Co wolno nazistom? Zaskakująco wiele. Przynajmniej w niektórych krajach
Po materiale o Dumie i Nowoczesności polscy neonaziści znaleźli się na cenzurowanym. Ale w niektórych zachodnich państwach urodziny Hitlera można obchodzić otwarcie - i całkiem legalnie.
Reportaż TVN o neonazistowskim stowarzyszeniu "Duma i nowoczesność" doprowadził już do zatrzymania ludzi, którzy w towarzystwie swastyk i innych symboli świętowali urodziny Adolfa Hitlera. Ale gdyby wielbiciele zbrodniarza chcieliby zrobić to samo w Stanach Zjednoczonych, Izraelu, Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii, mogliby - i to w pełnym majestacie prawa.
Choć wiele państw Zachodu posiada ustawy zabraniające używania symboli nazistowskich, niektóre tego nie regulują. W wielu innych prawo jest zaś mniej restrykcyjne niż w Polsce.
Wolna amerykanka
Najbardziej skrajnym przykładem są tu Stany Zjednoczone. Dla Amerykanów - i co być może ważniejsze, dla amerykańskich sądów - zakazanie publicznego używania symboli, gestów i treści nazistowskich stanowiłoby pogwałcenie pierwszej poprawki do konstytucji, gwarantującej wolność słowa. Kluczową decyzję podjął tu w 1977 roku amerykański Sąd Najwyższy w sprawie marszu neonazistów w znanym jako ośrodek żydowskiej diaspory mieście Skokie na przedmieściach Chicago. Sąd zezwolił na przemarsz i w rezultacie, ulicami amerykańskich miast co jakiś czas maszerują miłośnicy Hitlera. Legalnie działa też kilka partii i stowarzyszeń, które - jak Amerykańska Partia Nazistowska - odwołują się wprost do symboli, idei i historii niemieckich narodowych socjalistów.
Zobacz również: Zarzuty dla trzech osób z reportażu o neonazistach. Mamy komentarz ABW
W Europie problem jest bardziej skomplikowany. Zakaz publicznego okazywania symboli nazistowskich obowiązuje w dużej części państw członkowskich UE - ale nie we wszystkich. Dlatego kiedy w 2005 roku powstał pomysł unijnych restrykcji w tej sprawie, pomysł szybko upadł ze względu na obiekcje niektórych państw. Ze strony państw takich jak Dania i Wielka Brytania pojawiły się wtedy obawy o zagrożenie dla wolności wypowiedzi.
Liberalne wyspy
Te dwa państwa należą do najbardziej liberalnych pod względem tolerancji dla nazistowskich symboli. Tam swastyki i hitlerowskie saluty są dozwolone, o ile nie są wprost używane do nawoływania do nienawiści i nie powodują niepokojów społecznych. Stwierdzenie takiej intencji nie jest jednak zawsze łatwe, a sądy często większą wagę przykładają do kwestii wolności wypowiedzi. W Danii legalnie działa - a czasem nawet bierze udział w wyborach - Narodowo Socjalistyczny Ruch Danii, organizacja odwołująca się do przedwojennych nazistów, której znakiem jest biała swastyka na czerwonym tle.
Do pewnego stopnia hitlerowskie symbole dozwolone są w Szwajcarii. Tam w 2011 roku projekt ustawy zakazujący publicznego pokazywania nazistowskich symboli został odrzucony przez Radę Kantonów. W efekcie, posiadanie i pokazywanie ich jest dozwolone, o ile dana osoba uzna, że robi to na użytek prywatny, a nie w celu krzewienia zbrodniczej ideologii. Potwierdził to wyrok federalnego Sądu Najwyższego w 2015 roku.
Inaczej sprawy mają się w Szwecji. Tam co prawda prawo nie zakazuje wprost stosowania swastyk i innych podobnych znaków, lecz uznaje się, że są one objęte przepisami dotyczącymi mowy nienawiści. Podobnie jest w Norwegii, gdzie wobec ludzi prezentujących swastyki stosuje się artykuł kodeksu karnego mówiący o "osobach celowo lub przez zaniedbanie publicznie okazuje dyskryminującą lub nienawistną mowę". W praktyce oznacza to, że posiadanie nazistowskich flag i artefaktów jest, ale zabronione jest publiczne ich użycie. Grozi za to do 3 lat więzienia.
Marsze - tak, swastyki - nie
Te przepisy nie przeszkadzają jednak skandynawskim neonazistom organizować marszy. We wrześniu ubiegłego roku ok. 600 członków Nordyckiego Ruchu Oporu przeszło ulicami Goeteborga. Zamiast swastyk, przynieśli zielone flagi organizacji, ale podobnie jak ich polscy odpowiednicy z Dumy i Nowoczesności, trzymali też zdjęcia "zdrajców ojczyzny" - w tym przypadku osób odpowiadających za politykę imigracyjną kraju.
Ale do takich manifestacji dochodzi nawet tam, gdzie prawo dotyczące nazistowskiej symboliki jest najsurowsze, jak np. w Niemczech i w Austrii. W Niemczech neonaziści spotykają się w berlińskim Spandau w rocznicę śmierci Rudolfa Hessa. Ale ma on nietypowy przebieg. Marsze są ciche, demonstrantom nie wolno skandować haseł. Uregulowana jest też liczba dozwolonych transparentów. Ale ponieważ swastyki, insygnia i symbole III Rzeszy są zakazane, na transparentach znajdują się mniej dosłowne hasła, np. przywołujące słowa Hessa z procesu w Norymberdze: "Niczego nie żałuję". Na dodatek, towarzyszy mu zwykle przytłaczający tłum kontrmanifestantów.
- Byłbym szczęśliwy, gdyby można było tego zakazać. Ale spojrzeliśmy na sprawę bardzo wnikliwie i stwierdziliśmy, że niestety, dupki też mogą cieszyć się demokratycznymi swobodami - powiedział portalowi Quartz podczas ubiegłorocznego marszu Andreas Geisel, przedstawiciel berlińskiego ratusza.