Condoleezza Rice z niezapowiedzianą wizytą w Iraku

W poniedziałek Rice uczestniczyła w Paryżu na konferencji dotyczących spraw palestyńskich. Bezpośrednio z Francji przyleciała do Iraku, lądując rano w Kirkuku na północy kraju. Stąd ma lecieć do Bagdadu - podają amerykańskie koła dyplomatyczne.

Po przybyciu do Kirkuku sekretarz stanu USA udała się na spotkanie z przywódcami tego irackiego miasta - zarówno z Kurdami jak i Turkmenami, Arabami i chrześcijanami. Przed rozpoczęciem rozmów Rice miała podkreślić "znaczenie demokratycznie wybranych rad prowincjonalnych dla przyszłości Iraku, dla demokracji w Iraku oraz budowania Iraku wszystkich Irakijczyków".

Kurdowie dążą do włączenia Kirkuku do kurdyjskiego regionu autonomicznego, którego centrum pozostaje miasto Irbil. Przeciwko takiemu nowemu statusowi Kirkuku, głównego miasta naftowego zagłębia na północy Iraku, protestują inne grupy etniczne - Arabowie i Turkmeni. Referendum w tej sprawie ma odbyć się w 2008 roku - zgodnie z iracką konstytucją natomiast winno odbyć się przed 31 grudnia br. W przygotowaniach do plebiscytu uczestniczy specjalny wysłannik ONZ Staffan de Mistura. Zdaniem towarzyszącego Rice jej doradcy ds. Iraku Davida Satterfielda, przygotowania do referendum ws. Kirkuku "to przykład doskonałej pracy wykonanej przez ONZ".

Turcja i inne kraje regionu, w których mieszka kurdyjska diaspora, obawiają się, że przejęcie przez Kurdów kontroli nad tym bogatym w ropę miastem zachęcić może Kurdów do podjęcia próby ogłoszenia niepodległości i oderwania się od Iraku. Takiej sytuacji sąsiednie kraje nie będą tolerować.

Wizyta Rice w Kirkuku zbiegła się w czasie z wejściem oddziału armii tureckiej do północnego Iraku. Około 300 żołnierzy armii tureckiej wkroczyło w nocy z poniedziałku na wtorek na kurdyjskie terytoria w górskim rejonie Gali Rasz. W czasie weekendu samoloty tureckie przeprowadziły też serię nalotów na domniemane pozycje tureckich Kurdów, ukrywających się za iracką granicą.