodzi o przyrost naturalny w Polsce. Dla nas to nie jest nowość. Szczycimy się tym - nie ukrywa Paweł Kowalewski.
Radny powiatu kartuskiego przyznaje, że przyglądał się temu zjawisku bliżej, ale ani on, ani naukowcy nie mają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego powiat ma wysoką dzietność. W rozmowie z Wirtualną Polską zauważa, że jeszcze przed pandemią przyrost naturalny w powiecie kartuskim wynosił około 10 promili, a teraz spadł. Spadł jednocześnie w całym kraju, więc nawet po spadku wciąż jest liderem.
Zdaniem samorządowca dwa najważniejsze czynniki, jakie mogą wpływać na taką sytuację, to kultura Kaszub oraz bliskość Gdańska.
- Kaszubi zawsze byli bardzo rodzinni, konserwatywni i religijni. Mamy wiele rodzin wielopokoleniowych, również takich, które mieszkają razem. Rodziny się tu naprawdę wspierają. Rzadziej niż w reszcie kraju ludzie wyjeżdżają za granicę, a dziadkowie pomagają w opiece nad dziećmi, więc rodzice mogą pracować. Poza tym przylegamy bezpośrednio do Trójmiasta. Jego mieszkańcy przeprowadzają się do nas, zwłaszcza do gmin Żukowo oraz Przodkowo, dzięki czemu przybywa nam młodych rodzin. Obecnie naszemu powiatowi przybywa rocznie około 2 tys. mieszkańców. Kiedy w 1999 r. powstawały powiaty, kartuski liczył około 98 tys. mieszkańców, a teraz ma ich 154 tys. - zwraca uwagę na ogromny skok demograficzny radny Paweł Kowalewski.
I dodaje: - Do tego wszystkiego musimy dodać czynnik gospodarczy. Kaszubi są gospodarni i to widać u nas gołym okiem. Mamy wiele firm i niskie bezrobocie, jedno z najniższych w województwie. U nas gminy nie wprowadzały specjalnych programów, które miałyby sprzyjać wielodzietności. Pod tym względem opieramy się tylko na programach rządowych. Gminy jednak sumiennie podchodziły do tego, co powinny robić, czyli np. budowania przedszkoli lub wspierania ich budowy przez prywatne podmioty. A teraz starają się budować żłobki.
"W rodzinie żyje się lepiej"
Natomiast radny Jacek Fopke zauważa, że w ogólnopolskiej czołówce dzietności jest też sąsiedni powiat wejherowski, który także jest częścią Kaszub.
- Na Kaszubach posiadanie dzieci jest pewną wartością - mówi. - To wynika z wychowania i szacunku do rodziny, również wielopokoleniowej. Myślę, że też łatwiej zakładać większe rodziny, gdy wokół się je widzi i wie dzięki temu, że to nie jest nic dziwnego. Rodzina daje poczucie bezpieczeństwa i żyje się po prostu lepiej - tłumaczy nasz rozmówca.
Zdaniem radnego Fopke migracja z Trójmiasta na Kaszuby dobrze świadczy o tych rejonach, jest wyznacznikiem ich rozwoju, a przy okazji sprawia, że średnia wieku w powiecie kartuskim jest o kilka lat niższa niż średnia krajowa.
- Często to są osoby, które niedawno skończyły studia, znalazły w Trójmieście porządną pracę i szukają dobrego miejsca do życia. Znajdują je w naszym powiecie. Wchodząc w dorosłość, podejmują również decyzję o założeniu rodziny - słyszymy.
Jacek Fopke nie chce spekulować, czy ten trend będzie się jeszcze długo utrzymywał. Według niego będzie to zależało od wielu czynników.
- To może trwać, ale nie musi - zauważa. - Dużo będzie zależało od polityki ogólnopolskiej, a także od tego, czy mieszkańcy będą tu mieli zapewnioną odpowiednią edukację oraz opiekę zdrowotną. Nie wiemy też, jakie wartości będą najważniejsze dla następnego pokolenia.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski