Co zrobi Donald Trump? Pięć pierwszych możliwych decyzji
Stany Zjednoczone z nowym prezydentem
Donald Trump 45. prezydentem USA
W dniu zaprzysiężenia Donalda Trumpa na prezydenta Ameryka i świat zastanawiają się, jakie będą jego pierwsze decyzje. Wszelkie prognozy są o tyle niepewne, że ekscentryczny miliarder znany jest ze swojej nieobliczalności i chwiejności poglądów. Według relacji jego byłych współpracowników, Trump często podejmuje decyzję w ostatniej chwili, kierując się podpowiedziami ostatniej osoby, z którą rozmawiał.
Nie jest jednak tak, że ubiegający się o urząd najpotężniejszego człowieka na świecie polityk nie przedstawił żadnych planów. Jeszcze w październiku ujawnił bowiem, czego zamierza dokonać w pierwszych stu dniach swoich rządów. Lista obietnic była jednak tak długa i ambitna, że komentatorzy nie mieli złudzeń, że jest niemożliwa do zrealizowania w tak krótkim czasie.
Tak czy inaczej, jest co najmniej kilka spraw, które są na tyle palące lub ważne dla nowego prezydenta, że może się nimi zając w pierwszej kolejności. Oto nasze typy.
_****Tomasz Bednarzak, WP_**Tomasz Bednarzak, WP**
Nominacja kandydata do Sądu Najwyższego
Z pewnością jedną z pierwszych decyzji prezydenta Trumpa będzie wskazanie kandydata do Sądu Najwyższego na miejsce zwolnione przez zmarłego w lutym sędziego Antonina Scalię. Obama próbował zapełnić ten wakat, ale był blokowany przez większość republikańską, która liczyła na zwycięstwo w wyborach prezydenckich i przepchnięcie własnego kandydata.
Wybór nowego członka Sądu Najwyższego będzie mieć kolosalne znaczenie. Śmierć Scalii spowodowała, że w instytucji tej zapanowała swoista równowaga - obecnie zasiada w niej czterech sędziów liberalnych i czterech konserwatywnych. Spodziewany wybór Trumpa przechyli szalę na korzyść tych drugich, a zdominowany przez republikanów Senat raczej nie powinien mieć problemu z zatwierdzeniem jego nominacji.
Trzeba pamiętać, że Sąd Najwyższy jest najważniejszym organem w systemie sądownictwa USA i ma też ostateczny głos w interpretacji amerykańskiej konstytucji. Jego rozstrzygnięcia mają gigantyczną wagę, kreując rzeczywistość prawną często na dziesięciolecia.
Obamacare do kosza
Reforma opieki zdrowotnej, która dała ubezpieczenie medyczne dziesiątkom milionów Amerykanów, przez zwolenników Baracka Obamy uznawana jest za jedno z jego największych osiągnięć. Jednak najpewniej szybko trafi do kosza, bo republikanie w Senacie już rozpoczęli procedurę jej anulowania. To może być jeden z pierwszych aktów prawnych podpisanych przez prezydenta Trumpa.
Republikanie próbowali obalić Obamacare kilkadziesiąt razy, ale dopóki prezydentem był Barack Obama, niewiele mogli wskórać. Sam Trump w kampanii wyborczej ostro atakował reformę zdrowotną urzędującego prezydenta. Później, jak na chwiejnego miliardera przystało, zmieniał zdanie - mówił, że trzeba być ostrożnym, że zachowa pewne jej elementy. Nie powinno to o tyle dziwić, że okazało się, iż wielu z wyborców Trumpa korzysta z Obamacare.
Koniec końców aktualne stanowisko nowego prezydenta USA jest takie, że zastąpi Obamacare własną reformą zdrowotną, która ma dać "ubezpieczenie wszystkim". Szczegółów jednak nie podał.
Anulowanie rozporządzeń Obamy
Nie tylko Obamacare znajdzie się na celowniku nowego przywódcy USA, ale niemal cała scheda pozostawiona przez odchodzącego prezydenta. Wiceprezydent Mike Pence już zapowiedział, że w pierwszych dniach Donald Trump anuluje wiele z rozporządzeń, które wydał Barack Obama w czasie swoich rządów.
Według portalu Conservative Review w pierwszej kolejności do kosza może trafić dekret, który częściowo wstrzymywał deportację nielegalnych imigrantów, ale też rozporządzenia dotyczące ochrony środowiska, kontroli broni palnej, walki z terroryzmem i cyberprzestępczością czy płacy minimalnej w sektorze federalnym.
Reset z Rosją
O zaskakującej sympatii Donalda Trumpa kierowanej w stronę Rosji i Władimira Putina napisano już setki artykułów. Wielu komentatorów spodziewa się, że jedną z jego pierwszych decyzji w zakresie polityki zagranicznej będzie próba nowego resetu z Kremlem.
Prawdziwą bombę przed tygodniem odpalił "Sunday Times", który podał, że Trump planuje wybrać się w swoją pierwszą zagraniczną podróż do Reykjaviku na spotkanie z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Miałoby to być nawiązanie do spotkania na szczycie w 1986 roku, gdy do stolicy Islandii zjechali prezydent USA Ronald Reagan i przywódca ZSRR Michaił Gorbaczow.
Według "Sunday Timesa" takie informacje przekazał brytyjskim dyplomatom zespół współpracowników Trumpa, który przygotowywał objęcie przez niego władzy w Białym Domu. Aczkolwiek zarówno otoczenie miliardera, jak i Rosjanie stanowczo zaprzeczyli tym rewelacjom. Nie ulega jednak wątpliwości, że coś jest na rzeczy, a wzajemne umizgi Trumpa i Putina są bardzo wymowne, dając wiele do myślenia.
Wycofanie się z Partnerstwa Transpacyficznego
Partnerstwo Transpacyficzne (TPP), czyli układ o wolnym handlu obejmujący państwa po obu stronach Oceanu Spokojnego, to było ukochane dziecko Baracka Obamy. Odchodzący prezydent widział w nim narzędzie do równoważenia rosnących wpływów Chin w regionie Azji i Pacyfiku. Ale w oczach Donalda Trumpa TPP to kolejne narzędzie do wysysania miejsc pracy ze Stanów Zjednoczonych.
Miliarder w swojej kampanii wykorzystał autentyczne rozgoryczenie tej części Amerykanów, którzy czują się przegrani w procesie globalizacji. Krytykował układy o wolnym handlu, przez które jego zdaniem fabryki przenoszone są za granicę do państw trzecich. Dlatego ostro występował przeciwko umowie NAFTA, jak również TPP.
W tym pierwszym przypadku sytuacja jest skomplikowana, bo układ obowiązuje od 20 lat i jego ewentualna renegocjacja może potrwać. Tymczasem Partnerstwo Transpacyficzne wciąż nie zostało ratyfikowane przez Kongres i Trump już zapowiedział, że zamierza się z niego wycofać.
_****Tomasz Bednarzak, WP_**Tomasz Bednarzak, WP**