Co teraz będą robić oficerowie z WKU?
W związku z uzawodowieniem armii Wojskowe Komendy Uzupełnień zmieniają swoje oblicze. - To okno na ochotników - mówi szef MON Bogdan Klich. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Franciszek Gągor żartuje: - Będą jak brygady tygrysa.
11.12.2008 | aktual.: 11.12.2008 22:01
Klich spotkał się w Sztabie Generalnym z szefami Wojskowych Komend Uzupełnień. - Nabyli wiedzę, nabywają doświadczenie; zakładam, że są w stanie otworzyć WKU przed ochotnikami - ocenił minister.
- To są "frontmeni", ci z którymi w pierwszej kolejności kontaktuje się człowiek, który wyraża jakieś zainteresowanie służbą wojskową. Od nich w dużym stopniu zależy to jak jest postrzegana armia i cały wielki proces profesjonalizacji - mówił w przerwie spotkania.
Jak ujawnił, wielokrotnie na naradzie kierownictwa resortu zastanawiano się nad strategią wobec WKU. Rozważano dwa scenariusze - całkowitą wymianę kadr i przyjęcie ludzi, którzy nigdy tam nie służyli oraz drugi wariant - na który się ostatecznie zdecydowano - tj. postawienie na tych, którzy już tam są i egzekwowanie od nich oczekiwanych działań. - Jeśli nie będą wypełnione, to wówczas będziemy zmieniać kadrę WKU - powiedział minister.
Jak powiedział dziennikarzom szef SGWP, oficerowie WKU są "doładowywani merytorycznie", poprawiana jest także infrastruktura, którą dysponują.
- Otrzymują zadania, by nie tylko przyjmować chętnych w WKU, ale też by wychodzić na zewnątrz. To jedno z ich najważniejszych zadań; mają angażować naszych oficerów z jednostek i tworzyć trochę takie "brygady tygrysa" - wskazał gen. Gągor.
Jak dodał, mają one m.in. np. rozmawiać z młodzieżą w szkołach czy promować służbę podczas uroczystości, które odbywają się w regionie.
- WKU to okno na świat wojska, okno na ochotników - mówi szef MON. Podkreśla jednocześnie, że "równolegle praca musi iść w samych jednostkach".
- Stanąłem przed wyborem czy likwidować korpus oficerów wychowawczych czy go pozostawić. Postanowiłem go pozostawić po to, by był drugą siłą napędową dla profesjonalizacji wewnątrz wojska - powiedział minister.
Jak wyjaśnił, oficerowie wychowawczy "mają dbać o to by wewnątrz wojska sprawy były lepiej załatwiane, by skargi nie powodowały zaburzenia dobrego wizerunku sił zbrojnych".
- Mają pomagać rozwiązywać problemy w jednostkach np. problem, co do którego mam pełną świadomość, że jest; że oto przez niektórych dowódców jednostek żołnierze szeregowi zawodowi są traktowani jak szeregowi zasadniczej służby wojskowej - wskazał.
Podkreślił, że dowódcy dostali od niego "jednoznaczną dyspozycję, by tak się nie działo". - Zjawisko fali odchodzi wraz zasadniczą służbą wojskową, odchodzi wraz z poborem - powiedział Klich.
- Nie może być tak, by w sposób bardzo paternalistyczny przełożeni z innych korpusów oficerskich traktowali żołnierzy szeregowych zawodowych - dodał.
Jak podkreślił, "nie może być tak, że żołnierz, który staje się szeregowym zawodowym w nowej armii, jest traktowany 'z buta' jak żołnierz zasadniczej służby wojskowej". Zastrzegł jednocześnie, że "oczywiście tego pierwszego także nie akceptuje".
Minister przypomniał, że w programie rozwoju Sił Zbrojnych na najbliższą dekadę planowana restrukturyzacja Wojskowych Komend Uzupełnień, m.in. utworzenie 4 regionalnych sztabów wojskowych i zmniejszenie liczby WKU do "niezbędnego minimum" - tj. ze 123 do 80.