Co z gazem ze Skandynawii? "Morawiecki obraził Norwegów"
Jesień zbliża się wielkimi krokami, a tymczasem Polska wciąż negocjuje dostawy gazu z Norwegii, który miałby zastąpić część tego surowca, który wcześniej był sprowadzany z Rosji. - Jedyny gaz o którym możemy być pewni, że będzie płynął przez Baltic Pipe, to jest gaz wydobywany na szelfie norweskim przez polskie spółki - mówił w programie "Newsroom" WP Janusz Steinhoff. Według byłego ministra gospodarki, z tego źródła jesteśmy w stanie uzyskać około 2,5 mld metrów sześciennych gazu, czyli o wiele mniej, niż płynęło z Rosji. Gość WP wyraził swoje zaniepokojenie dalszymi rozmowami z rządem w Oslo. - Premier niestety obraził Norwegów, nie zabiegał wystarczająco konsekwentnie o zawarcie kontraktów - ocenił przypominając słowa Mateusza Morawieckiego z maja, w których stwierdził, że Norwegia "pośrednio żeruje na wojnie" i "powinna się podzielić" zyskami. - To na pewno nie pomagało w zawarciu kontraktów. Mało tego, przedstawiciele naszej administracji z niezrozumiałych powodów zapewniają, że jesteśmy najbezpieczniejszym krajem w Europie jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz, że mamy pełne magazyny. Tylko że pojemność tych magazynów, w stosunku do zużycia gazu, jest jedną z najmniejszych w Europie - oświadczył Steinhoff. - Nie można mówić, że Polska jest krajem w pełni zabezpieczonym (….). Przestrzegałbym rząd przed taką propagandą sukcesu, bo to absolutnie niczego nie załatwia - ocenił gość WP. Jak dodał, "czeka nas trudna zima".