Co zawiodło? Pierwsze ustalenia komisji ws. awarii
Komisja badająca przyczyny awaryjnego lądowania boeinga 767 na lotnisku im. Chopina ustaliła, że nie zadziałały przynajmniej dwa systemy - system wysuwania podwozia i system awaryjny. Komisja nie jest w stanie w tej chwili określić dokładnie, czy była to awaria całego systemu, czy też efekt np. zwarcia w podzespole - dowiedziała się nieoficjalnie TVN24.
We wtorek po południu na warszawskim lotnisku, z powodu awarii układu hydraulicznego i niemożności wysunięcia podwozia lądował "na brzuchu" Boeing 767-300 ER PLL Lot lecący z Newark w stanie New Jersey. Nikt z 220 pasażerów i jedenastoosobowej załogi nie odniósł obrażeń. Samolot wciąż znajduje się na pasie startowym, port lotniczy Okęcie pozostaje zamknięty.
Awaryjne lądowanie Boeinga 767 "na brzuchu" zostało zakwalifikowane jako wypadek lotniczy. Kategoryzacja może się jeszcze zmienić.
Działająca przy Ministerstwie Infrastruktury komisja, która bada wtorkowe awaryjne lądowanie Boeinga 767 na warszawskim lotnisku Chopina, zastanawiała się, czy zakwalifikować je jako wypadek, czy jako poważny incydent.
- Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako wypadek, to na razie jedyna nowa informacja - powiedział wiceprzewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek. Dodał, że specjaliści Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych są na etapie gromadzenia danych. Analizują zarówno techniczną stronę usterki, jak i przygotowanie portu lotniczego i służb utrzymania ruchu, działanie załogi - pilotów i personelu pokładowego. Eksperci badają rejestratory parametrów lotu i zapisy rozmów w kokpicie.