"Cola Light" - tak złośliwi określają szczyt UE pod przewodnictwem Tuska
Pierwszy szczyt Unii Europejskiej pod przewodnictwem Donalda Tuska, nowego prezydenta Rady UE, ma już przezwisko – portal EU Observer określił go pseudonimem „Cola Light”. Według dyplomatów, czterostronicowy projekt przygotowany na dzisiejsze spotkanie jest zbyt krótki i zbyt ogólny. - Dyplomaci, z którymi rozmawiałem, cieszą się, że konkluzje na szczyt RE są zwięzłe - mówi TVN24 Rafał Trzaskowski, wiceszef MSZ. Z kolei według Krzysztofa Szczerskiego (PiS) z sejmowej komisji spraw zagranicznych, pierwszy szczyt RE pod przewodnictwem Donalda Tuska to "falstart".
Szczyt w Brukseli rozpoczął się o godz. 16. Dotyczy on przede wszystkim planu inwestycyjnego i pomocy dla Ukrainy szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera. To pierwsze spotkanie szefów państw i rządów Unii pod przewodnictwem nowego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który sprawuje tę funkcję od 1 grudnia. Wśród unijnych urzędników szczyt już zyskał miano "Cola Light".
Termin został ukuty przez lidera Liberałów i byłego premiera Belgii Guya Verhofstadta. Według niego, jak też innych dyplomatów, projekt dokumentu dotyczącego wniosków ze szczytu, który liczy cztery strony, jest za krótki i zbyt ogólny. Dla porównania, w zeszłym roku w grudniu, konkluzje ze szczytu zapisano na 26 stronach.
Ale nie wszyscy są aż tak bardzo krytyczni dla skondensowanego dokumentu przygotowanego przez byłego premiera Polski, który miał być zapowiedzią bardziej konkretnego stylu nowego szefa RE. – Kocham Colę Light – mówił jeden z wysokich urzędników UE w komentarzu do słów Verhofstadta. Jego zdaniem, „krótsze, bardziej skoncentrowane wnioski pomogą usprawnić podejmowanie decyzji i zwiększyć ich przejrzystość”.
Jak zauważają dyplomaci i dziennikarze, obecny projekt zawiera m.in. poparcie dla planu inwestycyjnego przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera. Ale sporne punkty – takie jak to, czy kraje będą mieć coś do powiedzenia w sprawie wyboru projektów oraz to, czy wydatki na projekty pasują do kalkulacji deficytu i zadłużenia – zostały pominięte.
Schetyna: poczekajmy, po owocach ich poznacie
O sprawę Tuska w TVP Info pytany był także minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Dopytywany o to, że po Tusku spodziewano się ostrzejszego stanowiska wobec Rosji uspokajał. – Poczekajmy. Po owocach ich poznacie – przekonywał Schetyna. Podkreślił, że to pierwsza Rada Europejska Tuska. – W piątek rano wszystko będziemy wiedzieć, jakie są konkluzje, jak wypadła dyskusja i jakie są wnioski. Pracowałem z nim wiele lat i wiem jak dobrze potrafi prowadzić spotkania. I doprowadzać do oczekiwanych konkluzji – przekonywał.
- Dyplomaci, z którymi rozmawiałem, cieszą się, że konkluzje na szczyt RE są zwięzłe - mówi Rafał Trzaskowski, wiceszef MSZ odpowiedzialny za sprawy europejskie. Odrzuca krytykę niektórych polityków uważających, że dokument przygotowany przez Donalda Tuska na jego pierwsze posiedzenie Rady jest "słaby" i "ogólny".
- To, że konkluzje są zwięzłe, pozwala przeprowadzić bardzo szczerą dyskusję w momencie, gdy nie podejmuje się decyzji - tłumaczył Trzaskowski w TVN24.
Szczerski: falstart Tuska jako szefa Rady Europejskiej
- Ten start to falstart - ocenił Szczerski na konferencji prasowej w sejmie. Według niego, Tusk "zmarnował szansę na to, by pomóc Polsce i by pokazać polską politykę, jako ważną politykę europejską".
Zdaniem Szczerskiego, "nie było lepszego momentu, by pokazać Polskę jako istotne państwa UE niż, ten by bezpośrednio po ważnej politycznie wizycie prezydenta Ukrainy w Warszawie, następnego dnia zaprosić go do Brukseli".
- To byłoby coś, co pokazywałoby, że jako Polska możemy liczyć na Donalda Tuska. Pokazałby, że Polska jest miejscem, gdzie toczy się ważna polityka europejska - podkreślił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Gdyby prezydent Poroszenko był dzisiaj w Brukseli na zaproszenie Donalda Tuska, mógłby powiedzieć, że był w Warszawie i wygłosił ważne wystąpienie, mówiące o nadziejach Polski na członkostwo w UE - dodał Szczerski.
Jak ocenił, "to jest zmarnowana szansa". - Donald Tusk wykorzystał okazję by siedzieć cicho. Tak być nie powinno - dodał Szczerski. Wówczas - zaznaczył - dzisiaj wszyscy w kręgach politycznych Europy mówiliby o Warszawie, o Poroszence w Warszawie. - Nie ma tego, bo przewodniczący Tusk nie zaprosił prezydenta Ukrainy - powiedział poseł PiS.
Prezydent Ukrainy przebywał w środę i w czwartek z dwudniową wizytą w Polsce, gdzie wygłosił przemówienie podczas specjalnego zgromadzenia posłów i senatorów.
Kopacz: RE to debata szefów państw i rządów krajów UE
Odnosząc się do krytyki pod adresem Tuska, że nie zaprosił ukraińskiego prezydenta, premier Ewa Kopacz zaznaczyła, że Rada Europejska to debata wszystkich szefów państw i rządów krajów UE. - Sytuacja, w której będziemy mówić o kraju, który reprezentuje prezydent Poroszenko, czyli o Ukrainie, pewnie się odbędzie, a ambasadorów będzie dużo - dodała szefowa rządu.
Podkreśliła, że ona sama z prezydentem Poroszenko rozmawiała w środę podczas jego wizyty w Warszawie. - Powiedziałam: pan może być pewien, że sprawy Ukrainy mają swoich mocnych ambasadorów w Radzie Europejskiej - zaznaczyła Kopacz.
Jak dodała, nie mówiła tylko o Polsce. - Rzeczywiście Polska bardzo mocno, bardzo stanowczo mówi o tym, że powinniśmy mówić jednym głosem, jeśli chodzi o sankcje nałożone na Rosję, ale są inne kraje, które mnie bardzo wspierają - dodała premier. Podkreśliła, że jest to m.in. Wielka Brytania.
Sam Tusk mówił natomiast, że ze szczytu UE powinien popłynąć "sygnał gotowości do wsparcia Ukrainy, także finansowego". Sygnałem wsparcia politycznego jest - jak dodał - zaostrzenie w czwartek unijnych sankcji gospodarczych wobec Krymu, zaanektowanego w marcu przez Rosję.