Co zamierza Putin? "Został zapędzony w róg"
- Putin rozpaczliwie szuka jakiegoś elementu, który mógłby pokazać, że coś osiągnął i wtedy się wycofa - ocenił amerykanista UW i UKSW prof. Zbigniew Lewicki. W jego opinii sytuację między USA a Rosją nie można nazwać Zimną Wojną.
Amerykański wywiad przekazuje coraz bardziej niepokojące informacje dotyczące sytuacji na wschodzie Europy. Ostatni komunikat mówi o tym, że do ataku może dojść w nocy z 16 na 17 lutego. Biały Dom już wezwał obywateli USA do opuszczenia terytorium Ukrainy - jak najszybciej się da.
- Prezydent Rosji Władimir Putin prawdopodobnie chciał uzyskać pewne ustępstwa od Zachodu i wtedy mógłby "odtrąbić zwycięstwo" i wycofać wojska z granicy z Ukrainą. Ze względu na to, że do ustępstw Zachodu nie doszło, został w pewien sposób zapędzony w róg - powiedział w rozmowie z PAP amerykanista UW i UKSW prof. Zbigniew Lewicki, komentując współczesne relacje amerykańsko-rosyjskie.
Ocenił, że Putin może, oczywiście, zaatakować Ukrainę, ale "to szalone ryzyko nałożenia zachodnich sankcji na Rosję i trudno stwierdzić, co Putin by na tym zyskał".
Putin może się wycofać?
- Putin rozpaczliwie szuka jakiegoś elementu, który mógłby pokazać, że coś osiągnął i wtedy się wycofa, ale Zachód, przynajmniej w tym momencie, nie podaje mu ręki. Jasne jest już to, że wejście Rosji na Ukrainę, zmusi Zachód do reakcji. Nawet jeżeli Zachód tego nie chciał (…), a w szczególności nie chciały tego Niemcy. W tym momencie to już tak daleko zaszło, że obydwie strony nie mają możliwości wycofania się - wyjaśnił prof. Lewicki.
Amerykańskie wojsko w Polsce
Zapytany o znaczenie wysłania do Polski wojsk USA dla relacji polsko-amerykańskich, ekspert wskazał, że sprowadzenie wojsk amerykańskich do Polski jest, co oczywiste, wynikiem kryzysu ukraińskiego. - Oznacza to, że jest prawdopodobnie przejściowe, jednak wysyłane są wyjątkowe oddziały - 82. Dywizja Powietrznodesantowa, czyli elitarna jednostka wojskowa, która posiada zdolności bojowe - zauważył.
Profesor stwierdził, że "jest to sygnał dla Moskwy, bardziej niż dla kogokolwiek innego, gotowości Stanów Zjednoczonych do wejścia w bezpośrednie starcie, gdyby było to potrzebne".
Jak podkreślił amerykanista, Polska jest tutaj raczej "miejscem" niż "podmiotem" tego przedsięwzięcia. Rzeczpospolita obecnie zyskuje w oczach Amerykanów, ale trudno jest stwierdzić, czy będzie to zysk chwilowy, czy stały – czy uda się przełożyć obecne zainteresowanie USA na dłuższe wzmocnienie więzi.
"To nie jest Zimna Wojna"
Zapytany, czy można określić sytuację na linii USA-Rosja mianem Zimnej Wojny, powiedział: "Nie, to nie jest Zimna Wojna. To są rozpaczliwe próby słabszego, dużego terytorialnie państwa, podejmowane przez nie, aby wydać się równym prawdziwemu mocarstwu, jakim są Stany Zjednoczone".
Wg amerykanisty, to typowe, że poszukujemy paraleli historycznych, aby lepiej zrozumieć teraźniejszość. - Zimna Wojna była jednak kompleksową sytuacją między dwoma blokami światowych mocarstw - równych przeciwników. W tej chwili różnica gospodarcza i militarna między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, poza siłami jądrowymi, jest ogromna. Sprawia to, że obecne napięcia, według eksperta, nie mogą być porównywane do dawnej rywalizacji USA-ZSRR - ocenił.