"Co tam Panie w Prawie i Sprawiedliwości?"
Kiedy padają pod moim adresem pytania "Co tam Panie w Prawie i Sprawiedliwości?", to ja mówię "to nie do mnie" - podkreśla gość "Salonu Politycznego Trójki" poseł PiS-u Ludwik Dorn. Były marszałek Sejmu zrezygnował w czwartek z udziału w prezydenckiej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.
Krzysztof Skowroński: No i jak? Co widać z tego pieca?
Ludwik Dorn: Pan nawiązuje do moich słów wypowiedzianych u konkurencji, gdzie ja się odwołałem do postaci z „Kroniki wypadków miłosnych” Tadeusza Konwickiego – do takiego dziadka, który leży na piecu, jest sparaliżowany i żali się: - A dlaczego mnie nikt o niczym nie informuje? To była taka żartobliwa, autoironiczna figura. Nie przywiązywałbym do tego żadnej wagi politycznej.
„Nie będę komentował czyjegoś samopoczucia. Jeżeli się źle czuje, niech idzie do lekarza.” – tak Pana partyjny kolega powiedział o tych słowach.
- To jest znana, urocza bezpośredniość pana posła Suskiego. Ja tego nie będę komentował.
Ale jednocześnie Pan się żali, że Pana obecność w Prawie i Sprawiedliwości to jest obecność polityka, który wypadł z głównego obiegu.
- Przepraszam bardzo, ja się nie żalę, tylko…
Stwierdzam fakt.
- Jest to fakt dość oczywisty. Kiedy padają pod moim adresem pytania: - Co tam Panie w Prawie i Sprawiedliwości?, to ja mówię – to nie do mnie.
To w takim razie – Co tam Panie w Prawie i Sprawiedliwości?
- To nie do mnie.
A do kogo? Siedzi Pan w tych ostatnich ławach w Sejmie i na pewno obserwuje swoich kolegów. Jak zachowują się w opozycji? Jaką prowadzą politykę? Dobrą? Złą? Skuteczną? Nieskuteczną?
- Jeżeli ja się z własnej woli przeniosłem do tylnych ław, to byłoby czymś nieestetycznym i nieskutecznym politycznie, gdybym bez jakiejś bardzo istotnej potrzeby bezustannie zabawiał się w recenzenta i krytyka moich koleżanek i kolegów z kierownictwa partii. Parę tygodni temu publicznie na swym blogu oświadczyłem, że jeżeli taka potrzeba się pojawi i będę miał mocne dowody na to, że ona istnieje, to wtedy zabiorę głos. W tej chwili…
Nie chce Pan oceniać, co się dzieje w Prawie i Sprawiedliwości?
- Publicznie ja nie chcę być recenzentem kierownictwa mojej partii.
A jednocześnie wycofał się Pan z Rady Bezpieczeństwa przy prezydencie Lechu Kaczyńskim. Był istotny powód?
- Złożyłem rezygnację z tego powodu, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy dwukrotnie publicznie poświęcił mi parę zdań. Ja wyciągnąłem z tego konsekwencje.
Obraził Pana prezydent?
- Nie. Ja się w polityce nie obrażam, natomiast były to opinie tego rodzaju, iż nie ma sensu zasiadanie w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Nie będę tych opinii przywoływał, nie będę się do nich odnosił. Każdy, kto czyta prasę, ma przeglądarkę internetową może po to sięgnąć.